Biegiem udałam się w wyznaczone miejsce, omijając stado łosi szerokim łukiem. Byłam lekko poddenerwowana. Jednakże, najwyraźniej to nie był dobry czas na zamartwianie się, bo lada moment zjawiła się ofiara, a za nią biegnący basior. Była otoczona z dwóch stron, więc praktycznie nie miała szans. Na wyznaczony sygnał, przystąpiłam do działania. Skoczyłam samicy na szyję i z całej siły zagryzłam szczękę. Próbowała mnie zrzucić, lecz okazało się to daremne. Łosza powoli opadała z sił, a jej kolana mimowolnie się ugięły. Na pomoc przybiegł mi towarzysz, który ostatecznie pozbawił ją życia.
-Dobra robota!-skomentował.
-A dziękuję-odparłam teatralnie.-Miło się z panem załatwia interesy.
-Z panią również-rzekł wcielając się w rolę.-Czy zechcesz, damo skosztować owy posiłek w mym towarzystwie, gdyż od wczoraj mój apetyt nie został zaspokojony, a dodam tylko to, iż byłbym zaszczycony.
Oboje się do siebie uśmiechnęliśmy.
-Pewnie-przytaknęłam.-Właśnie chciałam zaproponować to samo, milordzie.
Zgodnie poszliśmy w stronę ofiary.
-A wiesz, pierwszy raz poluje na łosia-zagadałam.
-I jak oceniasz?-ciągnął dalej.
-Na początku się bałam, że coś po prostu zepsuje, ale koniec końców nie poszło tak źle.
-Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Szczególnie, jak na pierwszy raz-pochwalił mnie wilk.-Wydawałaś się bardzo doświadczona!
Na pyszczku wadery pojawił się rumieniec.
-Ah, ale to tylko dlatego, iż miałam wyśmienitego wspólnika!
Zaśmialiśmy się, a potem zasiedliśmy do posiłku. Basior jadł dosyć szybko, nic dziwnego, skoro musiał być naprawdę głodny. Mi apetyt też dopisywał. Zakończyliśmy jeść mniej więcej w tym samym momencie, choć chwilami musiałam przyspieszać, żeby nie stawić wilka w niezręcznej sytuacji, kiedy to ja bym jeszcze jadła, a on się tylko patrzył.
-Wyborne-rzekł, na co ja pokiwałam głową.
Przez chwilę panowała cisza. Nie była to niezręczna cisza, po prostu żadne z nas nie miało nic do dodania.
-A właśnie!-zawołałam.-Wydaje mi się, że się nie przedstawiałam. Jestem Florence.
-Arelion-odparł z uśmiechem.-Możesz mi mówić Lunek.
-A więc Lunek, opowiesz mi coś o sobie?-spytałam, spoglądając wesoło na niego.
<Arelion? Kontynuujemy?^^>