Oprócz cichego dzwięku spływającej w oddali wody , wadery mogły usłyszeć tylko zgrzytanie piachu i kamyczków pod ich łapami i własne coraz cięższe oddechy. Powietrze w wąwozie było suche i unosiło się w nim mnóstwo pyłu ziemnego przez co nie mogły powstrzymać kichania. Przez cały czas towarzyszyło im drażniące uczucie suchości w nosach. W ciszy która spowiła przełęcz można było wyczuć jakąś niezrozumiałą i odległą grozę. Nic tu nie wyglądało naturalnie. Było to dzieło magii, strasznej i nieznanej. Niepokój udzielił się obu waderą jednak żadna z nich nie dała tego po sobie poznać. Szły kierując się jedynie dzwiękiem wody, która była im teraz bardzo potrzebna.
Chwilę później odkryły że piasek pod ich łapami z każdym metrem stawał się coraz wilgotniejszy aż wkońcu zamienił się w zimne błoto. Gdy mijały kolejne minuty marszu brodziły łapami już w wodzie. Zaczeły pić dopiero w miejscu, które przypominało swojego rodzaju górski strumyk. Suchy i spieczony do teraz wąwóz zamienił się tu w rozlewisko. Woda którą piły była zimna i miała smak inny niż z jakiegokolwiek innego wodopoju. Szum jednak nie pochodził z tego miejsca.
- Powinnyśmy sprawdzić gdzie znajduje się źródło tej wody.- Stwierdziła Alessa na co Vesna przytakneła skinieniem głowy.
Gdy tylko zaspokoiły pragnienie ruszyły dalej w kierunku dźwięku, który coraz bardziej przypominał syk wody zamiast odgłosu opadających kaskad z wodospadu. Nie mineło wiele czasu gdy ich oczom ukazał się widok prawdziwie niecodzienny. Dotarły bowiem do miejsca które wyglądało jak centrum całej przełęczy. Tu skaliste ściany były bardzo wysokie i oddalone od siebie, sprawiały wrażenie ziemnej pułapki lub wielkiego kanionu. Promienie słońca dostawały się do środka rozpadliny tylko od góry przez co jej ściany skąpane były w cieniu. Woda kaskadami wytryskała z ogromnej dziury prosto z wnętrza ziemi. Ta wyrwa również nie wyglądała na naturalną. Tu, uczucie grozy było porównywalne do pocałunków śmierci, wyczuwalne z każdej strony, z każdego kąta. I bynajmniej nie było to tylko złudzenie czy iluzja, było to prawdziwe zagrożenie o którym otoczenie wydawało się ostrzegać wadery. Nie miały jednak możliwości cofnąć się ani uciec.
Zastygły w bezruchu. Ich wzrok spoczął na krawędziach wyrwy prowadzącej nie wiadomo jak głęboko pod ziemię. Nie patrzyły na wodę, nie patrzyły też na ściany kanionu. Wydawały się nie zdawać sobie sprawy z mrocznej aury panującej w rozpadlinie, jednak było całkiem inaczej. Zdawały sobie z tego sprawę lepiej niż dotychczas. To co dostrzegły ostatecznie rozwiało ich wątpliwości co do powstania tej pułapki. Przerażający widok gigantycznych śladów pazurów upewnił je co to tego. Krawędzie wyrwy z której wydobywały się kaskady wody były zaznaczone bruzdami wielkości wilczej łapy. Z wnętrza ziemi wydostało się coś co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego. Vesna otrząsnęła się z szoku i zaczęła węszyć. Alessa przyłączyła się do niej. Przez chwilę wdychały powietrze próbując ułowić z niego jakąś woń.
- Co to mogło być...?- Vesna w oczekiwaniu na odpowiedź próbowała wyczytać coś z twarzy towarzyszki.
- Nie mam pojęcia... Nigdy dotąd się z czymś takim nie spodkałam.- Pomimo tego że alfa zachowywała pozory spokoju widać było w jej oczach niepokój.
- Cokolwiek to jest świetnie posługuje się żywiołem ziemi...- Fiołkowooka wilczyca zjeżyła sierść i przybrała pozycję gotowości do ataku. Jednak nagle zdała sobie sprawę z tego, jak realne jest zagrażenie.- To coś może jeszcze znajdować się w kanionie!- Momentalnie położyła uszy po sobie.
- Ale jeśli się z tąd wydostało, musiało zostawić po sobie jakąś drogę wyjścia. - Alessa spojżała wymownie na głębokie ślady pazurów pozostawionych przez bestię. - Może na którejś ze ścian są takie bruzdy. To będzie jedyna droga ucieczki.- Obie zaczeły się uważnie rozglądać a Vesna dobyła jeden ze sztyletów trzymanych na postronku.
- Przezorny zawsze ubezpieczony... chociaż widząc te ślady na niewiele może mi się to przydać...
- Chodźmy lepiej poszukać jakiegoś wyjścia. Liczy się każda sekunda. - Jak powiedziała Alessa, tak też zrobiły.
Poszły w drugą część wąwozu omijając tunel z którego wydostała się istota o pazurach wielkości szabli. Obserwowały dokładnie ściany przełęczy, stąpały najciszej jak mogły i czujnie monitorowały teren. Wtem, na cały wąwóz echo przyniosło głuchy ryk. Ze ścian pułapki oderwało się kilka kamyczków a nawet pare sporych rozmiarów kamieni. Wilczyce zrozumiały że niema już odwrotu a najgorsze obawy okazały się rzeczywistością. Tkwią w potrzasku razem ze stworzeniem które wydostało się z wnętrza ziemi.
C.D.N
<Alesso?>