Pytanie alfy nieco zaniepokoiło Vesne. Wadera jednak zdawała sobie sprawę z tego że i tak wkońcu musiałaby na nie odpowiedzieć.
- No więc... - Vesna miała całkowitą pustkę w głowie. - Zaczne może od początku. Jako cztero-miesięczne szczenie straciłam rodziców. Zgineli w walce z parą rysiów...
- Ojej, to wielka tragedia dla takiego szczeniaczka...- Głos Alessy był pełen szczerego współczucia a na jej pyszczku wymalowała się troska. Vesna przytakneła lekkim skinieniem głowy.
- A jako że nie miałam rodzeństwa byłam całkiem sama.- Kontynuowała - Musiałam wyjść wkońcu z jaskini i zacząć szukać jedzenia. Zgubiłam się wtedy i już od tamtej pory nie widziałam naszego starego domu. Byłam za młoda żeby dać sobie radę w głuszy. Hm... słyszałaś może o Arrobynie?
- O królu wilczych zabójców?! Mam nadzieje że na niego nie trafiłaś...
- Trafiłam. Na szczęście. Gdyby mnie wtedy nie znalazł nie przeżyłabym dłużej.-Vesna obserwowała jakie zmiany zachodzą na twarzy Alessy. Teraz widziała niedowierzanie i zmartwienie. Musiała w głębi duszy przyznać że ta alfa naprawdę przejmowała się losem innych wilków. Ta myśl wlała w jej serce nadzieje.
- I co dalej?- spytała wadera patrząc cały czas na swoją rozmówczynie.
Tu zaczynała się część histirii Vesny która mogła skreślić jej plany dotyczące przynależności do watahy.
- Szkolił mnie. Razem z innymi adeptami. W startch ruinach ludzkiej warowni na lodowym pustkowiu. Od tamtego czasu do drugiego roku życia. Szkolił mnie do fachu najemnej zabójczyni.- Vesna mimowolnie położyła uszy po sobie i spuściła na chwilę pysk w dół. Jedyne co jej pozostało to czekać teraz na reakcje Alessy. Ta jednak pozostała niewzruszona.
- I zabijałaś swoich pobratymców...?
- Nigdy nie miałam pobratymców. Prowadziłam życie samotnej wilczycy. Chodziłam od watahy do watahy za kolejnymi zleceniami. Zabijałam wilki okradające watahy, wrogów zleceniodawcy, politycznych lub prywatnych. Czasem dostawałam zlecenie na kłusownika lub myśliwego który w danym czasie zagrażał wilkom. W warowni nauczyłam się posługiwać ludzką bronią białą taką jak sztylety lub noże myśliwskie. Jednak w całej swojej owianej złą sławą karierze nie przyjełam żadnego zlecenia na szczenięta ani ludzkie dzieci.- Vesna podniosła wzrok na wilczycę stojącą nieopodal. Tym razem z jej twarzy nie mogła wyczytać totalnie nic. Mineła chwila zanim Alessa przemówiła.
- Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłam nie przypuszczałam że... Poprostu w twoich oczach nie ma żądzy mordu.
- To jest mój fenomen. Inni często biorą mnie za wojowniczkę ale nikt nie przypuszcza że mogę być zabójczynią.- Zapadła grobowa cisza. Słychać było tylko śpiew ptaków i cichy szum liści. W głowie Vesny pojawiły się teraz najgorsze scenariusze dalszej części tej rozmowy. Gdyby była częścią watahy zabijała by tylko dla jej dobra. Wiedziała że decyzja alfy odnośnie przyłączenia do stada będzie miała duży wpływ na jej przyszłość.
<Alesso, dokończysz?>