Kontynuując drogę narzekałem na wielki ból u lewej przedniej łapy. Polaris polecił abyśmy poszli na górę niskiej temperatury.
Idąc dalej w górę myśleliśmy nad poszukiwaniem nowych roślin lub zwierząt. Po myśleniu wzięliśmy się w poszukiwanie nowych odkryć. Nasze odkrywanie było zbędne. W lesie na małym wzniesieniu nie było niczego oprócz drzew, krzewów i ziemi. Jak wiadomo rozdzieliliśmy się. Ja skierowałem się w jedną stronę, a Polaris w drugą. Nie wiem jak tam z moim towarzyszem, ale ja odnalazłem światełka czyli te niebieskie płomyki. Prowadziły do jaskini, a pojawiały się tak szybko, że nie mogłem nadążyć. Jednak nie znikały. Prowadziły do jaskini, w której były różnorodne rośliny. Nie wiedziałem jakie wziąć, a które zostawić, więc wziąłem aż 10 z każdego rodzaju. Płomyki wciąż nie znikały, więc mogłem wrócić do Polarisa. Jednak go nie było. Czekałem na niego, aż wrócił. Mój towarzysz źle wyglądał. Chciał mi coś powiedzieć:
-Ja mammm…
-Co masz?
-Kwiaaaa.
-Na co?
-Naaaaa… – i Polaris zemdlał
Ja nie marnując czasu widziałem obok niego kwiat, który według mnie miał wyleczyć poparzenie.
Zerwał się silny wiatr i porwał kwiat w górę, a nie w dół. To było dziwne zjawisko, ale myślałem tylko jak pomóc przyjacielowi. Mijały długie godziny do obudzenia się Polarisa. W końcu się obudził, ale dalej nie miał sił. Na szczęście miał siły, aby oddzielić rośliny między trujące, a lecznicze. Kolejny fart 8 na 10 roślin były lecznicze 1 z 8 mogła pomóc mojemu kumplowi. Czas robienia się lekarstwa był długi, aż dzień! Następnego ranka lekarstwo było gotowe, ale Polaris nie chciał się obudzić! Ciągle go budziłem, ale nic! Dopiero po południu się obudził, lecz gdy tylko wziąłem lekarstwo by dać Polarisowi, on zniknął! Nie wiedząc co się dzieje chciałem zebrać wszystko co potrzebne, ale co? wszystkie rzeczy zgubiłem!
Na szczęście moje przedmioty były ukryte pod drzewkiem iglastym, który był cały w śniegu. Ruszyłem szukać towarzysza. Widziałem na własne oczy falujący śnieg i niebo! Nikt nie biegł w moją stronę, ale znikąd pojawił się Polaris! Zdyszony ledwo co oddychał i chodził. Był taki wystraszony, jak by widział wielkiego stwora, a nawet był zaskoczony jakby mnie widział pierwszy raz i z szczęściem powiedział.
-Kair jak Ty tu się znalazłeś?! Przecież leżałeś nieżywy!! Czy tyyy… jesteś ducheeemm!?
-Polaris uspokój się. Ja żyję i co się stało?
-Jak to nie wiesz? Przecież szliśmy razem dopóki nie zaatakował nas wielki stwór! On Cię jednym ruchem powalił dobił i leżałeś we krwi!
-Hmmm… Tu się dzieje coś dziwnego
Te wydarzenia niebyły jedną zagadką. Z nikąd pojawił się młody wilk cienia, który bawił się mocą i ze śmiechem powiedział:
-Hahahaha. Gdybyście widzieli Wasze miny to byście padali ze śmiechu ze mną.
Polaris z nerwów wskoczył na nieznajomego, ale on się rozpłynął w powietrze. I nagle się pojawił i zaatakował Polarisa od tyłu. Mój towarzysz leżał na śniegu, a napastnik odchodził z uśmiechem na twarzy. Po tych makabrycznych wydarzeniach wróciliśmy na drogę prowadzącą na szczyt. Wcześniej nie zauważyłem, ale teraz widziałem, że dostaliśmy mała buteleczkę z dziwnym pyłem cienia. Nie przypominając sobie poprzednich wydarzeniach kontynuowaliśmy podróż bogatsi o rośliny i nowy tajemniczy przedmiot, a nawet nie
wiedzieliśmy poco nam te, Tajemne Rzeczy”.
CD
Polaris?
Wskazówka:
Drogi autorze opowiadania, "nie" z czasownikami (czynnościami) piszemy osobno nie wiedząc, nie widziałem, nie biegł... itd. Tylko z przymiotnikami (określeniami jakie coś jest) piszemy "nie" łącznie np: niedobry, niemądry, niemiły..itd. ;)