Szliśmy do budowli, która z kroku na krok robiła się coraz to większa i bardziej monumentalna. Jednak nadal do końca nie ogarniałem, co się tak naprawdę stało te parę minut temu, byłem zdezorientowany. Alfa natomiast parzyła na mnie niby spokojnie, ale jednak w jej oczach było coś, czego nie byłem w stanie rozpoznać. Jeszcze chwilę szliśmy w śmiertelnej ciszy, tylko było słychać ciche krzyki dusz. - To co, czyżby nasza przygoda dobiegała końca? - przerwałem ciszę -Na...
- Nie! – wrzasnąłem i wyrwałem się z objęć Areliona, który usilnie usiłował mnie uspokoić. Zacząłem szaleńczo rozgrzebywać ziemię w tym miejscu, w którym zniknęła Vixen. Wiedziałem, że to bez sensu, ale, póki jeszcze nie wymyśliłem lepszego sposobu na dostanie się do niej, musiałem zrobić cokolwiek. Arelion chwycił mnie za kark i odciągnął. Muszę powiedzieć, że jest naprawdę silny, bo ja nie potrafiłem się mu przeciwstawić. Koniec końców uległem, a...
Mgiełka powoli opadła i wznosiła się. Zapadał już zmierzch, większość wilków udała się już do swych jaskiń. Wszyscy byli zmęczeni, ale nie ja. Wdychałam rzeźkie, letnie powietrze i delektowałam się ciepłem lata. Przypatrywałam się pszczołom, które lądowały na delikatnych główkach kwiatów. Wiedziałam, że jest już późno, lecz z powodu obecnej pory roku nie odczuwałam zmęczenia. Potrząsnęłam głową i wstałam, rozejrzałam się i potruchtałam w stronę...
Jak dobrze wiecie nie od zawsze należałam do Watahy Wilków Burzy, urodziłam się dość daleko od miejsca, w którym teraz się znajduję. Członkowie watahy nie za wiele wiedzą o mojej przeszłości, a ja nigdy im o niej nie opowiadałam. Nie dlatego, że się jej wstydzę czy jest ona dla mnie bolesna. Powód jest dokładnie przeciwny. Moja historia nie jest zbyt ciekawa, jest dosyć zwykła i mało imponująca, lecz dla mimo to dla mnie bardzo ważna, dlatego postanowiłam dzisiaj...
Potrzebowałam chwili na złapanie oddechu. Dyszałam ciężko, a Nuka świdrował mnie wzrokiem. Właśnie miałam się odezwać, gdy usłyszeliśmy za sobą okrzyk Areliona: - Zejdźcie z drogi! Zamiast spojrzeć na krzyczącego wilka, nasze spojrzenia zwróciły się na ziemię. Susza szybko rozprzestrzeniała się po drodze, była zaledwie 3 metry od nas. - Zejdźcie z drogi! Nie możecie dotknąć suszy! - 2 metry. - Zwiewajcie! - 1 metr. Nuka poderwały się i wzbił na skrzydłach,...
Naszym oczom ukazała się wtedy wioska, weszliśmy wszyscy w grobowej ciszy, przyglądając się temu niezbyt radosnemu widokowi. Musiało minąć wiele lat odkąd Wolper tu był… Zostały tylko ruiny, poburzone posągi, świątynie, roślinność w tym miejscu była niemal martwa, a zapachu zwierzyny nie było czuć w ogóle. Przez to miejsce przeszła śmierć… - Тэд бүгд орхисон ... Би удаан хугацаагаар явсан – rzekł ze smutkiem nasz towarzysz, po...
To dziś jest ten wielki dzień. Z opiekuna stanę się nauczycielem...o ile uda mi się wypełnić misję. Mianowicie mam udzielić lekcji szczeniętom na temat hierarchii w watasze. To nie powinno być trudne Ketos, Dremurr i Beiu to grzeczne maluchy, nie sprawiające z reguły żadnych kłopotów. Mimo to byłam bardzo rozdarta. Z jednej strony nie wydawało się to być trudnym zadaniem, a z drugiej... alfa miała nadzorować przebieg owej lekcji. Sama myśl o tym przyprawiała mnie o ból...
Czułam jak o mało serce nie wyskoczyło mi z piersi. Już dawno się tak nie wystraszyłam. Vixen skoczyła na mnie znienacka, przygwoździła do ziemi i obnażyła kły. Wyglądała jak w jakimś transie. Może przez słabą widoczność pomyliła mnie z tą mroczną waderą? Mimo wszystko ulżyło mi, że to ona, a nie jakiś niebezpieczny stwór. - Vixen! W końcu cię znalazłam! Już się bałam, że cię zgubiłam w tej mgle -odetchnęłam z ulgą. - A-alice? -wadera zaczęła się...
Wraz z Vixen wybraliśmy się na zwiady i ewentualne polowanie. Osobiście byłem za tą drugą opcją całym sobą, bo zgłodniałem. W tym momencie poczułem królika. -Ej Vix. Masz ochotę zapolować? - spytałem wilczycy z podstępnym uśmiechem. Ta kiwnęła głową przytakując. - W takim razie… kto pierwszy dorwie królika ten dostanie jego tłuste nóżki! - krzyknąłem i pognałem przodem. Wadera rzuciła się za mną sprintem. Skubany długouchy biegał szybciej ode mnie, musiało...
Bardzo szybkim krokiem kierowałam się w stronę Płomykowego Lasu. Tego ranka czułam w sobie niezliczone pokłady energii. Byłam bardzo pobudzona i rozemocjonowana faktem, że dzisiaj w końcu mogę pokazać, na co mnie stać i podjąć się misji na swój wymarzony awans. Moim zadaniem było upolowanie łosia i przyniesienie jego rogu Alessie. Niestety te zwierzęta są dosyć spore z natury i pojedynczemu łowcy takiej wątłej postury jak ja mogą wyrządzić sporą krzywdę. Mimo to...