Jak każdy wie, jestem szamanem od dość dawna, jednak sam do końca nie jestem pewien na ile mnie stać. Poprosiłem więc Alice, by przybyła do mojej jaskini. Moim celem jest odczytanie jej najbliższej przyszłości, bądź, choć najbliższej godziny. Przygotowałem mieszankę ziół, czerwony atrament oraz kadzidła. Tuż przed zachodem wadera pojawiła się w mej jamie. Ja niepewnie kazałem siąść jej na środku, mówiąc, by nic nie dotykała. – Tu jest jak w innym świecie –...
Gdy już resztkami sił dotarłam na bezpieczną odległość od wioski od razu padłam na ziemię. Rany były lekko krwawiące i dość bolesne, ale widziałam, że nie zagrażają mojemu życiu, na moje oko nawet nie powinny pozostawić jakichkolwiek blizn. Znacznie więcej miałam uderzeń, obić i otarć niż ran ciętych. Ludzie nie zdążyli mi zrobić za dużej krzywdy, mieli za mało czasu, ale gdy tylko zorientowałam się gdzie jestem, byłam pewna, że to mój koniec, że skończę...
Schowany w koronach drzew oglądałem jak te stworzenia zbliżają się do Alice. Wiedziałem że jej moc dłużej nie potrwa. Bałem się. Bardzo się bałem, nie ludzi, tylko o Alice. Wiedziałem że jeśli tylko zobaczą jej lśniące futro zabiją ją bez wahania. Jednak nie mogłem nic zrobić, gdybym tylko się pokazał wzięliby nas oboje. Alfa jak podejrzewam wziął w rękę broń i wycelował w waderę. W tym momencie moje serce zamarło. Istota pociągnęła za spust a pocisk...
Minęło już trochę czasu od mojego pierwszego spotkania z Jake'iem. Odniosłam wrażenie, że zdążył się na nowo zaaklimatyzować i zintegrować ze wszystkimi członkami watahy, cieszyło mnie to. Za ten czas życie w watasze toczyło się spokojnie. Zważywszy na letnią porę nie brakowało pożywienia i mimo, że wody było stanowczo mniej niż wiosną, dzięki licznym jeziorom znajdującym się na naszych terytoriach i tak mieliśmy jej pod dostatkiem. W końcu, pewnego upalnego dnia...
Księżyc górował na niebie. Westchnął i lekko opadł na ziemię. Zaczęło już padać, a lot w taką pogodę nie wydawał się przyjemny. Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, już od ponad miesiąca podróżował po ziemi niczyjej. Był zmęczony i obolały po długim locie, ale nie mógł sobie pozwolić na zbyt długi odpoczynek. Watahy, na które wcześniej się natknął, nie były zbyt przyjaźnie nastawione, nie wspominając o ucieczkach przed stworzeniami dużo groźniejszymi,...
-,,Do domu"?-powtórzyłam jednocześnie z Alessą, kładąc z niedowierzania uszy. Miałam rację. Basior rzeczywiście był związany z Watahą Ziemi, a jeśli chodzi o ścisłość: należał do niej. -Nie możecie tego zrobić!-warknęła przywódczyni, podchodząc bliżej Blake'a.-Etria należy teraz do Watahy Wilków Burzy! Ciemny wilk pokiwał lekko ogonem. -Przecież ona nigdy do niej nie należała-powiedział poważnie i natychmiast uzasadnił swoją wypowiedź.-zasada numer dwa w...
Ciemność zapadła tak nagle, że prawie tego nie zauważyłam. Jedyną rzeczą, która dawała jako takie światło, były nasze oczy, które teraz ciągle zmieniały kolory: z zielonego w żółty, z żółtego w fioletowy, z fioletowego w czerwony i tak dalej. W tym momencie miały barwę szafiru, a ja nagle poczułam przemożną ochotę zamordowania kogoś. Myślałam, że już dawno wyszłam z tego "nałogu", ale najwyraźniej nie da się tak łatwo wyplenić dawnych zwyczajów....
Początkowo nigdzie nie było widać właściciela tego głosu. Spojrzeliśmy po sobie z Martim, a ja zauważyłam, że w jego oczach tak samo jak w moich maluje się lęk. - Kto tu jest? - zapytałam po chwili i sama zdziwiłam się swoim wręcz władczym tonem. Przez jakiś czas nikt nie odpowiedział na moje pytanie, gdy po chwili ten sam głos powiedział: - Zbliżcie się. Rozejrzałam się i dostrzegłam ogromny szmaragd, za którym widać było sylwetkę dość małego wilka. Zawahałam...