Jak to się mówi nowa wataha nowa przyszłość. Ciekawi mnie co mnie tu spotka. Już dłuższą chwile przysłuchiwałem się rozmowie 3 wilków. Opowiadali o swoich zdobyczach, ulubionych terenach łowieckich i całkowicie błahych sprawach. Eee tak podsłuchiwać jest bardzo nie ładnie, ale cóż poradzi takie leń jak ja, gdy wygrzewa się na słońcu, a obok toczy się ciekawa rozmowa? No nic. Z rozmowy wywnioskowałem mniej więcej jak wyglądają i nazywają się poszczególne partie...
Panikowaliśmy jak oszalali. Krok za krokiem szliśmy dalej! On się wykrwawiał na naszych oczach! Nie mówiąc już o futrze. Nagle CUD!! Znaleźliśmy jakieś domki! Jest wioska czy coś! Szybko tam pobiegliśmy. Zapytaliśmy pierwszego lepszego przechodnia gdzie jest szpital? Odpowiedział nam tam, wakazał i szybko tam pobiegliśmy. Ja wrzasnąłem: - Pomocy! Mój przyjaciel się wykrwawia!! Do nas szybko podbiegli, zabrali go i nas wyprowadzili. Czekaliśmy na zewnątrz na informację....
Naprawdę bardzo nie chciałam pływać. Coś jednak podpowiadało mi, by zaufać basiorowi. -Niech będzie. Wejdę do wody, ale nie mam zamiaru pływać. Najwidoczniej ucieszył się z połowicznego sukcesu. Bardzo powoli weszłam do wody. Futro zaczęło chłonąć wodę jak gąbka. Nie miałam zamiaru iść dalej. Z resztą, co pięknego miało być w wodzie? Dla mnie nic. Była wręcz utrapieniem. Poczułam ruch wody obok. Widocznie basior również wszedł do jeziora. -Twój ogon jest inny...
Od zejścia przeszliśmy kilka kilometrów. Na żadną jaskinie nie natrafiliśmy przez ten czas. Wogóle nic się ciekawego niedziało, aż do pewnej nocy. Byliśmy zmęczeni. Położyliśmy się spać. Jednak odpoczynek nietrwał długo, bo coś mnie obudziło. To były płomyczki. Ja dalej im ufałem, więc poszedłem za nimi. Po paru minutach doprowadziły mnie do jaskini. Wszedłem do niej. Od razu zrobiło się chłodniej. Tam one dalej mnie prowadziły. Było kilka rozwidleń, ale...
Byłam zaskoczona postawą basiora. Każdy kto mnie zobaczył zazwyczaj uciekał, więc teraz nie wiedziałam jak mam się zachować. Nie wiedziałam czy dobrze postępuje siedząc tam dalej. Siedzieliśmy raczej w milczeniu przez niecałe pięć minut. Nie mieliśmy jakoś tematu do rozmowy. Po pewnym momencie coś mnie tknęło. Popatrzyłam na Areliona, który siedział wpatrzony przed siebie. -Wiesz...ja może już pójdę.-powiedziałam i skierowałam się w przeciwną stronę. -...