Szamanka kiwnęła głową, po czym rozejrzała się dookoła.
- Jeśli jednak już chcemy coś majstrować przy tym krysztale- dodała z niepokojem- chyba jednak lepiej by było, gdybyśmy nieco oddalili się od jaskini przejścia.
Nasari nie chciała sprowadzać zagrożenia na pozostałe wilki z watahy. Poza tym mogliby przeszkadzać magom w pracy, a tego raczej nie potrzebowali. Merlin z resztą też tego nie chciał, bo kiwnął głową na znak, że się zgadza. Odwrócił na chwilę wzrok, jakby się nad czymś zastanawiał, a sama Nasari próbowała ustalić jakie miejsce będzie najlepsze na tego typu czary. Czuła zarazem na sobie dziwną presję czasu, którą prawdopodobnie nieświadomie wywierała sama na sobie. Nie było to ani trochę przyjemne.
- Masz może wapno?- z przemyśleń wyrwało ją pytanie basiora, który po chwili dodał jeszcze- spróbujemy wywołać to monstrum.
- Powinnam mieć- odparła- ale sam okrąg z wapna nie wystarczy.
Merlin zdawał się doskonale rozumieć, co jego koleżanka ma na myśli. Sposobów na wywołanie duszy zaklętej w przedmiocie było kilka, a jednym z prostszych było utworzenie okręgu z pokruszonego wapna i rozłożenia na nim czterech symboli podstawowych żywiołów- ognia, wody, powietrza i ziemi.
- Ogień i ziemię biorę na siebie- powiedział basior, a gdy Nasari się zgodziła dorzucił jeszcze- spotkajmy się przy wejściu do Kryształowych grót.
Oba wilki migiem udały się w swoje strony. Merlin wziął ze sobą tajemniczy kryształ, a wilczyca pobiegła do swojej jaskini skąd wyciągnęła wapno. Spokojnie wystarczy go na odprawienie nawet kilku podobnych obrzędów. Aby było jej łatwiej ze sporej grudy kamienia urwała mniejszą część.
- Czyli ja muszę załatwić symbole powietrza i wody...- mruknęła cicho i poczęła rozglądać się po swojej jaskini.
Poszperała jeszcze wśród swoich rzeczy i znalazła kilka ptasich piór. W ładnym stanie, w różnych rozmiarach i prawdopodobnie od różnych gatunków ptaków. Nie wiedziała ile będzie ich potrzebować, toteż wzięła wszystkie trzy jakie znalazła. Czyli symbol wiatru już był, a co z wodą? Tu Nasari nie myślała jakoś długo. Biegnąc na miejsce spotkania zatrzymała się na chwilę przy leżącym nieopodal źródle wody. Nabrała trochę cieczy do drewnianej miski, a następnie przeszła do lotu. Choć czuła podekscytowanie, była zarazem z lekka przestraszona tym co miało się wydarzyć. Nie wiedzieli przecież jakie zamiary ma uwięziona dusza. I dlaczego w ogóle została zamknięta w krysztale? Zrobiła coś złego? Ktoś się jej obawiał? Czas upływał, a pytań bez odpowiedzi stale przybywało.
W końcu wylądowała przy wejściu do kryształowych grót, gdzie miała się spotkać z przyjacielem. Nie było go jednak na miejscu, więc postanowiła usiąść i na niego poczekać, lekko dygocąc z podekscytowania ale i zarazem niepokoju.
C.D.N.
>Merlinie, a ty co przyniesiesz?>