- Skoro mi nie wierzysz, idź się spytaj Alfy - powiedziałem. Nie wierzyłem, że to zrobiłem...Że się uspokoiłem… Tracę część siebie? Starsi w mojej dawnej watasze, mówili mi że można stracić część siebie. Nigdy im nie wierzyłem. W przypływie frustracji i niepokoju, niechcący użyłem na Kathi mojej mocy. Czułem jak przez moje ciało, przepływa energia i moc, zignorowałem to. W głowie wilczycy, ukazały się jej najgorsze koszmary. Gdy opamiętałem się, zobaczyłem jak wilczyca stoi z oczami pełnymi strachu.
-Wybacz-powiedziałem i przestałem używać mocy. Wylicza wyglądała jakby chciała uciec. Nie patrzyła na mnie. Ona…bała się mnie. W pewny momencie kątem oka zauważyłem czarną postać, coś na kształt wilka. Obróciłem głowę, ale tam nic nie było. Otworzyłem pysk w niedowierzaniu. ,,Nie…” - pomyślałem ,,To niemożliwe…” - jeszcze chwilę patrzyłem w tamtą stronę. Spojrzałem na Katię.
- Wybacz za to co robiłem, gdy się zamyślam, czasami moc wymyka mi się spod kontroli. -
- Do…dobrze - powiedziała - Nic…nic się nie stało - Stało się, dobrze widziałem, że się boi.
- Czy..Czy mogę mieć do Ciebie prośbę? - zapytałem z trudem. Nigdy nikogo nie prosiłem o pomoc, ale teraz musiałem. Jeśli sam pójdę w teren zgubię się. ,,No cóż, bywa.” - pomyślałem i kontynuowałem swoją wypowiedź: - Chciałbym, żebyś pokazała mi terytorium watahy. - mówiłem z trudem - Proszę? - wydukałem jeszcze. Tak jak mówiłem, nikogo o nic nie prosiłem. NiGDY. Zawsze radziłem sobie sam. Bez nikogo. Teraz gdy dołączyłem do watahy, wydaje mi się to…co najmniej dziwne. Wszyscy są tu tak blisko siebie. Wszyscy się lubią, tylko ja jestem taki na odludziu…,,Nie! Nie trać cząstki siebie!” - krzyczałem w myślach. - Więc jak? Pomożesz mi?
C.D.N.
<Kathia? Mam nadzieję, że Kaito zbyt Cię nie przestraszył….>