· 

Więzień kryształu #2

Merlin musiał szczerze przyznać, że w tamtej sytuacji Nasari miała niezłego nosa do tej dziwacznej anomalii. Zjawisko na dłuższą metę mogło okazać się zagrożeniem dla wilków, dlatego szybkie i skuteczne rozwiązanie problemu było najlepszym z możliwych wyjść. Kto wie, może uda im się odkryć coś całkiem nowego, rozmyślał czarnofutrny, kręcąc nosem od nieprzyjemnego zapachu magii. Merlin pełen złych przeczuć spojrzał w ciepłe, różowe oczy pełne zaciekawienia i ekscytacji wywołanej przedmiotem. Nasari zdawała się być naprawdę ciekawa własnego znaleziska, przyglądała się mu bez opamiętania.

 

- Kiedy go dotknęłaś… - zaczął cichym i pełnym wątpliwości głosem - poczułaś cokolwiek?

 

Wadera pokręciła łbem przecząco zagłębiając swe myśli w nieprzeniknionej czerni kryształu. Analizowała uważnie każdy moment od odnalezienia tajemniczego kamienia.

 

- Nic, jakbym trzymała najzwyklejszy kamień - odparła lecz po chwili namysłu dodała jeszcze - Jest bardzo lekki, nienaturalnie lekki.

 

Merlin mruknął w zamyśleniu, analizując wszystkie czynniki jakie udało im się ustalić. Skąd to cholerstwo znalazło się w Kryształowych Grotach? Jak długo tam leżało? Co jeśli któreś ze szczeniąt natknęłoby się na ten kryształ? Basior nie chciał sobie nawet tego wyobrażać. Gdyby komukolwiek stałaby się choć najmniejsza krzywda, nie potrafiłby sobie tego wybaczyć a całą odpowiedzialność wziąłby na siebie, w końcu jest szamanem. Jego zadaniem jest chronić i strzec wilków od ciemnej magii  za wszelką cenę, lecz teraz nie był sam, miał przy sobie przyjaciółkę.

 

- Musimy się tym zająć - rzekł, cofając się dwa kroki i wzdychając ciężko - Masz jakiś pomysł?

 

- Jeśli to uwięziona istota… - zaczęła - może warto ją uwolnić i zabić.

 

To prawda, po usłyszeniu tego zdania, Merlin wypełnił się niewyobrażalną ilością energii i ekscytacji. Zaczął obsesyjnie analizować słowa Nasari, uśmiechając się przy tym maniacko. Cóż w niego wstąpiło? Odpowiedz jest prosta - na samą myśl o walce z demonem, Tarren, jego skryty przyjaciel, przebudził się szczypiąc każdą komórkę w ciele zielonookiego. Pobudzał chude ciało w każdy możliwy sposób, dając Merlinowi do zrozumienia, że czas wreszcie się zabawić.

 

- Nie, nie Nasari - stłumił własnego demona, skupiając się na waderze - Co jeśli nie uda nam się go zgładzić? Pomyślałaś o tym? Narazimy nie tylko siebie lecz całą watahę.

 

Wyprostował się i zamilkł, przyglądając się odcieniom różu w tęczówkach zwiadowcy. Cisza niczym gęsta mgła zalała atmosferę, zatruwając oba i tak już zdenerwowane umysły. Jedynie wiatr poświęcał im obojgu uwagę, owiewając wilcze ciała oraz świszcząc lekko między pokrytymi śniegiem gałęziami. Mrok i chłód również powitały krainę, gdy tylko upragnione słońce zniknęło daleko za wodami Morza Wspomnień. Cała wilcza kraina pokryła się szarością i lekką zadumą wymieszaną ze spokojem i melancholią. Ach, cóż za wspaniała chwila na kłótnie, nieprawdaż Merlinie?

 

- Dobrze, zróbmy to.

 

 

C.D.N.

 

<Nasari, zabijemy demona?>