· 

Podróż do nowego domu #1

Jestem Engill. Ta mała i urocza Engill, którą wszyscy kochają. A nie. Może bym była gdybym tylko miała kogoś oprócz babci, ale ona niestety zostawiła mnie zupełnie samą na tym świecie. Dlatego właśnie wyruszyłam w podróż w nieznane, aby odszukać kogoś, kto zastąpi mi babcię. Zawsze chciałam mieć prawdziwą rodzinę. Kogoś oprócz bardzo kochającej mnie, starej wadery. Wiedziałam że prędzej lub później odejdzie i zostawi mnie samą, ale nie chciałam w to wierzyć i szukać przyjaciół i rodziny oprócz niej. Myślałam że nikt mi jej nie zastąpi.

 

Szłam bardzo długo (już nawet nie wiem, czy miesiąc czy rok) przez kwieciste łąki i lasy. Potem nastała zima i wszystkie kwiaty uschły, a ja nadal nie znalazłam swojego miejsca. Na mojej drodze spotkałam wiele wilków, ale wszystkie odganiały mnie od swoich watah i nie pozwalały zagrzać nigdzie miejsca razem z nimi. Miałam już dość tej długiej wędrówki. Miałam nadzieję, że byłam w drodze do prawdziwego domu.

 

Pewnego razu gdy wstał dzień, poczułam że to początek czegoś nowego. Wstałam rano i przeciągnęłam się, czując promienie słońca które dotykały mnie delikatnie. Przyglądałam się pięknemu szronowi pokrywającemu trawę. Małe igiełki były jak śliczne błyskotki, które dodawały mi chęci by iść dalej. Podśpiewywałam pod nosem swoją ulubioną piosenkę, gdy nagle usłyszałam, że ktoś jest w pobliżu. Stanęłam i rozejrzałam się. Czułam czyjąś obecność. Zapytałam:

- Hej, kim jesteś!?

 

Nikt mi nie odpowiedział.

 

- Odpowiedz mi, widzę cię!!! - wykrzyknęłam bo zaczynałam się już bać. Dopiero wtedy z lasu wyszedł nieznajomy wilk i zaśmiał się. Ale on nie śmiał się ze mnie, ani nawet do mnie. A tak naprawdę nawet się nie śmiał, tylko coś burczał pod nosem. Poza tym on to... ona!

 

- Możesz przestać być w mojej głowie non stop!? - rzuciła nagle.

- Czemu krzyczysz? - zapytałam jej. A nawet przez chwilę chciałam po prostu uciec ze strachu.

- A co ci do tego? - warknęła, a ja wbrew pozorom przestałam się bać. Być może dlatego że w końcu powiedziała do mnie, a nie... no właśnie, do kogo?!

 

- Nic… szukasz nowej watahy? - zapytałam nieśmiało. Wadera nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo nagle zaczął padać deszcz... To było bardzo dziwne, ale też bezsensowne.

- Choć, schowajmy się tam! - krzyknęłam zamiast czekania na odpowiedź a potem dodałam: - Jak to możliwe, że tu pada?

- To moja wina… - wadera wyglądała na zasmuconą. Ja zrobiłam tylko wielkie oczy. - Jak się denerwuje to zawsze pada - powiedziała jeszcze smutniej.

- Jestem Engill - powiedziałam z uśmiechem, nie chcąc jej zakłopotać.

- Dahlia - szepnęła. Zawołałam przyjaźnie:

- Miło mi poznać! Chyba nie odpowiedziałaś na moje pytanie! - zaśmiałam się w końcu. - Szukasz watahy?

- Tak - odpowiedziała i trochę się rozchmurzyła.

- Ja też. Możemy pójść razem dalej. Chcesz?

 

C.D.N.