· 

Nie pamiętam... #5

-Lepiej byś już wróciła do jaskini -rzekł nagle bardzo krótko i poważnie Ketos -Nim ktokolwiek zauważy.

 

Te słowa oraz głęboki głos rozbrzmiewały w mojej głowie jeszcze przez bardzo długi czas po tym, jak wróciłam do jaskini. Udało mi się wkraść niezauważenie, tak samo, jak udało mi się wcześniej stąd wyjść.

 

Długo nie mogłam zasnąć. Moim ciałem władały rozmaite emocje i coś w rodzaju bardzo intensywnej ekscytacji, której nie potrafiłam opanować. Z pozoru nic szczególnego się nie wydarzyło, ale ta krótka rozmowa z Ketosem jakoś na mnie wpłynęła. Ciężko było powiedzieć czy pozytywnie, czy negatywnie. Czułam, jakbym nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle się ruszałam i przewracałam z boku na bok, a mój żołądek jakby drżał miotany przez nieznaną mi dotąd energię. Było to frustrujące, a jednocześnie na swój szalony sposób przyjemne. Wspomnienie wcześniej wspomnianej rozmowy było przyjemne.

 

Następnego dnia rano, do naszej jaskini weszła para wilków. Spokojnie kroczyli korytarzem. Był to biały basior o czarnych łapach i dwukolorowych oczach oraz ciemnoszara wadera. Rozpoznałam te wilki. W mojej głowie pojawiły się przebłyski wspomnień. Uczucie, którego w ostatnim czasie mogłam zaznać bardzo mało.

 

Jednak były to niestety jedynie wspomnienia z tego dnia, kiedy Alessa zebrała nas wszystkich, by wyjaśnić co się stało z nami i naszą pamięcią. Wtedy właśnie kremowofutra przedstawiła nam owe wilki, Areliona oraz Etrię, czyli cudotwórcę i uzdrowicielkę. Dobrze pamiętałam tę sytuację oraz futra wcześniej wspomnianych członków watahy.

 

Stanęli bezceremonialnie na samym środku, zwołując nas wszystkich do siebie. Szybko wytłumaczyli cel swojego przybycia oraz poprosili o wszelką kooperację, a raczej... to Arelion poprosił, gdyż zielonooka wilczyca stała przez ten czas cicho, zatopiona jakby we własnym świecie.

 

-Chcemy was przebadać. Sprawdzimy wpływ magii memorium na standardowe odruchy wilczego organizmu -tłumaczył cudotwórca, spoglądając na nas wszystkich z powagą -Badanie nie będzie bolesne. Chcemy tylko sprawdzić, czy mimo wystawienia na dość silną magię, wasze ciała nadal reagują w zdrowy sposób. Jeśli występują jakieś powikłania, wraz z magami oraz medykami, będziemy pracować również nad wyleczeniem ich.

 

-"W zdrowy sposób"? -powtórzył kpiąco Kaito -Nasze mózgi to nadal jedynie papka z czarną dziurą pośrodku. Jak możemy w tym stanie reagować "w zdrowy sposób"?

 

-Zignoruję tę niepotrzebną i bezsensowną uwagę -Arelion zmrużył oczy.

 

Po tych słowach cudotwórca wyjaśnił nam jeszcze dokładniej, to na czym będą kolejno polegać owe badania. Rzeczywiście, nie było to nic skomplikowanego ani przerażającego. Sprawdzą, czy nasze źrenice reagują odpowiednio na światło, kondycję wszystkich zmysłów, oraz ogólny stan naszych kości, mięśni, skóry oraz sierści.

 

Później sam ruszył w kierunku jednego z wilków, przytakując znacząco w stronę swojej towarzyszki. Etria natomiast od razu poszła w moją stronę, odpowiadając Arelionowi znaczącym spojrzeniem. Wilczyca wciąż nie odzywając się nawet słowem, po prostu się do mnie zbliżyła, pochłonięta pracą oraz swoimi własnymi myślami. Wyglądała na marzycielkę. Typową duszę introwertyka, zamkniętą w swoim własnym świecie. Mimo iż nic nie mówiła, miałam wrażenie, że w tym czasie w jej głowie pojawia się nieskończenie wiele słów opisujących wszystko dookoła. Między nami panowała cisza mącona jedynie przez dźwięki otoczenia oraz głosy innych wilków. Trwało to tak długo, dopóki sama nie zdecydowałam się tego przerwać. Chciałam lepiej poznać tę waderę. Samą swoją posturą oraz stylem bycia wzbudzała zaufanie. Pewnie dlatego podjęła się roli medyka.

 

-Masz bardzo ładne oczy -powiedziałam, analizując wszystkie rysy jej pyska. Tymczasem wilczyca uważnie przyglądała się każdej części mojego ciała, przeprowadzając kolejne badania.

 

-D-dziękuję... -zakłopotała się.

 

-Kto ci zadrapał tak pyszczek? -spytałam nagle, osadzając wzrok na wyraźnych bliznach zdobiących jej skroń. Rzucały się w oczy... ten wypadek naprawdę musiał boleć.

 

Wilczyca nic nie odpowiedziała, jedynie uśmiechnęła się smutno i... z politowaniem. Ale był to ten miły rodzaj "politowania". Takie troskliwe spojrzenie matki na swojego szczeniaka, gdy ten zada jakieś głupie i naiwne pytanie. Zupełnie jakby w jej głowie pojawiły się jakieś nostalgiczne myśli. Jej oczy mówiły "Już kiedyś mnie o to spytałaś".

 

-Wierzę, że niedługo wszystkiego się dowiesz -rzekła po cichu -To kwestia czasu...

Mówiła, lecz jej dolna szczęka się zatrzęsła. Wyczułam, że wadera tymi słowami bardziej pociesza samą siebie niż mnie...

 

-C-chyba nie miałam nic z tym wspólnego? -wystraszyłam się, a Etria przez moment nie rozumiała, co mam na myśli. Zamrugała kilka razy, przechylając lekko głowę. Dopiero po chwili spojrzała w górę i lekko drgnęła.

 

-Co? A-ach! Nic z tych rzeczy! Spokojnie! -spanikowała lekko. Zacisnęła powieki, wymachując łapami uspokajająco.

 

Wilczyca nie zdecydowała rozjaśnić się mi całej tej kwestii. Postanowiłam nie dążyć tematu, zamiast tego mówiłam o wielu innych rzeczach, jakie tylko mi przyszły do głowy. Zielone oczy tej wadery wyjątkowo mnie intrygowały, podobnie jak jej imię. Nie chciałam, byśmy siedziały tak w niezręcznej ciszy. Zamiast tego próbowałam ją poznać. Wydawała się bardzo łagodną i ciepłą osobą, a sama otaczająca ją spokojna aura z pewnością dobrze wpływała na jej pacjentów.

 

-Zdajesz się bardzo gadatliwa i towarzyska... -oceniła w końcu wilczyca, przyglądając mi się uważnie. -Kiedyś taka nie byłaś.

 

-Czy to źle? -zmartwiłam się. Czy Etria właśnie sugerowała, że zmieniłam się... na gorsze?

 

-N-nie to chciałam powiedzieć...! -zakłopotała się, starając się kontynuować badanie.

 

-Odniosła się do mojej teorii -usłyszałam poważny męski głos z drugiego końca pomieszczenia. Wychyliłam się, zerkając w stronę Areliona, który właśnie skrupulatnie oglądał Kathię.

 

-Jakiej teorii? -dopytał, jak się okazało podsłuchujący nas Ayvem.

 

-Że wasze charaktery z życia, którego nie pamiętacie, mogą przebijać się przez blokadę i mieszać się z waszymi okradzionymi z wszelkich doświadczeń osobowościami -stwierdził, kiwając jednocześnie w stronę swojej pacjentki, dając jej do zrozumienia, że skończył i może już iść.

 

-Rozwiniesz to bardziej? -ciemnofutry samiec drążył dalej.

 

-Normalnie doświadczenia z życia oddziałują na nas, więc wspomnienia, które zostały zablokowane, nie powinny mieć wpływu na wasze zachowania. Zaobserwowałem, że w waszym przypadku jest inaczej -odparł zimno cudotwórca -Lavinia instynktownie unika przebywania z basiorami -wspomniana wilczyca drgnęła, słysząc to zdanie. Jakby do tej pory za wszelką cenę starała się ten fakt ukrywać i nie spodziewała się, że ktoś mógłby to zauważyć -Alice jest gadatliwa, Merlin poważny, a raczej są to cechy wynikające z ich przeszłości, nie genetyki.

 

-A co to dla nas konkretnie oznacza? -ciągnął Ayvem.

 

-To znaczy, że gdzieś w zaklęciu, które zostało na was nałożone, jest dziura. Możemy to wykorzystać do zaplanowania antyzaklęcia. W skrócie: to dobry znak -tłumaczył, a ja tymczasem zwróciłam się do Etrii.

 

-Skoro zmieniłam się w ciągu życia... to jaka byłam kiedyś? -spytałam niepewnie, trochę bojąc się tego, co usłyszę.

 

-Cóż... byłaś pierwszą wilczycą, jaka dołączyła do Watahy Wilków Burzy zaraz po mnie... zdawałaś się wtedy bardzo nieśmiała -wyznała.

 

-Prawie jak Shira. Tylko może trochę mniej skrajnie -dodał Arelion w momencie, w którym spojrzał na rogatą waderkę. Odetchnęłam z ulgą. W gruncie rzeczy to nie była zła cecha. Utrudniająca życie? Z pewnością. Aczkolwiek wolałam to niż dowiedzieć się, że byłam wredna lub nieuprzejma...

 

-Dopiero gdy dołączyłaś do watahy, po pewnym czasie zdawałaś się otworzyć na inne wilki. Często mówiłaś, że to właśnie dzięki nam nie boisz się teraz rozmawiać z obcymi hah... -mówiła dalej zielonooka, uśmiechając się do mnie ciepło. Zrobiło mi się naprawdę miło. Siedząc tak z nimi i rozmawiając, naprawdę czułam, że jestem wśród swoich.

 

-Mimo wszystko. Powinniśmy rozmawiać głównie o sposobach na odblokowanie wam pamięci, a nie wspominać dawne czasy -Po słowach medyczki Arelion spojrzał na nią znacząco. W tym momencie ona zamilkła, jakby przypominając sobie nagle, że nie powinna tyle mówić... Zaniepokoiło mnie to.

 

-Dlaczego by trochę nie powspominać? Chętnie dowiem się o tym, jaka byłam i co robiłam przed utratą pamięci... -zaczęłam, coraz bardziej zaintrygowana tą kwestią.

 

-Alessa powiedziała, że lepiej nie... -wyszeptała do mnie Etria, kończąc wykonywać badanie.

 

-I też jestem tego zdania -wtrącił stanowczo Arelion, podchodząc do nas. Etria widząc to, po prostu wstała, nie dodając nic więcej, po czym podeszła do Merlina, prawdopodobnie chcąc sprawdzić również jego stan.

 

-Ale dlaczego? Może to nam zaszkodzić? -drążyłam uporczywie temat, wpatrując się w cudotwórcę.

 

-Nie, tak właściwie to nie... -basior westchnął z powagą, opuszczając łeb.

 

-Więc co jest na rzeczy? Wiecie chyba, że milcząc, tylko niepokoicie nas jeszcze bardziej. Dlaczego alfa kazała wam nie mówić o naszej przeszłości?

 

-Wiesz, wydaje mi się, że tym rozkazem chciała przekonać samą siebie, że nie ma potrzeby wam cokolwiek przypominać -wyrzucił z siebie nagle, ściszając głos -Myślę, że tak jest, chociaż Alessa nigdy nie przyznała i nie przyzna tego bezpośrednio. A my respektujemy wszystkie jej rozkazy, nawet jeśli nie każdy z nas je rozumie -uśmiechnął się lekko, było widać, że bardzo ceni ich alfę i opowiadał o niej ze swego rodzaju rozczuleniem.

 

-Jak to nie ma potrzeby? Przecież to oczywiste, że chcemy wiedzieć cokolwiek o sobie i o was. To może być potrzebne szczególnie w wypadku gdy...

 

-Ona o tym doskonale wie -cudotwórca nie dał mi dokończyć myśli -I to jest właśnie powód.

 

-Nic nie rozumiem... -odrzekłam, z zakłopotaniem kładąc uszy. Białoskrzydły basior zbliżył się do mnie, jakby wolał, by nikt inny nie usłyszał tego, co właśnie miał zamiar powiedzieć.

 

-Prawda jest taka, że poszukiwanie rozwiązania tej sytuacji nie idzie najlepiej -wyznał.

 

-A-ale jak to? Jeszcze przed chwilą mówiłeś...

 

-Wiem, co mówiłem i jest to prawda -przerwał mi, przymykając z powagą oczy -ale fakty są też takie, że wbrew pozorom nie za wiele wiemy o magii memorium. Wraz z innymi magikami będę zmuszony skonstruować całe antyzaklęcie od początku do końca, a do tego muszę wiedzieć, w jaki punkt uderzać.

 

Później próbował mi objaśnić wiele magicznych zagadnień. Niestety nie wszystkie szczegóły i terminy byłam w stanie zrozumieć. To, co udało mi się wywnioskować z pewnością to to, że do konstrukcji zaklęcia będą potrzebować pewnego magicznego przedmiotu... którego aktualnie nie posiadają. Wysłali całą grupę wilków w miejsce, gdzie powinien się znajdować, jednak nic nie jest tak naprawdę pewne. Nie wiedzą, czy uda im się go zdobyć, a jeśli tego nie zrobią... wszystko będzie stracone. Arelion podejrzewał, że Alessa mogła z jakiegoś powodu nie chcieć przyjąć tego do wiadomości... Dlatego robiła wszystko by założyć, iż i tak koniec końców wszystko sobie przypomnimy, nawet jeśli szanse na to nie były tak wielkie, jak z początku mi się wydawało...

 

C.D.N.