Dziś o świcie tu dotarłem. Do Watahy Wilków Burzy. Alfa była tak dobra i pozwoliła mi zostać. Jaskinia Przejścia….no cóż, jest tam dużo wilków. Znalazłem sobie jakiś dość cichy kącik i wyszedłem. Chciałem jak najszybciej zobaczyć całe terytorium. Wstałem i zacząłem chodzić w tą iz powrotem, układając sobie plan dnia. Wtem usłyszałem szelest, szybko obróciłem głowę i wrzasnąłem ,,Kto tu jest?!”. Podszedłem kawałek, nikogo nie było. To znaczy: był, ale się ukrywał. ,,Aż taki głupi to nie jestem’’- pomyślałem i odwróciłem się udając, że od chodzę. Tak jak się spodziewałem, on, lub bardziej ona ujawniła się. Wysunąłem pazury i zacząłem warczeć.
- Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz?! - spytałem krzycząc zdenerwowany. Patrzyłem wilczycy w oczy, poprawka: jedno oko.
- Ja... Eee... - jąkała się
- Odpowiadaj! Tracę przez ciebie czas! Nie mam całego dnia! - wrzeszczałem, moja cierpliwość się kończyła! Wilczyca uniosła dumnie swą głowę do góry, po czym odwróciła ode mnie wzrok mówiąc przy tym:
- Nie musisz tego wiedzieć. To ty tłumacz się. Co tu robisz i kim właściwie jesteś? - spytała wypowiadając się spokojnie.
- Ach tak? - miałem ochotę wbić w nią pazury i rozszarpać ją. Ale ta myśl szybko uleciała mi z głowy. To w końcu moja nowa ,,Rodzina”.
- Nowy w Watasze, Kato - powiedziałem to wściekłym głosem - A pani to? - zapytałem z udawaną grzecznością - Może muszę jeszcze coś powiedzieć, tylko po to by dowiedzieć się dlaczego mnie śledzisz?! - wulkan wybuchł - Tylko chodzę! A Ty co?! Śledzisz mnie bez podstaw! - wrzeszczałem, wcale a wcale nie obchodziły mnie inne wilki -Więc jak?! GADAJ! - wyszczerzyłem do niej kły w podstępnym uśmiechu.
C.D.N.
>Kathia?<