· 

Figle na plaży

- Nasari, no szybciej!- wołała Leilani, raz po raz przybiegając do swojej matki i oddalając się.

Obie wadery właśnie szły na dziką plażę przy klifach Thora. Nasari tego dnia miała praktycznie wolne od obowiązków. Tylko z rana musiała patrolować niewielkie tereny watahy, lecz nie wydarzyło się tam nic niespodziewanego. Teraz chciała miło spędzić czas z Leilą i innymi członkami watahy.

 

- Aniołku, spokojnie. Mamy przecież cały dzień wolny- odparła ze śmiechem Nasari.

W końcu obie dotarły na miejsce. Okazało się, że nie tylko one wpadły na pomysł, aby spędzić cały upalny dzień nad morzem. Podeszły do najbliższej grupy wilków- Alice, Ketosa, Etrii i Areliona.

 

- Witaj Nasari- przywitała się wesoło Alice.

- Cześć wszystkim- odparła czarnofutra uśmiechając się.

- Dzień dobry!- zawołała wesoło Leilani, podbiegając do gromadki dorosłych wilków.

 

Nasari rozejrzała się po okolicy. W cieniu nieopodal rosnących drzew rozponała trzy wilki- Kaito, Olie oraz Merlina. Na plaży w słońcu siedziała Carmen. Grzebała w piasku i wciągała różne muszelki i kamyczki. Niedaleko młodej waderki na piasku wygrzewał się też Victor, a w niedalekiej odległości siedziała Shira nieśmiało spoglądając na inne wilki.

 

- Sporo osób- pomyślała Nasari.

- Hej, Lav! Chodź do nas!- zawołała Alice, zapraszając łaciatą wilczycę.

Ta podeszła powolnym i mozolnym krokiem. Wyglądała wręcz jakby nie chodziła, a sunęła po piasku. Uśmiechnęła się przyjaźnie do swoich towarzyszów, po czym padła na ziemię.

- Wszystko w porządku Lavinio?- spytała zmartwiona Etria.

- Tak, Tak- odparła szybko Lavi nie otwierając oczu- Wybaczcie ale miałam dziś nocną wartę. Niedosyć, że było gorąco to jeszcze cały czas zaczepiał mnie jakiś lis. Przeganiałam go z 6 razy!

- Dziwne... zwykle trzymają się od nas z daleka- skomentował Ketos.

- Ale granice są bezpieczne?- chciał się upewnić Lunek.

Lavinia tylko kiwnęła głową na potwierdzenie i wróciła do odpoczynku, dalej jednak nasłuchując uważnie co się dzieje dookoła.

- Idziemy się wykąpać?- zaproponowała Leila.

- O! Mogę z wami?- spytała Alice.

- Też bym się chętnie ochłodziła- powiedziała nieśmiało Etria.

- Jasne- odparła Nasari.

- To ja pobiegnę po Carmen!- powiedziała Leilani i migiem pobiegła w stronę swojej koleżanki.

- Jak one szybko rosną- skomentował Arelion.

- Za szybko! Ma już 6 miesięcy, a ja dalej mam wrażenie jakbym dopiero co ją przygarnęła!- Nasari zaczęła delikatnie narzekać.

- Kiedyś będzie musiała dorosnąć...- odparła Alice.

Nasari już miała jakoś odpowiedzieć na to stwierdzenie, lecz przeszkodziła jej w tym Leila, która właśnie przybiegła razem z Carmen.

- Jesteśmy!- zakomunikowała.

- A Merlin z nami nie pójdzie?- spytała Alice, patrząc na starszą z waderek.

- Zaproponowałam mu to, ale powiedział, że woli zostać na brzegu. Pozwolił mi iść pod opieką innych dorosłych- wytłumaczyła Carmen.

- Zatem chodźmy!- powiedziała Alice.

 

Cała gromada ruszyła w stronę morza. Pierwsza do wody wbiegła Leilani, a zaraz po niej Alice. Nasari, Carmen i Etria wchodziły powoli, chcąc wpierw przyzwyczaić się do delikatnie chłodnej wody. Zielonooka wilczyca zdecydowała się zostać bardziej przy brzegu, gdzie woda sięgała jej do połowy łap. Reszta zaś udała się na nieco głębsze tereny. Szczeniaki dobrze pływały i wręcz same chicały się oddalać od brzegu, jednak były zatrzymywane przez dorosłe wilczyce.

I tak właśnie spędzały czas na pluskaniu się w chłodnej, słonej wodzie, gdy nagle dało się słyszeć krzyk, chociaż bardziej pasuje tutaj ryk, Leilani.

- REKIN!

 

Nasari odruchowo spojrzała za siebie i- rzeczywiście! Wśród niskich fal dało się zauważyć płetwę morskiego drapieżnika. Nic więc dziwnego, że cała czwórka postanowiła wziąć nogi za pas i uciec na ląd. Brnęli przez wodę, aby znaleźć się jak najdalej od stwora. Tymczasem reszta wilków słysząc ryk Leilani patrzyła w przerażeniu na wilczyce płynące migiem do brzegu. Ketos zdenerwowany wbiegł do wody, by wyciągnąć swoją ukochaną i pomóc pozostałej trójce. Alice, trzymając Carmen za luźną skórę na karku, wpadła na Ketosa, a Nasari trzymająca swoją córkę chwilę później również dotarła na brzeg. Merlin podbiegł do Carmen by upewnić się, że nic jej nie jest.

 

Rekin tymczasem podpłynął bliżej lądu i krążył spokojnie, jakby czekając na ofiarę. Merlin, dalej nieco zdenerwowany, wziął kamień i z całej siły cisnął nim w kierunku drapieżnika. Mimo odległości dało się słyszeć dziwny pisk połączony z bulgotaniem owego zwierzęcia, a on sam zatrzymał się. Wszyscy spojrzeli na czarnofutrego, a ten spokojnie skomentował:

- Żaden gupik nie będzie mi straszył Carmen.

 

- Coś mi tu nie gra... Rekiny chyba się tak nie zachowują- powiedziała Lavinia pojawiając się obok Merlina.

Nagle po piasku szybko przeleciał cień. Wszyscy, jak na znak, spojrzeli w górę i ujrzeli znajomą im, skrzydlatą postać alfy. Podleciała prosto do rekina i zawisła nad jego płetwą.

- Zjemy filety z rekina?- zapytała zaciekawiona Leilani, oblizując się.

Na pysku Alessy pojawił się rozbawiony uśmiech. Zniżyła lot i wyciągnęła rekina z wody. Ale chwila, chwila... To nie był rekin! Alice od razu poznała jedną z członkiń watahy i zaniosła się głośnym śmiechem.

- Nora?!- krzyknął zdumiony Merlin.

Na różowym pysku wilczycy malował się dumny uśmiech. Jej "płetwa" w jednej chwili rozpłynęła się w powietrzu. Alis wylądowała na brzegu i puściła Norę, aby mogła pochwalić się swoim nowym pomysłem na żart.

- Myślałam, że nie lubisz wody- powiedziała zaskoczona Etria.

- Bo nie lubię. Ale aby was nastraszyć jestem skora do poświęceń- odparła Norka otrzepując się z wody, po czym dodała dumnie- warto było.

Większość wilków przyzwyczajonych do żartów Nory po prostu się zaśmiała, a Carmen zaciekawiona powiedziała:

- Nie wiedziałam, że umiesz zamieniać się w zwierzęta.

- Kiedy ja nie umiem. Wystarczy odrobina iluzji i dobre umiejętności pływania i masz gotowego "rekina". A i tak swoją drogą- tu zwróciła się do Merlina- masz dobrego cela.

- Dzięki?- odparł zielonooki z kamiennym pyskiem, jednak w jego głosie dało się wyczuć lekkie zdezorientowanie.

 

Po tym nietypowym incydencie emocje powoli zaczęły opadać. Alessa dosiadła się do swojego syna i reszty wilków. Sama Nasari także wróciła w tamto miejsce. Leilani oraz Carmen tymczasem razem z Norą zaczęły budowę zamku z piasku. Schemat był prosty- Leilani kopała doły by dotrzeć do mokrego piasku, Carmen z owego surowca budowała ściany oraz wieżyczki, a Nora pomagała jej nieco i przy okazji budowała fosę. Budowla zapowiadała się obiecująco. Co jakiś czas dało się słyszeć dyskusję tej trójki odnośnie wyglądu zamku.

 

- Właściwie to skąd wiedziałaś o rekinie?- zapytała Nasari, patrząc na skrzydlatą alfę.

- Wiesz, nie wiedziałabym, gdyby nie krzyk Leilani. Jej krzyk jest dość... Donośny. Ciężko było nie usłyszeć tej informacji- odparła Alessa z delikatnie zarysowanym uśmiechem.

- W sumie trudno się nie zgodzić- pomyślała czarnofutra- Ciekawe jak będzie brzmiało jej wycie.

Arelion oraz Etria po pewnym czasie poszli w kierunku swoich jaskiń, za to do pozostałych dołączyła Cirilla. A potem? Nasari nie do końca wie. Zasnęła na piasku, słysząc śmiech szczeniaków oraz wesołe rozmowy pozostałych członków watahy.

 

KONIEC