Gdy załoga dusz wiosłowała ona stała i grała smutno na swych skrzypcach. Mgła była co raz większa a niebezpieczeństwo wzrastało z każdą chwilą. Lecz to nie przeraziło wadery. Podróże w celu odnalezienia zaginionych lądów i ich skarbów ale i tajemnic.. To było jedno z jej ulubionych zajęć.
~~~
Wszystko działo się tak szybko... Nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy dobrze się bawili. A mnie nie było, ważniejsze były plany, tak czy inaczej nawet strach mnie zatrzymywał. Bo choć chciałam czyjejś obecności to bałam się, że będę wzięta za głupią i żałosną. Nie wiem czy to dobry pomysł wracać na ląd... Bo może na prawdę mnie tam nie chcą? Jestem inna, nawet samej sobie wydaje się dziwna, nie wiem kim jestem, jeszcze tego nie odkryłam a bardzo bym chciała. Czuję się beznadziejnie nie wiedząc po co istnieje.
~~~
Żyli wśród róż... Nie znali burz.. Rzecz najz-
W tym momencie do jasnookiej doszła wiadomość o dotarciu na ląd.
-Kotwica na dno! -Przeszukać wyspę!
Padły rozkazy, załoga chwyciła za broń i ruszyła w celu realizacji polecenia. Minęła godzina.. wszyscy wrócili poharatani i poobijani. Olie nie bała się zejść na tajemniczą ziemię, śmierci nie była jej straszna. Powoli kroczyła i rozglądała się. Jednak swojej załodze kazała zostać, opatrzeć sobie rany. Nagle na waderę skoczył ogromny goblin... Mimo iż miecz wbiła w jego głowę, ten nie umarł. Zostały jej tylko skrzypce. Wzięła więc smyczek i przebiła gardło goblina. Ze strun głosowych wydobyła się muzyką, wadera przeciągnęła po nich kilka razy. Jej oczy zabłysły różowym światłem a jej śmiech dotarł aż na sam jej statek. Postanowiła iść dalej, nie wahała się ani chwili. Wzleciała, ujrzała góry, wulkan, jezioro. Wtedy przypomniała sobie o opowieściach jej taty, o Jadeitowej jaskini. Widziała mapę, góry, lasy wulkan...
C.d.n.