-Niniejszym zostajesz wygnany z Plemienia Wiecznego Słońca!- Krzyknął brązowy basior. - Zabiłeś swojego brata. Dla takich jak ty nie ma tu miejsca.- Dokończył.
-A po co mi taka głupia rodzina!- Wrzasnąłem a mama załkała. - Wolę odejść niż mieć takiego przywódcę! - Po tych słowach basior zeskoczył ze skały i zadrapał mnie po oku.
-To cię nauczy szacunku słowa - powiedział, a ja odwróciłem się i uciekłem. Nie ze strachu, nie, lecz ze złości i nienawiści!
-Zabić - powiedział przywódca a za mną pobiegły trzy wilki. Zatrzymałem się, a wilki mnie otoczyły. Śnieżnobiały basior rzucił się na mnie, a ja zatopiłem zęby w jego szyi. Na śnieg polała się krew, a pozostała dwójka uciekła z podkulonymi ogonami.
***
Straciłem rachubę dni. Nie wiem co zrobić. Wiem tylko, że jest wiosna, nie zima.
***
W krzakach usłyszałem syk. Zamarłem, a wtedy wypełzł czerwony wąż:
-Sssso tu robisssz?- Zapytał. - Nie powinieneś być w ssswoim plemieniu?
-Zostałem wygnany…- Odpowiedziałem. - Dlaczego mnie nie zaatakowałeś?
-Bo wyczuwam u ciebie jad sssssss - odpowiedział.
-Tak, mam jad w kolcach - powiedziałem. - Może zostaniesz moim towarzyszem podróży?
-Niessstety nie mogę, ale nazywam się Sssssatin - przedstawił się.
-Ja nazywam się...- Nie chciałem podawać swojego prawdziwego imienia. - Nazywam się Kaito.
Po całodziennej wędrówce zasnąłem bez problemu, lecz śniło mi się coś dziwnego. Pojawił się wilk. Nie wiem, jak wyglądał, bo miał zamazaną twarz. Zaprowadził mnie do jaskini i powiedział, że to jaskinia Przejścia. Gdy obudziłem się rano, od razu poszedłem
w miejsce, które pokazał mi wilk. Lecz teraz czułem zapach innych wilków. Zrozumiałem, że to grupa - Wataha. Mama kiedyś opowiadała mi o wilkach, które żyją w watahach. Gdy poszedłem tam, kilka wilków zaprowadziło mnie do Alfy, a ta pozwoliła mi zostać.
Koniec.