· 

Wiosenna kąpiel

Zdarzają się poranki, gdzie od razu każdy zdaje sobie sprawę, że będzie to świetny dzień. Albo sam do tego dojdzie albo ktoś pomoże. W przypadku tego dnia, była to zdecydowanie druga opcja. Dlaczego? Jakiś wielki śmieszek stwierdził, że pobudzenie wszystkich w Jaskini Przejścia jednym wielkim rykiem to plan doskonały. Nawet jeśli od jakiegoś czasu nie mieszkała już w tej właśnie jaskini, łaciata miała dobrą okazję do usłyszenia tej pobudki, tylko ze względu na szybsze wyruszenie na swoją wartę. Oj, było warto usłyszeć co niektórych wrzask o byciu cicho, to było piękne.

Lavinia zachichotała cichutko pod swoim noskiem i bez zatrzymywania się, skierowała się w szukaną stronę. Tego dnia w przydziale dostała Beztroską Polanę, dlatego nawet może skorzysta z tego miejsca? Nawet jeśli tylko na niezbyt długi okres czasu, zawsze to coś. Zresztą, od kilku dni, blisko tygodnia chyba, coraz mniej członków watahy miała okazję napotkać w byle miejscu podczas warty, jednak to pewnie kwestia napiętych grafików i pewnie też i pory dnia w jakich to łaciata samica stacjonowała.

Zaskoczyło ją to jednak, jak jedna z bardziej otwartych wilczyc potruchtała do niej i zaraz po przywitaniu, przeszła do konkretów.

-Lavi, kiedy kończysz zmianę?

-Och... Po południu. Coś się stało?- Zapytała zaraz nieco zmartwiona. Tamta pokręciła głową.

-Nie, nie. Zbieramy chętnych do zabaw nad wodą. Chciałbyś się przyłączyć? Później, przy Wodospadach Życia.

Vini jednak nie odpowiedziała od razu, dając znak jako namyślenia się. Opcja bratania się z innymi była bardzo fajna, ale miała jeden, taki malutki haczyk. Woda. Nie to, że nie umiała pływać - nauczyła się ale zwyczajnie chodziło o zagrożenie pod postacią odsłonięcia grzywki, która skrywała jej pysk połowicznie.

-Kurczę, sama nie wiem...- zawahała się przy mówieniu tego.- Jeszcze zobaczę, może uda mi się dołączyć.

-Pewnie, jak nie dziś to przy innej okazji- druga wadera pokiwała łebkiem z wesołym uśmiechem.- To ja już nie przeszkadzam, papa!

Wilczyca już nie pojawiła się na horyzoncie ani też w polu widzenia Livi, przez co zrozumiała, że nie chciała jej forsować, co szczerze doceniła. Jednak, im coraz mniej czasu zostawało jej warty na Beztroskiej Polanie, tak coraz myślała o zaproszeniu. Przecież nie było mowy o kąpieli a samych zabawach przy wodzie, a zawsze jakaś rozrywka to jest.

Tym oto sposobem, po zakończeniu swojej pracy na dzień dzisiejszy, wadera po przybyciu zamiennika na przejęcie pałeczki, wolnym krokiem skierowała się na miejsce zabaw o którym była dziś mowa. Zakładała, że będzie trochę chętnych na wspólne wesołe chwile i się nie pomyliła, gdyż po przybyciu, było już kilka wader i szczenięta. Co raczej mało zaskakujące, żadnego dorosłego basiora nie było obecnego, pewnie właśnie dlatego, że reszta była poważna albo bardzo dobrze ukrywali swoje dziecięce ja u każdego z osobna.

Idąc z pewnego rodzaju zastanowieniem ku zbierającej się gromadzie wilków, już z odległości dobrych kilkunastu metrów dało się słyszeć rozmowy pełne śmiechów i innych pozytywnych emocji, przodowały w tym szczenięta, przepraszam, młode waderki. Widząc z oddali jak radośnie się bawią ze sobą, w sercu aż robiło się znacznie cieplej i przyjemniej na ten zastały obrazek. Ta sama wilczyca, która zaprosiła Lavi do wspólnych zabaw, zauważyła jej przybycie, na co zaraz pomachała jej łapą na powitanie jeszcze z pewnej odległości, zaraz i powitała ją równie wesoło.

-Lavinia! Super, że jednak dałaś radę przyjść- powiedziała się, kiedy wspomniana już była znacznie bliżej, wręcz przy nich. Łaciata kiwnęła delikatnie głową ciesząc się z tego, że faktycznie zależało komuś na jej pojawieniu się.

-Dziękuje za zaproszenie- odezwała się zwykłym tonem głosu, czyli cichszym ale przyjaznym z domieszką ciepła.

I pewnie jeszcze by sobie tak rozmawiały, gdy nie jeden mały szczegół: jedno ze szczeniąt właśnie oblało wodą drugie i, pewnie niechcący, ochlapało kilka innych wilków. Wszyscy spojrzeli po sobie i w milczeniu się zgodzili co do jedno, po czym momentalnie obudziły swoje dziecięce charaktery i już! Rozpętała się wojna na chlapanie innych w jak największych ilościach. Oczywiście, w porównaniu do dorosłych to szczenięta raczej nie miały szans, dlatego one jako pierwsze zaczęły całkiem ociekać wodą.

Ciężko było powiedzieć jak przebiegało wielkie bryzganie się wodą, gdyż najpierw na pewno wszyscy stali na brzegu a nim się obejrzeli, stali w wodzie na wysokości do połowy łap, sama ona wesoło skapywała z każdego w różnych ilościach. Zaraz kilkoro z obecnych wilków położyło się w płytkiej wodzie, która wówczas sięgała do dolnej połowy tułowia większego procentu. Vini podobnie się ułożyła ale jej głowa unosiła się wysoko nad taflą - bardzo pilnowała by pysk się nie umoczył jej aż tak, chociaż trochę kropel się na nim znalazło, grzywka pozostawała nienaruszona.

-Czyli co, oficjalne wodne zabawy mamy zaliczone i dodatkowo kąpiel też?- Zapytała się żartobliwie inna samica, której ogon delikatnie pływał sobie dając efekt niejakiej ryby. Część się zaśmiała.

-Ja tam nie mam nic przeciw takiej kąpieli- odparła inna.

-Bardzo relaksuje- westchnęła błogo kolejna.

-Przyjemnie- zgodziła się niezbyt głośno łaciata z pozostałymi.

-I to jak... Mogłabym tu tak siedzieć długo i jeszcze więcej...

-To zostańmy, co nam szkodzi?- Zażartowała pierwsza z tej dyskusji. Jednogłośnie zadźwięczała zgoda.

Kto by przypuszczał, że takie kąpiele z nastaniem nowej pory roku będzie aż tak przyjemna?

 

 

Koniec