· 

Niespokojne serca #4

Ciężko było mu ukryć uśmiech od momentu gdy zauważył lekkie zakłopotanie Lavinii. Dobrze znał granice komfortu wadery i na ogół starał się ich nie przekraczać  w żaden z możliwych sposobów. Jako dżentelmen musiał zadbać o spokój zarówno jak i równowagę psychiczną towarzyszki. Tego dnia Vini przysunęła się bliżej niż zwykle, ich łapy dzieliła odległość zaledwie kilku centymetrów. Oczy Merlina wręcz błyszczały podczas tej wspólnej ciszy. Te drobne znaki cieszyły go bardziej niż cokolwiek innego na tym cholernym świecie.

 

- Spokojnie - powiedział gdy wyczuł skrępowanie łaciatej. - Nie musisz niczego wyjaśniać.

 

Jego pysk powrócił do naturalnego wyrazu, pustka wymieszana z nudą stanowiły idealny obraz będący wizytówką zielonookiego.

Oboje po prostu patrzyli w kierunku zachodzącego słońca które rozlało czerwono pomarańczowe barwy po całej wilczej krainie. Ah, jakże zachwycające to było.  Pomarańczowa kula powoli chowała się za horyzontem gdy ciemny basior powstał na wszystkie cztery łapy.  Odszedł kilka kroków od niebieskookiej i wyprostował się, nie odwracając wzroku od zachodu. Następnie spojrzał na waderę, uśmiechnął się ciepło i powiedział:

  

- Czyż nie jest pięknie?

 

Lavinia pokiwała głową i również wbiła wzrok w żółte niebo.

Minęło wiele minut gdy krainę ogarnął półmrok a oba wilki wyrwały się z transu i wspólnie zadecydowały powrót. Na wielkie szczęście, oboje mieszkali w tej samej jaskini.

Po drodze nie rozmawiali wiele, raz za czas dyskutowali na mało ważne tematy. Sama atmosfera była inna, gęstsza niż zwykle. Jednak nie było to problemem oni po prostu szli przed siebie nie zważając na nic.

 

- Nie jest Ci zimno? - spytał w połowie drogi i zwolnił trochę.

- Nic z tych rzeczy - odparła uśmiechając się. - Dzisiejszy wieczór jest wyjątkowo przyjemny.

 

Oh, tak, nie można było się nie zgodzić. Powietrze było kojąco ciepłe nawet jeśli było to późną porą. Lekki powiew wiatru zaś orzeźwiał oraz utrzymywał stan trzeźwości umysłu. Gdy dotarli do wspólnego miejsca zamieszkania wymienili kilka zdań.

- Jestem zaszczycony, że mogłem spędzić z Tobą to popołudnie. - pokłonił się delikatnie jak to miał w zwyczaju i uśmiechnął się lekko.

Wadera zaś zawstydziła  się lekko ignorując wzrok wyższego.

 

C.D.N

<Lavinia?>