· 

Ku przeznaczeniu

W końcu nastała wiosna. Długo wyczekiwana przez czarnego basiora pora roku. Tarou cieszył się z jej nadejścia, ponieważ właśnie wtedy świat zdawał mu się najpiękniejszym. Każde stworzenie czy roślina powoli budziły się do życia wraz z jej nadejściem. Wędrując poprzez tereny watahy zorientował się on, że w jego życiu zaszła zmiana. W końcu odnalazł miejsce, które mógł nazwać domem, choć nigdy się tego nie spodziewał. Niejednokrotnie podczas swojej samotnej wędrówki rozmyślał, czy na pewno znajdzie takie miejsce. Nie wiedział, co będzie na niego czyhać, lecz nigdy nie żałował podjętych działań. W duchu był dumny, dumny że właśnie tak wszystko się potoczyło. Odnalazł watahę i każdego dnia starał się jej służyć najlepiej jak umiał. W pewnym momencie miejsce to zajęło szczególne miejsce w jego sercu. Wilki należące do watahy mógł nazwać rodziną, choć jeszcze nie wszystkich zdołał poznać. Zdawało się to dosyć niewiarygodne, patrząc na to ile czasu spędził wśród wilków. Jednak jest proste wytłumaczenie tej sytuacji. Tarou sprawdził wiele czasu w watasze jednak że względu na jego samotniczy tryb życia nie poznał zbyt wiele przedstawicieli swojego gatunku. Większość kojarzył z wyglądu. 

 

Dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem zwyczajne. Samiec wolnym krokiem przemierzał las. Pogrążony w swych myślach nie zwracał uwagi na otoczenie, póki nie potknął się o odstający korzeń. Sprawiło to, że wyrwał się on ze swoich zamyśleń. 

 

- Ładne rzeczy. - mruknął cicho do siebie. Westchnął, a następnie spojrzał w niebo. Było pięknej błękitnej barwy, która niekiedy zniknęła pod warstwą puchu. 

 

- Muszę ruszać. - szepnął do siebie. Wiedział, że zaraz będzie musiał ruszać do swojej pracy. Wolnym krokiem skierował się w wyznaczone miejsce zbiórki. Wiedział, że pewnie znów otrzyma dobrze znany sobie obszar do pilnowania. Niedawno uzyskał awans co niezmiernie go radowało. W końcu jego postawił swoje łapy na miejscu zbiórki. Widział dobrze znane sobie wilki, z niektórymi rozmawiał, inne kojarzył z wyglądu. Usiadł gdzieś z boku i cierpliwie czekał na polecenia. 

 

- Tarou, będziesz dziś pilnować tereny z Norą. Jest ona nowicjuszem, dlatego trochę się od ciebie poduczy. - odparł nadzorca. Samiec zmarszczył brwi. Kojarzył to imię, jednak nie mógł skojarzyć wyglądu wadery. Na słowa nadzorcy skinął głową, dając znak, że rozumie polecenie. Spokojnie odczekał, aż wszystkim zostanie przydzielony obszar do pilnowania. Gdy wilki zaczęły się rozchodzić on wzrokiem wodził po willach. Szukał tej, która została mu przydzielona. Po części nie czuł się komfortowo na myśl, że będzie pilnować obszaru w czyimś towarzystwie. Zwłaszcza, że nie znał tej wadery. W końcu większość wilków rozeszła się, a niedaleko pozostała jedna samica. Tarou domyślił się, że ona będzie mu towarzyszyć. Wstał i podszedł do niej wolnym krokiem. Spojrzał na nią obojętnym wzrokiem. 

 

- Jestem Tarou i mamy razem pilnować tereny watahy. - odparł i przyjrzał sie waderze. Nic nie mówiąc odwrócił się i wolnym krokiem zaczął iść w kierunku wyznaczonego dla nich terenu. - Ruszamy. - oznajmił po chwili, gdy samica ciągle nie zrównała z nim kroku. 

 

C.D.N.

 

>Nora?<