· 

Kamień Księżycowy #3

Problem rozwiązany.

 

Mente  poczuła nagłe przerwanie więzi, którą czuła z kamieniem księżycowym. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale w pewnym sensie oczekiwała, że tajemniczy kamień pojawi się obok niej jak wcześniej. Czuła do niego swego rodzaju przywiązanie, lecz wraz z wrzuceniem kamienia do wody przez Nukę, uciążliwe uczucie zupełnie zniknęło.

 

Uciążliwe?

 

Wilczyca zmrużyła oczy. Wcześniej uczucie przywiązania do kamienia nie wydawało jej się w żadnym stopniu uciążliwe. Czyżby kamień potrafił manipulować nią na tyle, że dał radę ukryć swój negatywny wpływ na nią?

 

Jasnofutra spojrzała w niebo. Ciemne chmury kłębiły się nad Doliną Burz, a pierwsze krople deszczu coraz szybciej opadały na ziemię. Kilka promieni słońca przeciskało się między chmurami, dając przyjemną poświatę. Te całkiem lubiła taką pogodę. Wiele wilków zawsze narzekało na deszcz,  ale dla niej nie było w nim nic złego. Może i nie przepadała za błotem które tworzyło się po deszczu, ale leniwie spływające po jej futrze krople oraz rześkie powietrze zdecydowanie jej to wynagradzały.

 

- Spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego – Zaczęła wadera, widząc wracającego znad jeziora skrzydlatego basiora.

- Uwierz, ja tak samo – Złotooki westchnął. – Wygląda jednak na to, że kamienie księżycowe nie najlepiej znoszą działanie wody. Gdy tylko wrzuciłem go do jeziora, zaczął się rozpadać.

Mente przeciągnęła przednie łapy. Faktycznie, niegdyś czytała o tym, że niektóre kamienie źle reagują na kontakt z wodą. Wygląda na to, że kamienie księżycowe również się tam znajdowały.

Wilczyca musiała przyznać, że była nieco zawiedziona. Jak bardzo niepokoił ją magiczny kamień, tak jednak miała nadzieję, że okaże on trochę więcej silnej woli i z nią zostanie.

„O czym ja gadam”, pomyślała. „To kamień, nie może mieć własnej woli”.

- W każdym razie – Basior machnął nieznacznie skrzydłami i otrzepał futro z wody. – Chcesz się przejść na spacer?

 

Te skinęła głową w geście zgody. Pragnęła wyciszenia, jednak z jakiegoś powodu nie chciała zostawać w tej chwili sama. Towarzystwo Nuki bardzo jej więc odpowiadało. Cichy i spokojny wilk dawał jej poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebowała po zamieszaniu z magicznym kamieniem. Wilczyca ruszyła powolnym krokiem, tuż za sobą czując obecność towarzysza.

 

Łapy Mente same poprowadziły ją nad Jezioro Dusz. Czuła na sobie zaniepokojony wzrok basiora, gdy coraz bardziej zbliżali się do miejsca, w którym znajdował się kamień – zakładając, że coś z niego zostało.

 

- Mente? – Nuka podbiegł bliżej czarnookiej – Nie wolisz pójść gdzieś indziej? Może przejdziemy się do Puszczy Życzeń, to dobry czas na polowanie.

Wadera nie odezwała się ani słowem. Jak wcześniej myślała, że kamień nie ma już na nią żadnego wpływu, tak teraz wale nie była tego pewna. Coś ciągnęło ją do Jeziora. Łagodna, lecz nieustępliwa siła wydawała się kierować jej ciałem i umysłem. Mogła się temu przeciwstawić – czuła, że byłaby w stanie to zrobić – lecz i tak pozwoliła swoim łapom poprowadzić ją tam, gdzie chciały.

Znajoma aura przeszyła umysł Te, teraz stojącej na skraju Jeziora. Wilczyca wyczuwała w nim obecność magicznego kamienia. Tylko dlaczego? Po tak długim pobycie w wodzie kamień księżycowy powinien praktycznie się rozpuścić.

 

Chłodna woda nie wyróżniała się niczym specjalnym. Wadera wiedziała jednak, że coś w niej jest – i nie jest to nic przyjemnego. Zanurzyła łapę w jeziorze.

Ból przeszył ciało Mente. Pociemniało jej przed oczami, gdy bezskutecznie próbowała złapać oddech.

- Nu-Nuka… - szepnęła, tracąc przytomność.

 

C.D.N.

>Nuka?<