· 

Przywrócić wspomnienia #6

- Gdzie?!- zapytała z krzykiem Agaresa.

- Za mną!- wydał rozkaz i pobiegł.

Wadera oczywiście ruszyła za nim. Ona miała jednak o tyle trudniejsze zadanie, że musiała robić slalom między drzewami i krzakami. Agares, jak na ducha przystało, przenikał przez dosłownie wszystko. Nasari próbowała więc dogonić basiora, raz po raz potykając się a to o korzeń, a to o kamień. Biegli cały czas wzdłuż granicy między ciemnym gęstym lasem, a piękną zieloną łąką pełną słońca i kwiatów.

W końcu jednak dało się zauważyć widok, który Nasari widziała pierwszy raz w życiu. Na łące niedaleko naszej dwójki znajdował się głaz, a przy głazie człowiek. Leżał na plecach z głową opartą o skałę. Prawdopodobnie spał. Czarnofutra jednak dostrzegła coś jeszcze. Na szyi dwunogiego coś się wyraźnie błyszczało.

- To ten rubin?- spytała Nasari zerkając na Agaresa.

- Tak, to dokładnie ten rubin- odparł warcząc po cichu- Dobra, idź po to. Szybko. Póki śpi.

- Co? Czemu ja? A ty nie możesz?

- Przecież jestem duchem. Nie mogę nic wziąć, ani niczego dotknąć. Nawet nie wiesz jak trudno utrzymać się na ziemi będąc martwym! No leć po to!

- Ty chcesz mnie wysłać na tamten świat?! Nie mogę do niego ot tak podejść, a będąc cieniem nie mogę nic wziąść!

- Sam bym poszedł, ale widzisz że nic to nie da!

Kłótnia ta trwała parę minut aż w końcu Nasari poddała się.

- Ostatecznie obiecałam mu to. Nie mogę teraz nagle stchórzyć- pomyślała.

Agares już chciał kontynuować tą dyskusję, ale zirytowana Nasari wyprzedziła go stwierdzając:

- Dobra, zamknij się! Niech ci będzie! Idę po ten cholerny naszyjnik, ale przysięgam, że jeśli zginę to odnajdę się w zaświatach i osobiście wydrapię ci oczy!

Nawet nie czekała na reakcję Agaresa. Po prostu ruszyła po cichu w stronę śpiącego, a serce podskoczyło jej do gardła. Była na otwartej przestrzeni, na łące nie ma gdzie się ukryć, jest się sam na sam z istotą mordującą osobniki jej gatunku. Udało się. Podeszła do niego. Na oczy miał zsuniętą brązową czapkę, więc była zdecydowanie mniejsza szansa że ten ją zauważy.

- Zaraz... Ale jak ja mam mu to zdjąć z szyi?- wadera była zdezorientowana. Tego żadne z nich nie przemyślało.

Chodziła wokół śpiącego, próbując coś wymyślić. Ma go zdjąć tak, aby go nie obudzić? Przeciąć ten cienki łańcuszek? A może zabić człowieka i zabrać naszyjnik? Hmmm... W końcu wybrała drugą opcję i już po chwili siedziała przy szyi człowieka ze sztyletem w pysku. Była niezwykle ostrożna, szczególnie od momentu w którym prawie przez przypadek poderżnęła mu gardło. Ten jednak dalej się nie obudził. Na szczęście. Piłowała więc pomału łańcuszek, co nie było aż tak trudne że względu na fakt, iż był bardzo cienki i miał swoje lata. W końcu udało się!

Delikatnie wzięła w pysk obie końcówki łańcuszka razem z rubinem. Spojrzała ostatni raz na śpiącego dwunogiego i migiem się oddaliła.

- Dobra. Mam to- powiedziała po powrocie do Agaresa.

Dalej czuć było między nimi dziwne napięcie, ale w tym momencie kluczową dla Nasari sprawą było pomóc Celest i Agaresowi. Basior widząc naszyjnik od razu się ożywił. Wstąpiła w niego nadzieja, że jego ukochana przypomni sobie o życiu, które kiedyś z nim wiodła.

- Nie ma na co czekać! Lećmy!- krzyknął, po czym wyskoczył do góry i odleciał.

Nasari westchnęła ciężko. Rozłożyła swoje małe skrzydła do lotu i wzbiła się w powietrze próbując dogonić basiora. Lecąc zaczęła się nieco zamartwiać. No bo co jeśli Celest nadal nie będzie pamiętała Agaresa? Basior wróci do zaświatów w bólu i rozpaczy, a Nasari do końca życia będzie się zastanawiać czy można było coś na to poradzić lub zapobiec temu wszystkiemu. W końcu jednak wyrwała się z tych czarnych myśli i skupiła się na tym, aby jak najszybciej dolecieć nad jezioro dusz.

W końcu wylądowała i po chwili przy niej pojawił się również Agares.

- Jaką mamy pewność, że będzie chciała do nas znowu wyjść?- spytała Nasari.

- Żadnej, ale musimy spróbować!

Czarnofutra wzięła głęboki wdech i zawołała:

- Celest! Celest! Wyjdź do nas chociaż na chwilkę! Celest!

Chyba podziałało, ale wilki raczej nie spodziewały się takiej reakcji. Woda się wzburzyła, otoczyła ich mgła, a z wody w towarzystwie dziwnego światła wynurzyła się znajoma im postać.

- Chyba wam już coś powiedziałam... Wynocha stąd, albo nasączę ziemię waszą krwią!- ryknęła.

Na pysku basiora widać było strach oraz rozżalenie. Nie mógł znieść tego że wadera go nie pamięta. Nasari widząc to zamknęła oczy i krzyknęła:

- Celest! Posłuchaj! Pamiętamy co mówiłaś, ale błagam pozwól że coś ci pokażemy! Jeżeli nic się nie zmieni to obiecuję ci damy ci spokój!

Wadera nieco się uspokoiła. Podeszła trochę bliżej wilków i stanęła czekając na dalszy bieg wydarzeń. Nasari wtedy położyła tuż przy jej łapach naszyjnik z charakterystycznym kamieniem. Czarnofutra podniosła łeb i spojrzała w oczy wadery, które skupiły się na naszyjniku. Zobaczyła w nich czerwony błysk rubinu. Jej oczy zmieniły się. Nie chodziło o kolor czy tego typu sprawy. Patrzyła jakoś tak... inaczej. Jej spojrzenie stało się milsze i bardziej żywe.

- A-Agares?- spytała ze łzami w oczach, podnosząc łeb.

Basiorowi także zeszkliły się oczy. Celest rzuciła się ku Agaresowi i wtuliła się w niego. Nasari wzruszona obserwowała to wszystko z boku. Udało się! W końcu para zwróciła się do różowookiej.

- Dziękuję Nasari- powiedział Agares z wdzięcznością.

W tym momencie wadera przypomniała sobie co Celest jej zrobiła. Kątem oka spojrzała na swój ogon gdzie nadal lekko widoczna była delikatna blizna. Ale ostatecznie Etria powiedziała że zniknie, więc Nasari stwierdziła że nie wspomni o tym incydencie.

- Nie ma za co- odparła uśmiechając się, po czym zwróciła się do Celest- To chyba należy do ciebie.

Celest spojrzała na swój naszyjnik i powiedziała:

- Zatrzymaj go sobie. Ja nie mogę go już wziąć, a wierzę że ty dobrze się nim zaopiekujesz.

- A-Ale to wasza największa pamiątka- zdziwiła się Nasari.

- Może i tak, ale teraz gdy już wszystko pamiętam nie potrzebuję naszyjnika aby udowodnić swoje uczucia do Agaresa- odparła po czym pocałowała basiora.

Te słowa i widok wprawiły Nasari w rozczulenie.

- Chyba powinniśmy wracać do zaświatów- powiedział Agares.

Celest przytaknęła. Wilki pożegnały się, a Nasari z naszyjnikiem w pysku obserwowała jak para znika w toni jeziora dusz.

W drodze powrotnej zaczęła się zastanawiać nad swoim życiem miłosnym. Nigdy z nikim się nie umawiała i w sumie nigdy o tym nie myślała. Teraz jednak uważała, że fajnie by było spotkać kogoś z kim można by spędzić resztę życia. Kto wie? Może kiedyś spotka tego jedynego i stworzy z nim tak trwały związek jak ten Agaresa i Celest?

W końcu zmęczona wróciła do jaskini przejścia, gdzie czekała Leila odprowadzona przez Lav. Nasari było głupio, bo przez tą całą przygodę nie zdążyła odebrać swojej córki z jej pierwszych zajęć.

- Co to za naszyjnik?- spytała Leila, gdy tylko zobaczyła swoją matkę.

Ta położyła się, zamknęła oczy i zmieniła temat.

-Jak tam pierwszy dzień nauki?

- Super! Ta nauka to fajna rzecz... no przynajmniej po części.

- Nie osaczyłaś za bardzo Carmen?

Po krótkim milczeniu Nasari stwierdziła:

- Nie ważne. I tak jutro wszystkiego dowiem się od Alice.

- A co ty dziś robiłaś? I skąd ten naszyjnik?- spytała Leila.

- Aniołku... jestem naprawdę zmęczona. Jutro ci opowiem.

- No serio?!- zapytała z lekkim oburzeniem Leilani- Nasari?

Waderka lekko szturchnęła swoją matkę, lecz okazało się że Nasari zasnęła.

- Ehhh ci dorośli... swoim dzieciom mogą zrobić przesłuchanie z całego dnia, ale jak dzieci chcą się czegoś dowiedzieć to ci nagle robią się zmęczeni!

Leilani westchnęła, pocałowała swoją matkę w czółko i ułożyła się pod jej skrzydłem, ale nie poszła spać. Po zajęciach za swój cel postawiła sobie pilnowanie w nocy Nasari. Ot tak, aby sprawdzić się w roli strażnika mimo młodego wieku. Jak jej poszło? To już temat na nieco inną i krótszą historię...

 

Koniec