Spałam do około godziny trzeciej w nocy. Obudziłam się sama, Nuka nie spał ale widocznie nie chciał mnie budzić. Teraz kolej na niego by trochę odpoczął, na pewno przyda mu się to po wczorajszych przygodach. Niestety zostało mu mało czasu na wypoczynek więc stwierdziłam, że wyruszymy trochę przed popołudniem aby mój przyjaciel i towarzysz podróży był w pełni sił i wyspany. Moim głównym zadaniem jak na razie było chronienie go i dbanie o jego zdrowie.
-Teraz Ty się połóż i śpij, Nathan nie ucieknie z tak poważną raną. -Powiedziałam i spojrzałam na niego. Basior położył się, powiedział bym uważała i zasnął. Gdy już zrobiło się jaśniej sprawdziłam czy teren jest bezpieczny po czym oddaliłam się nieco by poszukać pożywienia dla nas. Przyczaiłam się za drzewem by nie spłoszyć stojącego kilka metrów ode mnie jelenia. Podeszłam cicho za krzak i.. Wyskoczyłam na zwierzynę! Moje pazury wbiły się w ciało ofiary. Uczepiona skóry zwierzęcia szybko złapałam zębami kark po czym zacisnęłam swoje szczęki i uśmierciłam swój cel. Przytargałam zdobycz koło Nuki, lecz wtedy było już południe, przeniesienie trochę mi zajęło. Obudziłam go, zjedliśmy, rozciągnęliśmy się i poszliśmy dalej. W pewnym momencie drogi, pod nami zatrzęsła się ziemia po czym wpadliśmy do podziemnej jaskini. Niestety Nuka poobijał się i uszkodził sobie skrzydło co uniemożliwiło wylot z dołu. Pomyślałam, że mogę utworzyć małe tornado które uniesie nas w górę. Ale byłoby to zbyt ryzykowne dla zranionego skrzydła mojego przyjaciela. Wzięłam patyki i giętkie długie korzonki by usztywnić jego skrzydło. Zrobiłam stelaż I przymocowałam do jego skrzydła. Basior zlizał krew z rany po czym powoli wstał. Zamknęłam oczy i machnęłam łapą, lekki wiatr podniósł nas w górę.
C.D.N
<Nuka?>