- Nie masz może czegoś co mogłoby jej przypomnieć o tym co przeżyliście za życia?- zapytała Nasari.
Agares pomyślał chwilę po czym powiedział:
- No... Jest jedna rzecz.
Nasari popatrzyła na niego z nadzieją w oczach.
- Na nasze zaręczyny dałem jej rubin. Średniej wielkości czerwony kamień w kształcie lekko wykrzywionego serca zawieszony na cieniutkim sznurku.
- I to jest to!- ucieszyła się Nasari- wystarczy jej go zanieść i pokazać. Może to przywróci jej wspomnienia.
Czarnofutra była przekonana że ten plan zadziała. Agares jednak był przygaszony. Coś chyba jednak nie pasowało mu w tym pomyśle.
- Jest jednak problem. Celest zgubiła go na kilka dni przed swoją śmiercią. Próbowałem go odnaleźć, ale znajomy powiedział mi że ktoś go sobie przywłaszczył.
- Kto?- spytała Nasari.
- Ludzie...- odparł niepewnie i cicho Agares.
Nasari wytrzeszczyła oczy ze zdumienia i zawołała:
- Ludzie?! I jak my to niby mamy odzyskać?!
- Nie mam pojęcia- szepnął załamany basior.
W głowie Nasari powstawało coraz więcej przemyśleń i obaw. Ludzie? Przecież jakby powiedziała komukolwiek że ma zamiar udać się do ich wioski zostałaby uznana za wariatke! To misja praktycznie samobójcza! I jeszcze narażać swoje życie dla wilka którego dopiero co się poznało? Dla Nasari podjęcie decyzji nie było łatwe.
- Dobrze- odparła w końcu po długim milczeniu- pójdę i odzyskam ten rubin.
Agares jakby nieco się ożywił. Zaoferował swoją pomoc przy poszukiwaniach. Nie mógł go sam znaleźć i po prostu sobie wziąć. Był przecież duchem.
- Ale jeżeli chcemy znaleźć tego człowieka powinniśmy raczej spróbować go szukać po drugiej stronie wioski. Tam mieszkałem z Celest i podejrzewam że może mieszkać gdzieś bliżej tamtych terenów niż tych.
Nasari zgodziła się z nim. Na szczęście nie musieli iść na pieszo. Agares umiał latać ze względu na fakt iż był duchem, a Nasari miała skrzydła. Nie minęła chwila a już razem szybowali w powietrzu. Nasari trzymała się bliżej ziemi robiąc slalomy między drzewami ze względu na to, że niemal kilkanaście metrów obok niej znajdowała się wioska dwunogich istot. Na szczęście ostatnio sporo ćwiczyła latanie z ostrymi zakrętami, więc takie manewry sprawiały jej mniej problemów. W końcu wylądowali niedaleko wejścia do wioski.
C.D.N