· 

Po burzy zawsze wyjdzie słońce #5

- Dlaczego tak uważasz? – spytał basior. Nie wiedział, co mogło być dobrego w bliskim upadku Olie. Uważał się za inteligentnego osobnika, jednak nie widział żadnego sensu w zdaniu wadery. Patrzył na nią oczekując wyjaśnienia, jednak w odpowiedzi dostał jedynie potrząśnięcie głową i zmianę tematu.

- Nie jesteś zmęczony? Tworzysz halucynacje już od dłuższego czasu.

Wilk rzeczywiście czuł znużenie. Musiał się jednak upewnić, że Nathan nie spróbuje ucieczki. Co prawda przez halucynacje da się przełamać, ale z doświadczenia wiedział, że to dosyć trudne – jego umiejętność oddziaływała na umysł ofiary w ciekawy sposób. Wilk pod wpływem halucynacji był absolutnie pewny iż to, co widzi, to rzeczywistość. Zazwyczaj poddaje się wtedy bez żadnych prób przetestowania iluzji. Biorąc pod uwagę stan fizyczny i psychiczny Nathana, tak długo jak utrzyma halucynacje na swoim miejscu, wilk nie powinien ruszyć się z miejsca.

- Nic mi nie jest – Basior starał się uspokoić przyjaciółkę. Powinna odpocząć. Ostatnie kilka dni były pokręcone dla niego samego, nie chciał nawet myśleć przez co przechodziła właśnie wadera. Dowiedziała się stanowczo zbyt dużo jak na jeden raz, trochę relaksu i ułożenie sobie wszystkiego w głowie na pewno dobrze jej zrobi. – Połóż się, wezmę pierwszą wartę.

Wadera rzuciła skrzydlatemu pytające spojrzenie. Nie wierzyła mu, używanie swoich umiejętności przez tak długi okres czasu, w dodatku na znaczną odległość, musiało być męczące. Właściwie powiedziałaby, że niemal wyczerpujące. Najwidoczniej jednak Nuka albo był do tego przyzwyczajony, albo dobrze udawał.

Szarooka ułożyła się jednak wygodnie obok niego, prosząc, by obudzić ją za pewien czas, po czym zapadła w głęboki sen.

Basior nie do końca wiedział co ze sobą zrobić. Widok śpiącej wadery nieco uspokoił jego rozbiegane myśli, jednak on sam i tak potrzebował zastanowić się nad wieloma rzeczami. Usiadł więc obok przyjaciółki i wpatrując się w gwieździste niebo, pobudził do działania swoje szare komórki.

Coś mu się nie zgadzało w całej tej sytuacji. Nathan zbyt szybko zgodził się pokazać im drogę do czarnoksiężnika. Ktoś, kto zamordował swoją rodzinę, raczej nie boi się byle czego. Wilk jednak wyglądał na przerażonego, gdy razem z Olie weszli do jego jaskini, mimo że właściwie nic mu jeszcze nie zrobili. Poza tym, brat wadery był ranny, a biorąc pod uwagę czas jaki upłynął od jego wygnania, rana nie wzięła się z walki pomiędzy nim a jego dawną watahą. Musiał walczyć z kimś innym, potężniejszym od niego. Dlaczego jednak był tak wystraszony jego widokiem?

Wilk położył się, wyciągając zmęczone łapy. Chyba znał odpowiedź na ostatnie pytanie, ale ciężko było mu to przyjąć do świadomości. To, o czym myślał, znacząco utrudniłoby im odszukanie czarnoksiężnika, nie wspominając o potencjalnej walce z nim. Co prawda miał nadzieję, że konflikt uda się rozwiązać rozmową, ale doświadczenie i intuicja podpowiadały mu co innego. Czeka ich spotkanie z potężnym magiem, który raczej nie darzył ich sympatią. Ich, ani nikogo innego.

 

C.D.N

 

<Olie?>