· 

Czas wprowadzania #13

Od rana zajmowała się absolutnie wszystkim czym popadnie, byle tylko choć trochę odwlec nieuniknioną konfrontację z Merlinem. Lavi zwyczajnie się tego bała. Obawiała się przymusowego wyjaśnienia i wyjawienia tego, co sprawiło, że zyskała takie reakcje a nie inne, normalne. Już nawet w jej głowie pojawiła się myśl czy może zwyczajnie nie robić za zastępstwo za innego strażnika i jeszcze zyskać chociaż trochę dodatkowych minut przed spotkaniem.

 

Ironią było to, że właśnie szła zgłosić nagłą i natychmiastową możliwość objęcia zmiany za kogoś w trybie na już, kiedy to zobaczyła nadciągającego Merlina po swojej lewej. O bogowie, pomyślała czując jak wewnętrznie aż pobladła. Oczywiście, że szybko się rozejrzała bo wilk wydawał się ignorować wszystko będąc pochłoniętym we własnych myślach ale zaraz do niej dotarło, że wszelkie siły wyższe nakazują jej wyjaśnić w tej chwili wczorajszą zaistniałą sytuację. Wy chyba sobie jaja robicie, pomyślałby każdy inny o nie aż tak delikatnym sercu co nasza łaciata panna.

Tak więc stanęła w miejscu i spoglądając nieśmiało na nadciągającego wilka, który niedługo sam dostrzegł jej obecność, zwolnił całkiem kroku, gdyż idealnie zrównał się i zatrzymał aż zbyt stosownie, bo na dwa metry.

 

- Lavinio posłuchaj… Ja- ja…  ja chciałbym porozmawiać.

"Więc nie ma odwrotu, prawda?" Wetchnęła mentalnie. I w chwili gdy miała go przeprosić za wczoraj, on ją zaskoczył. Pochylił swą głowę nieco do przodu i ponownie zabrał głos.

-Chciałbym cię najmocniej przeprosić za moje karygodne zachowanie z wczoraj. Doprawdy, nie powinienem tak postąpić. Proszę, wybacz mi naruszenie twojej przestrzeni osobistej...

Lavinia aż do tej pory nie wiedziała, że można faktycznie wpaść w błędne koło powtarzania przeprosin, do tego nie mogła dojść do słowa, tak się biedny nakręcił w przepraszaniu.

-Merlin!- Była zmuszona nieco podnieść głos, chociaż tego nie chciała. Dopiero wtedy spojrzał na nią jakby oczekując reprymendy za swe postępowanie. Zaraz uciekła wzrokiem na bok, nieco w dół.- T-to ja powinnam przeprosić. Tak bardzo mi przykro... N-nie chciałam żebyś czuł się winny.

Przez chwilę zapanowała między nimi cisza, oboje nie mogli patrzeć na siebie nawzajem. Łaciata czuła coraz boleśniejszy supeł w żołądku, cały czas czekała na jego pytanie skąd jej reakcja. Ale nigdy nie nadeszło. Dopiero po blisko minucie odważyła się podnieść głowę, podobnie jak i on.

-Przepraszam, nie zrobiłeś nic złego- powiedziała cicho.- Proszę, nie obwiniaj się już.

-Jesteś zła na mnie?- Zapytał podobnie głośno. Przekręciła głową.

-Nie. A ty?

-Oczywiście, że nie.

 

Po zapewnieniu, już spokojniej mogli patrzeć na siebie. I wtedy nagle do niej dotarło, że oboje polubili się, ich słowa i działania teraz były szczere w swym znaczeniu. Czy mogła być na niego zła? Wygląda na to, że nie. Czy zrozumiała, że ta znajomość mogła wiele zmienić? Możliwe albo nie patrzyła wtedy na to pod tym względem. Ważnym było wówczas, że...

 

-Czy masz ochotę wybrać się na spacer?- Merlin zapytał odprężonym spokojnym głosem.

Lavinia się na to delikatnie uśmiechnęła.

-Z przyjemnością.

 

KONIEC