Gdy w końcu dotarli zaczęli wypatrywać wadery o której mówił Agares. Niestety na próżno. Nasari widząc że jej towarzysz się denerwuje próbowała go uspokoić.
- Duchy nie wychodzą od razu. Można spróbować je jednak przywołać.
Basior popatrzył na czarnofutrą i zaczął krzyczeć:
- Celest! Kochanie, jesteś tam?! Celest!
Nic jednak to nie dawało. Przynajmniej tak myśleli. W końcu z jeziora wynurzyła się postać. Nie taka zwykła. Nasari od razu chwyciła w pysk sztylet, próbując jednocześnie opanować swój strach. Ta sama zjawa zorganizowała jej morderczy tor przeszkód!
- Celest to ty?!- krzyknął uradowany basior.
- To coś jest twoją żoną?!- krzyknęła z niedowierzaniem Nasari nadal mając broń w pysku.
- Tak. Ale o co ci chodzi? Odłóż ten sztylet!
- Mowy nie ma! Prawie mnie ostatnio zabiła!
- Ty się dobrze czujesz?! Celest to najłagodniejsza wadera jaką znam!
- A kim ty niby do cholery jesteś?!- przerwała nam agresywnie Celest.
- Celest, to ja! Agares!- powiedział Basior.
- Jaki znowu Agares? Nie znam cię, ale jeżeli nadal macie zamiar się na siebie wydzierać, to dobrze wam radzę znaleźć sobie lepsze miejsce- odparła chłodno.
- A-Ale jak możesz mnie nie znać? Byliśmy razem 16 lat!- zapytał z rozpaczą w głosie Agares.
- Powiedziałam... wynoście się stąd!- ryknęła na nas, po czym spokojnie wróciła do jeziora.
Agares z niedowierzaniem patrzył się przez dłuższy czas w taflę wody i znów zaczął płakać. Nasari z kolei nie mogła zrozumieć co się stało. Albo Agares uroił sobie związek z Celest, albo to z Celest jest coś nie tak. A może jedno i drugie było co najmniej niepoczytalne?
- C-Co ci wtedy zrobiła?- spytał próbując się uspokoić.
- No... zorganizowała mi dość makabryczny tor przeszkód za zniszczenie jej atrybutu- odparła Nasari.
Dreszcz przeszedł całe jej ciało gdy przypomniała sobie krzyk jednego z basiorów, który prawdopodobnie wówczas zginął.
- Ale to wilczyca jak każda inna! Ona nie jest Bogiem i nigdy nim nie była!
- I jesteś tego pewien tak?
- na sto procent!
- Czyli chyba sobie coś uroiła.
- A co jest jej atrybutem?
- Taki kwiatek. Średniej wielkości błękitnego koloru.
Basior siedział ze skupioną miną, jakby coś sobie przypominał.
- Wiesz co?- powiedział w końcu- chyba wiem o co chodzi. Taki sam kwiat dałem jej za życia przy naszym pierwszym spotkaniu, przy oświadczynach, na ślubie, nawet przed naszą wspólną śmiercią zdołałem jeszcze podarować jej go ten ostatni raz.
Nasari nieco się wzruszyła, ale i zarazem coś zrozumiała. Celest może i nie pamiętała swojego ukochanego, ale kojarzyła ten kwiat z czymś znajomym i kochanym. W głowie różowookiej zaświtał pewien pomysł.
C.D.N.