· 

Ku nieznanemu [Część #1] – Tajemnicze znalezisko

Kolejny dzień wiosny zawitał na tereny burz, Alessa jak co dnia wykonywała swoje obowiązki, sprawdzając najpierw wyrywkowo, czy strażnicy stoją na swoich wartach. Tego typu patrole były potrzebne, dzięki temu pierwsza alfa miała pewność, że wszyscy wykonują swoje obowiązki rzetelnie. Bezpieczeństwo to coś, co kremowofutra chciała zapewnić każdemu żyjącemu stworzeniu w tej krainie, wataha ma być ostoją, każdy ma się w niej czuć dobrze i bezpiecznie i choć zadanie z pozoru nie wydaje się być trudne, w rzeczywistości okazuje się zupełnie inaczej... 

 

Bycie alfą poza przywilejami, to również wielkie brzemię. Wystarczy jedna zła decyzja, jedno złe słowo w traktacie pokojowym, jeden błąd by zniszczyć wszystko to co ją otacza, by zniszczyć dom, o który tak zaciekle walczyła ona i jej pobratymcy. Ale to nie wszystko z czym musi się mierzyć kolorowooka. Są również wrogowie, którzy tylko czają się na okazję by ją zgładzić i przejąć wszystko. Jest również powinność, powinność, że w razie potrzeby Alessa odda swój żywot za watahę, za każdego pojedynczego jej członka, jej życie nie jest ważniejsze od innego. 

 

Z głową pełną myśli, wilczyca skierowała się do Baśniowego Lasu, tam chciała sprawdzić jak sobie radzi dość świeża wadera w watasze – Lavinia. Słyszała o niej wiele rzeczy, jednak osobiście nie zamieniła z nią zbyt wielu zdań. Przed wyruszeniem sprawdziła jeszcze gdzie dokładnie strażniczka będzie mieć patrol, by mieć pewność, że tam ją spotka. 

Baśniowy Las zaczął na nowo ożywać, na drzewach znów można było dostrzec pąki i drobne listki. Na łapach Alessa nie czuła już przymrozku, czy zimna, jakie towarzyszyło zimie, tylko świeżą rosę, a w powietrzu unosił się zapach wielu woni: lasu, kwiatów, zwierząt… No i woń obecnej w lesie wilczycy, która była głównym celem alfy. Idąc za coraz to bardziej nasilającym się zapachem, w końcu udało jej się dostrzec łaciatą. Alis pierwszy raz mogła jej się dokładniej przyjrzeć. Na pewno pierwsze co rzuciło jej się w oczy to jej łaty, wilczyca nie spotkała wielu łaciatych wilków na swojej drodze, gdyż jest to raczej rzadko spotykane w ich gatunku. Na tali miała pas, do którego miała uczepione ostrze, dzięki temu, że wadera była wysoka, nie wydawało się one tak potężne, jak przy wilkach o niższym wzroście. Zbliżając się bardziej kremowofutra w końcu mogła dostrzec co dokładnie robi strażniczka, kopała coś w ziemi, zaintrygowało to ją.

 

- Witaj Lavinio, co porabiasz? – spytała zachodząc niespodziewanie wilczycę od tyłu.

- A..Alesso! – wzdrygnęła się jej rozmówczyni. Zdecydowanie nie spodziewała się tutaj spotkać pierwszej alfy. – To nie tak, że nie wykonuje obowiązków, po prostu… Znalazłam coś – zaczęła się tłumaczyć.

- Spokojnie Lavi – rzekła ciepłym głosem Alessa. – O ile mogę Ci tak mówić – dodała po chwili. – Waszym obowiązkiem też jest sprawdzanie jeśli znajdziecie coś niepokojącego, bądź dziwnego – wyjaśniła, co wyraźnie rozluźniło sytuację.

- No tak – uśmiechnęła się niepewnie łaciata. – Znalazłam coś takiego – mówiąc to wyciągnęła z ziemi niewielki kryształ i podłożyła go pod łapy kolorowookiej.

 

(Autor obrazka: Tanya Kalininskaya)

 

- Ciekawe, nie wygląda jak kamień stąd – odparła z zainteresowaniem, bacznie oglądając znalezisko.

- Bo, co ciekawe, on był tutaj świeżo zakopany. Dość niechlujnie i niezbyt starannie, świeża kupka ziemi raczej przyciąga uwagę. Choć z pozoru można było to pomylić z kopcem kreta, ale uznałam, że lepiej to sprawdzić, tym bardziej, że krety robią zazwyczaj więcej niż jedną górkę – stwierdziła słusznie strażniczka. 

- Tak to prawda, myślę, że warto będzie sprawdzić ten kamień, może jest w nim coś niezwykłego – zgodziła się z nią alfa i podała waderze kryształ. – Schowaj go do sakiewki, pójdziemy do cudotwórcy razem, w końcu to Ty go znalazłaś – dodała uśmiechając się.

- Oczywiście – ogon wadery na tę informację zaczął merdać. – Ale co z moją wartą? – spytała, bojąc się, że może nie wywiązać się ze swoich obowiązków.

- Spokojnie, obstawię Twoją wartę innym wilczkiem, nie masz się czym martwić – uspokoiła ją, po czym wskazała ogonem, że ma się za nią kierować.

 

Tak jak powiedziała Alessa, tak też zrobiła, najpierw skierowały się one do jednego z wolnych strażników, jakim była Olie i poprosiły ją o zajęcie się patrolem wschodniej części watahy, w tym również Baśniowym Lasem, który jeszcze przed chwilą patrolowała łaciata. 

 

- Olie, czy byłabyś tak miła i zmieniła szybciej Lavinię? – spytała, patrząc waderze w jej szare oczy.

- Jasne, żaden problem – odparła, spoglądając to na alfę, to na łaciatą.

- Oczywiście, przy następnej najbliższej okazji się odwdzięczę! – Lavinia nie byłaby sobą, gdyby nie zagwarantowała niczego w zamian.

- Jak mówiłam żaden problem, na pewno się jakoś dogadamy – rzekła nieznacznie uśmiechając się do zakłopotanej sytuacją Lavi, która nie była przyzwyczajona by prosić kogokolwiek o pomoc, nawet jeżeli to nie ona sama prosiła, tylko Alessa.

-Dziękuję – uśmiechnęła się do niej łaciata, czując ulgę.

 

Po tej krótkiej rozmowie, Olie natychmiast pokierowała się na zachód, a wilczyce mogły na spokojnie dalej kierować się do Areliona, mając nadzieję, że ten im pomoże w jakiś sposób rozwiązać zagadkę związaną z kryształem. Na pewno w swoim życiu widział mnóstwo takich kamieni i innych magicznych przedmiotów. 

 

Pomimo faktu iż Alessa nie znała dobrze łaciatej, od razu obdarzyła ją swojego rodzaju sympatią. Bardzo spodobała jej się w niej jej rzetelność wykonywania obowiązków oraz uczciwość, nie chciała wziąć za darmo niczyjej pomocy. Alis może nie często mówiła komuś komplementy wprost, ale wiedziała, że ta wilczyca to dobry nabytek watahy, że wniesie wiele dobrego. 

 

I chociaż droga obu waderom minęła raczej w ciszy, nie można było nazwać tego tak zwaną „niezręczną ciszą”. Obie były po prostu tak zaintrygowane i zamyślone, że nawet nie zauważyły tego, że znalazły się już pod jaskinią basiora.

 

- Lunku? – wychyliła głowę do jaskini alfa.

- Tak Alesso? – spytał wychodząc jej naprzeciw.

- Mamy do Ciebie sprawę, możemy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Oczywiście, zapraszam – rzekł, wykonując łapą gest zaproszenia do jaskini. 

 

Lavinia zdecydowanie była zachwycona widokiem tych wszystkich eliksirów, magicznych przedmiotów, kości, kamieni… W końcu nie na co dzień ma się styczność z takimi rzeczami jeśli nie obcuje się z magią. Pomimo iż wadera nie miała dużego pojęcia na ten temat, intrygowało ją to. I Alessa nie pozostała niewzruszona, może i w swoim życiu wiele widziała, ale za każdym razem piękno i mistyczność tych przedmiotów, przyciągały jej wzrok.

 

- Zatem jaką sprawę do mnie macie? – spytał robiąc porządek na obciętym pniu drzewa, który robił tam za stół. 

- Otóż, Lavinia znalazła ciekawy kryształ, może coś nam o nim powiesz – uśmiechnęła się do niego pierwsza alfa.

- Jasne, tylko najpierw musiałbym go zobaczyć – stwierdził, spoglądając na wadery.

- Ach! Tak! – zakłopotała się Lavi. – Proszę! – odparła wyciągając kryształ z sakiewki. – Po prostu to wszystko jest takie piękne – dodała na wyjaśnienie swojej chwilowej nieobecności. 

- Tak to lata pracy Areliona – rzekła Alessa, również spoglądając na półki wypełnione po brzegi przedmiotami nasyconymi magią.

- Niesamowite – rzekła krótko nie mogąc znaleźć innych słów.

- Tak, trochę lat to zajęło – przyznał skrzydlaty. – A wracając – zaczął bacznie się przyglądać kamieniowi. – Nie wygląda on na zwykły – dodał, po czym zaczął go pocierać, basior nie pierwszy raz spotkał się z czymś takim.

 

Z pozoru wyglądało to dla nich dziwacznie i niezrozumiale, w końcu to nie magiczna lampa. Jednak jak się okazało, basior dokładnie wiedział co robi, gdyż kryształ zaczął emitować jasno fioletowym światłem, a na jego powierzchni pojawiły się znaki i symbole w obcym języku. 

 

(Autor obrazka: Nieznany)

 

- Na moje oko to jakieś wytyczne lub współrzędne, ale pewności nie mam, nie znam dobrze tego języka – przyznał Lunek, podając Alessie kamień.

- Na szczęście ja go znam – uśmiechnęła się pierwsza alfa.

- A więc cóż to takiego? Mapa? Artefakt? – zaciekawili się oboje, rzucając pytania w stronę kremowofutrej.

- Nie do końca, właściwie jest to tylko wskazówka. To nawet nie jest klucz, tylko mapa do kolejnej wskazówki, dokładne współrzędne jakiegoś miejsca – wyjaśniła obracając kryształ, by jak najwięcej się z niego dowiedzieć.

- Czyli mamy wskazówkę do kolejnej wskazówki? – upewniła się, że dobrze zrozumiała.

- Tak, coś takiego. Wygląda na to, że to bardziej skomplikowane niż się wydaje – zgodziła się z przedmówczynią. – Możliwe, że to swojego rodzaju układanka, do czegoś wielkiego, warto by to sprawdzić – dodała, kierując wzrok na Lavinię.

- Zatem… Chciałabym sprawdzić to razem z Tobą jeśli mogę – uśmiechnęła się do niej łaciata z jednej strony czując ekscytację, a z drugiej niepokój, nie wiedziała co na to powie Alessa.

- Miałam nadzieję, że to powiesz – odwzajemniła uśmiech pierwsza alfa, po czym podała jej kryształ. – To Twoje znalezisko, więc Ty go trzymaj, przyda nam się – dodała.

- Oczywiście! – ogon wadery na jej słowa zaczął merdać, Lavinia nie stroniła od przygód, nawet jeśli miałby być one w nieznane.

- I dziękujemy za pomoc Arelionie – przytuliła go pierwsza alfa.

- Tak, to naprawdę imponujące – przyznała Lavinia i skierowała się za kremowofutrą, która już wychodziła z jaskini.

- Żaden problem, od tego tu jestem – odparł dumnie skrzydlaty. – Powodzenia! – krzyknął, by pożegnać wadery, liczył, że jak wrócą, to być może jego kolekcja poszerzy się o jakiś nowy magiczny przedmiot.

 

Tak jak wskazywały współrzędne, tak też obie wilczyce skierowały się na zachód, czekała je długa droga, właściwie całkowicie w nieznane, poza tereny watahy, gdzieś w zupełnie nowe miejsce…

 

 

C.D.N.

 

 

 

 

<Lavinio? ^^>