· 

Przywrócić wspomnienia #2

- Poradzimy sobie- uspokoiła ją mentorka.

Nasari pożegnała się z Alice, po czym udała się na spacer. Jej introwertyczna część zaczęła się domagać zaspokojenia swoich potrzeb, a taki spacer w samotności zdecydowanie by się tu sprawdził. Miała też przy okazji czas na swoje przemyślenia.

Te jednak okazały się pozytywne, w przeciwieństwie do tego co było kilka miesięcy wcześniej. Zauważyła że przy Leili o wiele łatwiej jest jej nawiązywać nowe przyjaźnie. Nie umiała tego wyjaśnić, ale przy tym białym szczeniaku czuła się bardziej pewna siebie. Nie żałowała że adoptowała Leile tym bardziej, że gdy patrzyła w jej oczy miała wrażenie, że widzi w niej cząstkę Laroty. Dawało jej to dziwne przeczucie jakby znała tą białą kulkę futra od zawsze.

Z gonitwy jej myśli wyrwały ją jednak dziwne nawoływania.

-Celest! Celest!- po lesie roznosiło się rozpaczliwe wołanie.

Nasza Nasari stanęła i nadstawiła uszy. Udało jej się wywnioskować że prawdopodobnie był to głos basiora. Nie znała co prawda wszystkich basiorów z watahy, ale była przekonana że owy wilk nie należał do ich watahy. Lekko się wystraszyła. Co jeżeli to wróg? Co jeżeli coś zrobi jej lub komuś innemu? Ale prędko zdała sobie sprawę z tego że gdyby ten chciał coś komuś zrobić, to nie wydzierał by się na cały las.

Na wszelki wypadek jednak chwyciła w pysk swój sztylet i ruszyła na poszukiwania tajemniczego gościa. Gdy poczuła że jest blisko postanowiła naskoczyć na basiora. Nie chciała go zabijać, a jedynie obezwładnić. Nikomu nie zrobiła by krzywdy. W najlepszym wypadku okazało by się że wilk należy do watahy i byłoby z tego nawet zabawne wspomnienie. Uszykowała się więc do skoku i...

-Cholender!- powiedziała, a wręcz zawołała, Nasari w momencie gdy uderzyła w drzewo.

Nie mogła zrozumieć co poszło nie tak. Jak można być tak ślepym, żeby nie zauważyć drzewa? Otworzyła oczy i natychmiast zrozumiała, że to jakby nie jej wina. Owy basior był... duchem! Był to duch zestarzałego wilka o blado-czarnym futrze i zielonych oczach. Patrzył się na nią przez chwilę po czym warknął:

-Kim jesteś i czego tu szukasz?

-To ja powinnam zadać to pytanie- odparła stanowczo wstając i próbując ukryć swój strach- Co robisz na terenie naszej watahy?

Basior z początku patrzył na nią chłodno, ale po kilku sekundach z jego oczu poleciały łzy. Nasari była niezwykle zdziwiona. Myślała że duch będzie się z nią kłócił, a ten? Czarnofutra była zdezorientowana, ale jej dobre serce nie pozwoliłoby jej tak po prostu odejść.

- Hej, co się stało?- spytała próbując objąć go skrzydłem. Ono od razu przez niego przenikło.

- Celest! Gdzie jest moja Celest?!- wołał zdenerwowany i jednocześnie załamany.

- Kim jest Celest? To twoja siostra? Dziewczyna?

- Moja zmarła żona!- krzyknął.

- Spokojnie- powiedziała czułym tonem- Nie powinniście być w zaświatach?

- Długa historia- odparł ocierając łzy.

- M-mogę spróbować ci pomóc

Basior popatrzył na Nasari, a w jego oczach można było dostrzec iskrę nadzieji oraz wdzięczności. To sprawiło że  wadera była już pewna że chce mu pomóc.

- Niedaleko jest jezioro dusz. Często przychodzą tam zbłąkane dusze wilkow. Wydaje mi się że jeżeli dokładnie się rozejrzymy to ją znajdziemy.

- Prowadź zatem- powiedział z nadzieją w głosie.

Wstali więc i zaczęli kierować się w stronę jeziora. Nasari od momentu spotkania szaro-białej zjawy omijała to miejsce. Ale nie miała innego wyjścia.

- I tak swoją drogą, jestem Nasari- przedstawiła się czekając aż duch powie swoje imię.

- Miło poznać. Ja jestem Agares- powiedział z lekkim uśmiechem na pysku.

 

C.D.N