· 

Po burzy zawsze wyjdzie słońce #3

Nuka przyglądał się uważnie Olie, obecnie próbującej wyczuć jakikolwiek znajomy zapach. Gdy powiedziała wcześniej, że kora spalonego drzewa pachnie jej rodzinnymi stronami, wilk nie wiedział co zrobić. Nie sądził, że wadera się pomyliła – nie miałaby również żadnego powodu do kłamstwa. Basior wiedział, że Olie uciekła ze swojej watahy, ale nic oprócz tego. Przywołał w głowie wcześniejsze wydarzenia:

„– Nuka, to… to zapach mojej poprzedniej watahy – Szepnęła wadera, siadając powoli na ziemi.

Realizacja zmieszała ją tak samo jak basiora, który nie miał pojęcia co myśleć. Zapach rodzinnych stron wilczycy na korze drzewa nie był dobrym znakiem, o czym spokojnie ją powiadomił. Był gotowy na to, że Olie odrzuci tą koncepcję – koncepcję, która wskazywała na obecność jej rodziny i prawdopodobnie zamieszanie w sytuację z burzą.

Nuka patrzył uważnie na waderę, czekając na wybuch złości, żalu lub zwykłe niedowierzanie z jej strony, jednak nic takiego nie nadeszło. Wilczyca wstała, otrząsnęła futro z wody i zwróciła się w stronę basiora. Wyglądała na niewzruszoną, co zdziwiło wilka nawet bardziej niż brak wybuchowej

reakcji.

- Możemy przejść się jeszcze do Puszczy Życzeń. Tamtędy również przeszła burza, więc może uda nam się wyczuć coś więcej – Powiedziała Olie, ruszając w stronę wcześniej wspomnianego miejsca.”

Takim sposobem Nuka podążał właśnie za waderą przez Puszczę Życzeń, gdy burza znowu postanowiła dać o sobie znać. Wilczyca wydawała się jej nie zauważać albo przynajmniej się nią nie przejmować, bo spokojnym krokiem podchodziła do każdego powalonego drzewa i starała się rozpoznać zapach swej dawnej watahy, co pewien czas oglądając się za siebie by upewnić się co do obecności basiora. Pioruny uderzające w pobliskie drzewa nie robiły na niej wrażenia, tak samo jak deszcz i grad spadający na jej ciemne futro.

Wędrówka mijała wilkom w ciszy, bowiem Olie zapadła w stan głębokiego rozmyślania, a Nuka, starając się to uszanować, nie odzywał się i jedynie szedł krok w krok za waderą.

Po pewnym czasie ciszę przerwała Olie:

- Chyba wiem, kto tu był.

Basior spojrzał pytająco na wilczycę, wzrokiem dając jej do zrozumienia „mów dalej”.

- Mój brat. Nathan, z tego co wiem. Urodził się po moim odejściu, ale słyszałam, że rodzice chcieli mu tak dać na imię.

- Twój brat? – Nuka nie był pewny co sądzić o spostrzeżeniu wadery. Nadal był zdziwiony jej opanowaniem i spokojnym podejściem do sytuacji. Zazwyczaj to on nie okazywał żadnych emocji, ale tym razem Olie zdecydowanie go przebiła. To było na swój sposób fascynujące, ale również przerażające.

A uważa tak wilk koszmaru, więc sprawa naprawdę jest poważna.

Olie spojrzała na skrzydlatego, po czym zaczęła tłumaczyć swój tok myślenia.

- Moja mama posługiwała się magią iluzji. Jeżeli mój brat się jej nauczył, możemy być praktycznie pewni, że to on stworzył te chmury – Wilczyca zaczęła krążyć naokoło drzewa – Nie wiem tylko, kto mógł stworzyć właściwe zjawisko, w sensie te pioruny, grad czy deszcz. Moja rodzina raczej nie ma żadnych umiejętności związanych z pogodą, więc Nathan musiałby posłużyć się kimś z zewnątrz.

Basior wysłuchał uważnie krótkiego monologu jego towarzyszki, zastanowił się chwilę po czym powiedział:

- Więc to chyba jasne, co musimy zrobić.

Olie przystanęła.

- Znaleźć mojego brata.

C.D.N

<Olie?>