Runy i wszelkie formy wróżbiarstwa od zawsze fascynowały Mente, siedzącej wygodnie na gałęzi największego drzewa, jakie udało jej się znaleźć. Właśnie kończyła strugać z drewna swój nowy zestaw run. Wiele wilków mówiło jej, że to bez sensu, bo takie liche przepowiednie nigdy się nie sprawdzają, jednak dla niej zawsze coś było w tych – niemal zapomnianych już – nordyckich znakach. Wadera wierzyła, że nic nie dzieje się przypadkiem i miała na ten temat swoją teorię, a runy często to potwierdzały.
Mente popatrzyła na swoje dzieło z wyraźnym zadowoleniem. Runy nie wyglądały niesamowicie, ale to pierwszy raz, gdy stworzyła je sama. Zamknęła oczy i wyciągnęła jedną z nich. Dagaz – znak oznaczający nowy początek, światło i dzień. Wadera uznała tę runę za dobry znak. Dopiero co dołączyła do watahy, więc „nowy początek” był jak najbardziej trafny.
Rozmyślając nad znaczeniem runy Te wyczuła w pobliżu innego osobnika.
Wadera schowała woreczek z runami i zeskoczyła z drzewa, nadstawiając uszu i rozglądając się wokoło. Wychwyciła wzrokiem większego od niej basiora o ciemnym futrze i dużych skrzydłach, zmierzającego spokojnie w jej stronę. Czarne tęczówki wadery rozbłysły na chwilę, a ona sama oceniła zamiary wilka. Ku jej zdziwieniu, jego aura była niemal niewidoczna. Mente musiała wysilić wszystkie zmysły, by odczytać aurę basiora, co zazwyczaj przychodziło jej z łatwością. To nieco ją wystraszyło, ale również niezmiernie zaciekawiło. Cóż takiego drzemie w tym osobniku?
W pewnym momencie wilczyca poczuła na sobie wzrok wilka. Spojrzała na niego i podeszła bliżej.
- Jestem Mente – Przedstawiła się wadera, patrząc w oczy nieznajomemu. Z całych sił próbowała dowiedzieć się czegoś o jego nastawieniu, jednak, póki co niewiele była w stanie zrobić.
Basior przez chwilę jedynie stał w milczeniu, aż z jego pyska wydostało się pojedyncze słowo.
- Nuka.
Wtedy w głowie wilczycy coś zaświtało. Słyszała już imię wilka, a także przeczytała co nieco o jego osobie. Postanowiła się jednak upewnić co do autentyczności jej informacji.
- Jesteś wilkiem koszmaru, prawda? – Zapytała tajemniczego osobnika. Miała hipotezę, dlaczego jego aura jest niewyraźna i mogło być to związane z jego rasą.
Nuka skinął głową na potwierdzenie.
„To dlatego tak ciężko było odczytać jego aurę!”, pomyślała Mente. Wilki koszmaru często nie przepadają za kontaktami z innymi, więc jako wilk koszmaru basior mógł – świadomie bądź też nie – starać się ukryć swoją obecność.
Wadera w chwili realizacji nieco się zmieszała. Jeżeli basior nie chciał wchodzić w interakcję z kimś innym, ona sama jedynie mu przeszkadza. Nie chcąc podpaść jakiemukolwiek wilkowi z watahy pierwszego dnia jej członkostwa, odsunęła się od Nuki, pozwalając mu przejść dalej.
Basior jednak nie wydawał się skory do obrania własnej drogi, a zamiast tego wskazał pyskiem na woreczek z runami.
- Co to?
Pytanie zbiło Mente z tropu. Była pewna, że wilk po prostu sobie pójdzie i nigdy więcej nie wejdą sobie w drogę, a tu takie zaskoczenie – Nuka jest zainteresowany jej osobą!
Wadera odpowiedziała więc pełna entuzjazmu:
- To runy! – wyciągnęła runy z woreczka, by pokazać je towarzyszowi – Używam ich, aby wiedzieć jakim znakiem kierować się w trakcie dnia i co mnie może spotkać. To runy nordyckie, wzorowane na tych sprzed dwóch i pół tysiąca lat. Były oryginalnie używane do zapisu alfabetu, ale każda z run miała swoje własne znaczenie i nazwę! To na przykład jest runa Thurisaz, która…
Takim oto sposobem czas płynął i płynął, podczas gdy Mente opowiadała Nuce o każdej runie z osobna, jej znaczeniu i historii. Jakiś czas później temat rozmowy przeniósł się na kamienie i kryształy, które Te nosi przy sobie, oraz pierścień z kamieniem Nuki, który okazał się być obsydianem. Basior wydawał się być zainteresowany, zadawał pytania i słuchał wszystkiego, co wadera ma do powiedzenia. W czasie rozmowy oboje przenieśli się nad jezioro, gdzie najwygodniej było się położyć i kontynuować dyskusję. Po pewnym czasie wilk zapytał:
- Mogę spróbować wywróżyć coś z run?
Wilczyca podniosła głowę.
- Jasne! Na początek proponuję zadać pytanie „Jaka energia będzie mnie dziś otaczać?”
Nuka zamknął oczy i wybrał jedną z run. Wtedy pokazał ją Mente.
- Hagalaz. Oznacza rozpad, test, nieszczęście lub niebezpieczeństwo. – Powiedziała wadera, przyglądając się Nuce i wybranej przez niego runie. Nie przepadała za tym znakiem. Zawsze powtarzała, że nie ma „złych” run, ale ta była temu najbliższa.
Na pysku basiora pojawił się niewielki uśmiech.
- Ciekawe – powiedział, odkładając runy do woreczka. Chwilę później wstał i spojrzał na waderę – W takim razie się zbieram. Nie chciałbym, żeby i tobie udzieliło się to moje nieszczęście.
Wilk rozpostarł skrzydła i wzniósł się w powietrze, zanim Mente zdążyła się pożegnać czy go zatrzymać.
Te zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę swojej jaskini. Właściwie zdążyła ją całkiem polubić. Wiele wilków przenosi się do jaskiń, gdzie mogą być same bądź jedynie z kilkoma innymi współlokatorami, jednak wadera uznała, że Jaskinia Przejścia będzie dla niej dobrym wyborem na osiedlenie się na stałe. Lubi towarzystwo innych wilków, a w takiej jaskini zawsze coś się dzieje. Będzie mogła witać nowych członków watahy i na pewno będzie tam miała dużo okazji do poznania innych wilków.
Z zamyślenia wyrwał wilczycę niewielki kamień o jasnej barwie, mieniący się we wszystkich kolorach tęczy. Te podniosła go, szacując jego odmianę. Uznała kamień za kamień księżycowy. W jego wyglądzie coś jej się nie zgadzało, jednak nie zastanawiała się nad tym zbytnio. Wadera oplotła kamień sznurkiem, aby stworzyć z niego naszyjnik.
Mente zawiesiła kamień na szyi. Postawiła jedną łapę na ziemi, później drugą.
Wadera padła na ziemię, tracąc przytomność.
C.D.N.
>Nuka?<