· 

Czas wprowadzania #9

Nie mogła patrzeć w jedno miejsce, jej spojrzenie przeskakiwało po wszystkim, niczym konik polny po trawach łąki. W zasadzie, nasza łaciata panna z każdą poznaną lokacją coraz bardziej miłowała watahę, która postanowiła ją przyjąć. Z perspektywy osoby trzeciej, pasję i oczarowanie nowym domem u Vini było wręcz wystawione niczym danie główne na srebrnej tacy. Całkiem podobnie jak młode szczenię poznające piękno świata.

Oczywiście co jakiś czas musiała spoglądać pod własne łapy, inaczej scenariusz z wywaleniem się wszedłby w życie. Mimo urokliwej lokacji, trzeba było uważać na leżące gałęzie bądź wystające korzenie.

 

-Wataha musi być magicznie pobłogosławiona. Jest zbyt urokliwa na bardziej statyczne miejsca- powiedziała w pewnej chwili wadera. Basior kiwnął głową słysząc jej uwagę.

-To prawda, ma w sobie coś, co ciężko jakkolwiek opisać. Wybacz moją ciekawość Vini ale nawet jeśli tu nie pytamy o przeszłość, twoje słowa zabrzmiały, jakbyś sporo widziała- dodał ostrożnie po chwili.

Wadera na chwilę zamilkła, widmo koszmarnej przeszłości było w psychicznym odczuciu jak gwałtownie oberwanie falą lawinową.

-Mogę powiedzieć, że sporo wędrowałam po świecie i widziałam różne watahy- powiedziała po dłuższej chwili ciszy niezbyt głośno i nie patrząc na basiora. To w sumie było jedno z kilku rzeczy, które mogłaby powiedzieć bez naruszania potężnych ran mentalnych.

-Rozumiem- pokiwał ponownie głową wilk, który na całe szczęście nie drążył tematu o jej życiu. Szczerze była mu za to wdzięczna.

Blisko godzinę chodzenia po Płomykowym Lesie, basior ponownie ją zaskoczył.

-Stąd całkiem blisko do Kryształowych Grot, możemy teraz tam się przejść.

-W porządku- uśmiechnęła się lekko wadera. Merlin faktycznie miał rację, niemal rzut beretem było do kolejnego miejsca. Tuż przed wejściem, spojrzał na nią uspokajająco.- Nazwa nie wzięła się bez powodu, zaraz się przekonasz.

 

Ciemny poszedł przodem, prawdopodobnie w formie wyznaczenia bezpiecznej trasy, skoro wnętrze wyglądało jak na razie na pogrążone w mroku. Vini stawiała bardzo ostrożnie kroki z obserwowaniem poruszania się przewodnika przed nią.

W końcu, na miejscu aż ją zamroziło. To światło, te wspaniałe barwy od kryształów rzucające pod różnymi kątami...

 

-Jak tu jest... Przepięknie- jej głos samoczynnie bez jej wiedzy stał się cichutki.

-To prawda- usłyszała po swojej prawej niezbyt głośny głos Merlina.

-Jakby czas stracił ważność- szepnęła patrząc wręcz zahipnotyzowana przez efekt pierwszego widzenia.

 

 

C.D.N.

 

 

<Merlin?>