Nie mogła patrzeć w jedno miejsce, jej spojrzenie przeskakiwało po wszystkim, niczym konik polny po trawach łąki. W zasadzie, nasza łaciata panna z każdą poznaną lokacją coraz bardziej miłowała watahę, która postanowiła ją przyjąć. Z perspektywy osoby trzeciej, pasję i oczarowanie nowym domem u Vini było wręcz wystawione niczym danie główne na srebrnej tacy. Całkiem podobnie jak młode szczenię poznające piękno świata.
Oczywiście co jakiś czas musiała spoglądać pod własne łapy, inaczej scenariusz z wywaleniem się wszedłby w życie. Mimo urokliwej lokacji, trzeba było uważać na leżące gałęzie bądź wystające korzenie.
-Wataha musi być magicznie pobłogosławiona. Jest zbyt urokliwa na bardziej statyczne miejsca- powiedziała w pewnej chwili wadera. Basior kiwnął głową słysząc jej uwagę.
-To prawda, ma w sobie coś, co ciężko jakkolwiek opisać. Wybacz moją ciekawość Vini ale nawet jeśli tu nie pytamy o przeszłość, twoje słowa zabrzmiały, jakbyś sporo widziała- dodał ostrożnie po chwili.
Wadera na chwilę zamilkła, widmo koszmarnej przeszłości było w psychicznym odczuciu jak gwałtownie oberwanie falą lawinową.
-Mogę powiedzieć, że sporo wędrowałam po świecie i widziałam różne watahy- powiedziała po dłuższej chwili ciszy niezbyt głośno i nie patrząc na basiora. To w sumie było jedno z kilku rzeczy, które mogłaby powiedzieć bez naruszania potężnych ran mentalnych.
-Rozumiem- pokiwał ponownie głową wilk, który na całe szczęście nie drążył tematu o jej życiu. Szczerze była mu za to wdzięczna.
Blisko godzinę chodzenia po Płomykowym Lesie, basior ponownie ją zaskoczył.
-Stąd całkiem blisko do Kryształowych Grot, możemy teraz tam się przejść.
-W porządku- uśmiechnęła się lekko wadera. Merlin faktycznie miał rację, niemal rzut beretem było do kolejnego miejsca. Tuż przed wejściem, spojrzał na nią uspokajająco.- Nazwa nie wzięła się bez powodu, zaraz się przekonasz.
Ciemny poszedł przodem, prawdopodobnie w formie wyznaczenia bezpiecznej trasy, skoro wnętrze wyglądało jak na razie na pogrążone w mroku. Vini stawiała bardzo ostrożnie kroki z obserwowaniem poruszania się przewodnika przed nią.
W końcu, na miejscu aż ją zamroziło. To światło, te wspaniałe barwy od kryształów rzucające pod różnymi kątami...
-Jak tu jest... Przepięknie- jej głos samoczynnie bez jej wiedzy stał się cichutki.
-To prawda- usłyszała po swojej prawej niezbyt głośny głos Merlina.
-Jakby czas stracił ważność- szepnęła patrząc wręcz zahipnotyzowana przez efekt pierwszego widzenia.
C.D.N.
<Merlin?>