Następny, zadziwiający swym pięknem dzień.
Chłód ze świata zewnętrznego tym razem nie był przeszkodą dla ciemnego wilka. Dziś jego ciało było nagrzane od środka rozpromieniając pysk basiora od pierwszych minut po otworzeniu zielonych ślepi. O co mu chodziło tym razem? Nikt tego nie wie, tak dobry humor u tego wilka jest rzadkością.
Po porannym treningu i doprowadzeniu swojego ciała do dobrego stanu, wilk o ciemnym futrze i zwyczajnym imieniu udał się pod niejaką Jaskinię Przejścia, w której z resztą miał przyjemność gościć się niedługi czas.
Jasnobrązowa wadera postanowiła go tego dnia zaskoczyć i również wyszła mu na spotkanie. Niewiedząc czemu, pół wilka naprawdę to uradowało, cieszył się z faktu iż będzie mógł spędzić z niebieskooką jeszcze kilka chwil.
I w ten sposób ona stworzenia udały się na zaplanowany spacer mający na celu oprowadzenie Lavini pokazanie całych terenów należących do Watahy Wilków Burzy.
Pierwszym miejscem jakie Merlin obrał za dzisiejszy cel był Płomykowy Las. Basior był przekonany iż magiczne, świecące drzewa zachwycą łaciatą waderę.
- Piękny dziś poranek - zauważył wysoki wilk patrząc przed siebie ze skupieniem.
Miał wewnętrzną potrzebę ponownego zaczęcia rozmowy z niebieskooką. Jednak nic innego nie przychodziło mu do głowy i stąd jak zwykle nudne spostrzeżenie na temat pogody.
- To prawda - uśmiechnęła się ciepło w strone basiora.
- Podoba Ci się tutaj? - spytał już dużo ciszej, jakby to pytanie było bardzo istotne.
Zapadła chwila ciszy, najprawdopodobniej wilczyca potrzebowała chwili namysłu, bez wątpienia nie spodziewała się takiego pytania.
- Oczywiście że mi się podoba - odpowiedziała lekko rozmarzona jakby sama myśl o watasze
była czymś nieziemsko miłym - jest tu tak pięknie a tutejsze wilki są naprawdę życzliwe.
Merlin odetchnął z ulgą i zdał sobie sprawę iż niepotrzebnie się tym martwił. Słowa Lavinii były niczym innym jak czystą prawdą, basior również zakochał się w tym miejscu bez opamiętania. Już w pierwszych dniach dobrze wiedział że zrobi wszystko by zostać tutaj na stałe. Oboje są wielkimi szczęściarzami.
Po niecałym kwadransie wilki mogły dostrzec już piękne i magiczne drzewa które z pewnością skrywały w sobie wiele tajemnic. Były niesamowite, mrok tego miejsca idealnie rozświetlany przez małe światełka w koronach drzew. Korzenie z każdą minutą były coraz gęstsze i grubsze. Lavinia zwinnie pokonywała trudności w postaci wystających gałęzi. Wśród tych ogromnych roślin dwa wilki były niczym mrówki.
- Pięknie - podsumowała po chwili wadera. Merlin jedynie ciepło się uśmiechnął w jej stronę.
CDN
<Lavinia?>