Spacerowałam sobie po lesie zamyślona. Cały czas myślałam nad jednym. Jestem już w watasze od dłuższego czasu i mogę stwierdzić że trochę się zmieniłam. Ciężko było mi jednak powiedzieć czy na lepsze, czy na gorsze.
Z jednej strony coraz rzadziej odczuwałam potrzebę samotności. Było jednak jedno ale. Zaczęłam się po prostu martwić. Chodzi o to że nie wiedziałam kiedy wilk naprawdę chce ze mną rozmawiać a kiedy mu przeszkadzam. Nigdy wcześniej nad tym nie myślałam. Takie myśli nigdy nie pojawiały się w mojej głowie.
Szłam tak będąc w świecie swoich myśli i problemów do pewnego momentu...
- Łoł!- krzyknęłam.
Coś bowiem przygniotło mnie do ziemi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą kruchą sylwetkę białej, skrzydlatej wadery.
- Shira?- zapytałam ze zdziwieniem.
- N-nasari?- zapytała równie zdziwiona i lekko przestraszona Shira- jeju przepraszam!
- Przyznaj się, wzięłaś mnie za zająca czy za sarnę?- zapytałam żartobliwie podnosząc się z ziemi.
Ta lekko się uśmiechnęła i odpowiedziała:
- Po prostu usłyszałam szelest w krzakach. A-ale jak już miałabym wybierać to c-chyba zająca.
Sytuacja była niezręczna ale i zarazem śmieszna. Natychmiast zapomniałam o swoich problemach z którymi borykałam się dosłownie minutę wcześniej.
- Upolowałaś coś?- zapytałam po chwili.
- No wiesz... prawie upolowałam ciebie- powiedziała trochę niepewnie.
Parsknęłam śmiechem. Zdałam sobie jednak sprawę że trochę zgłodniałam.
- Wiesz... widziałam na polanie samotnego jelenia, więc może spróbujemy go upolować razem?- zaproponowałam.
- Ra-razem?- zapytała wilczyca. Widać było że ciężko jest jej zdecydować.
A mnie dopadły te same obawy co wcześniej. Zaczęłam nawet żałować że wogóle zdałam to pytanie. Jednak po chwili Shira powiedziała:
- No dobrze...
Byłam zdziwiona ale i szczęśliwa. Ruszyłyśmy razem w stronę polany. Droga nie trwała długo. Ledwie 10 minut. Gdy dotarliśmy zobaczyłyśmy naprawdę piękny widok. Nie było co prawda śniegu, ale trawa była ozdobiona szronem który pięknie połyskiwał w delikatnym słońcu. Z daleka widać było samotne drzewo. Dopiero bez liści można było zobaczyć jak rozłorzyste i grube ma gałęzie. A nasz cel, czyli jeleń, stał jakieś kilkanaście metrów od nas.
- Zrobimy tak... ty tu zostaniesz, a ja pójdę trochę w bok i gdy w tamtych krzakach
zobaczysz różowe światło z moich run to wtedy ruszymy i będziemy go gonić na północ. Dobra?- zapytałam mając nadzieję że ten plan się powiedzie.
Białofutra pokiwała głową na potwierdzenie. Mi zatem nie zostało nic innego jak tylko udać się na ustalone miejsce i dać sygnał. Dałam sygnał i obie ruszyłyśmy w stronę jelenia. Ten oczywiście od razu zaczął uciekać. Wtedy stwierdziłam że spróbuję go zabić z powietrza. Będąc w biegu rozwinęłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze. Wtedy zauważyłam że Shira jest naprawdę blisko jelenia. Po chwili rzuciła się na niego, ale widać było po niej że się boi a wręcz się trzęsie. Udało jej się jedynie przewrócić zwierzę, a ja wiedziałam że Shira za długo go nie utrzyma. Wtedy zanurkowałam w dół i po chwili jeleń leżał już martwy.
- Wszystko w porządku?- zapytałam.
- T-Tak- odparła dalej lekko zmieszana Shira.
- No to jemy- odparłam.
Po kilku minutach z jelenia zostały same szczątki, a my spokojnie wracałyśmy do jaskini. Cały czas próbowałam jakoś podtrzymać rozmowę aby nie było niezręcznej ciszy. Łatwe to nie było. W końcu stanęłyśmy przed wejściem do jaskini. Shira weszła od razu, a ja jeszcze zostałam chwilę na dworze aby wyczyścić w śniegu łapy i pysk z krwi jelenia. Gdy skończyłam dołączyłam do Shiry i innych wilków siedzących wówczas w jaskini.
Koniec