· 

Czas wprowadzania 4

Jako wilk dobrego pokroju basior był zmuszony zaproponować waderze krótką oprowadzkę i w żadnym stopniu nie było to dla niego uciążliwe. Był zmęczony po treningu co prawda ale taki spacer mógł dobrze zrobić na jego wciąż rozbudzone mięśnie i nieunormowany oddech. Wilk posłał delikatny uśmiech w stronę nowopoznanej i ruszył z miejsca nie szybkim krokiem. Mimo tego że szedł przodem i nie widział swojej towarzyszki, wyraźnie czuł jej miłą obecność. Same poczucie czyjejś obecności było dla niego nowe i dosyć przyjemne. Vini zdawała się być naprawdę nieprzeciętną wilczycom, jej zachowanie i dosyć widoczna troska, sprawiała że wokół łaciatej wadery wytwarzała się gruba otoczka pewnego rodzaju piękna i nieszablonowego podejścia. Dlatego właśnie basior czuł wewnętrzną potrzebę poznania wszystkich tematów nurtujących niebieskooką zarówno jak i jej marzeń i utrapień. Można powiedzieć że ta chęć była silniejsza od niego, w życiu nie poznał takiego uczucia.

 

- Jeśli pozwolisz, pierwszym miejscem do jakiego się udamy będzie Purpurowy Gaj - zaproponował a gdy się obrócił by spojrzeć na Lavinie ta jedynie kiwnęła łbem na zgodę i uśmiechnęła się promiennie.

 

Tak też kroczyli ramię w ramię co jakiś czas rozmawiając na jakiś temat, oboje wydawali się być z pozoru spokojni jednak jak to w życiu bywa, pozory często mylą. Sam Merlin wydawał się skupiać nas każdym słowem i zdaniem by nadać im niezaprzeczalny sens, Lavinia zaś była lekko poddenerwowana, zapewne z powodu samej obecności nowopoznanego. Nie każdy czuje się swobodnie wśród nowych osób.

Oni rozmawiali a czas i droga płynęły niczym wzburzony nurt rzeki za dnia. Nim oba wilki się obejrzały już dotarły na miejsce do którego zmierzały. Purpurowy Gaj - miejsce które Merlin bez wątpienia bardzo sobie cenił.  Zawdzięczał mu niezliczone godziny samotnych spacerów między tymi niezwykłymi roślinami. Wiele przemyśleń i monologów wewnętrznych zostało tutaj przez niego wylane. Właśnie dlatego zdecydował się zabrać tutaj łaciatą na samym początku

 

- Pięknie - podsumowała  Vini. Jej oczy błyszczały zachwytem a na pysku widniał mały uśmiech zadowolenia.

- Liście diabelsko brudzą, bez wody bardzo trudno usunąć zabarwienia. Twoje futro jest jasne, radzę ci ich zatem nie dotykać. - wymamrotał zielonooki jakby sam do siebie ale pewien był iż brązowofutrna wszystko świetnie usłyszała.

 

Następnie czekał ich tylko cichy i kojący spacer wśród fioletowych liści. Ah, jak o tej porze dnia tam było pięknie! Promyki zimowego słońca przedzierały się przez niskie konary drzew lekko rozświetlając przestrzeń pod fioletowymi parasolami. Następnym miejscem jakie Merlin obrał za cel bylo Jezioro Dusz. Z racji ze zbiornik wodny znajdował się dosyć niedaleko, była to najlepsza opcja na te chwilę. 

 

Podczas podróży czarny wilk dużo opowiadał waderze o terenach ukochanej watahy. Przez ostatnie kilka miesięcy zbierał wiedzę o różnych legendach dotyczących tych miejsc, następnie całą wiedzę przelał na niebieskooką. Ta zaś słuchała z zaciekawieniem dopytując raz za czas o niektóre kwestie.

 

 

Lavinia?