Dzięki uprzejmości Cirilli, łaciata wadera miała okazję poznać cząstkę terytorium watahy. Cząstkę, ponieważ blisko kwadrans od minięcia się z Merlinem została porwana w pewnej niecierpiącej zwłoki sprawie, przez co była zmuszona zostawić ówczesną towarzyszkę na rzecz obowiązków. Czy pozostała sama sobie? Otóż nie! Całe szczęście, że na horyzoncie tliła się postać Shiry, głównie w kierunku, z którego Vini przyszła wraz z czarną waderą, która dosłownie chwilę temu jeszcze była tuż obok. Dało jej to do myślenia, że warto cofnąć się do miejsc, które już poznała - potencjalny zgon wskutek zgubienia się nie należał do takiego końca, z jakiego ktokolwiek byłby dumny mówiąc w życiu pozagrobowym.
Trzymając się widocznej Shiry jako punktu wyjściowego, niczym statek podążający w stronę latarni morskiej, Vini powróciła na raczej ogólnodostępną i powszechną część watahy w momencie, kiedy Shira także znikła w pola widzenia, nawet dla wprawionego zdrowego oka wadery.
-Czyli wycieczka przełożona- powiedziała nieco rozbawiona Vini do samej siebie cichym głosem. Nie zmieniało to jednak faktu, że skoro została przyjęta do watahy, warto byłoby poznać jej tereny i wkrótce członków, skoro już zaczynało ją skręcać przy byle pomaganiu.
"Oj Vini, Vini" wręcz pokręciła głową na ten komizm sytuacyjny. Miała właśnie myśl, czy może nie cofnąć się do samych granic gdzie została znaleziona, kiedy dotarło do niej, że zawiesiła się, a niemal centralnie przed nią stoi jeszcze inna nieznana postać z watahy, jak się okaże zaraz, była to Nora. Pomijając kwestię zagadania przez tamtą na długą, zaprawdę dłuuuugą chwilę, wręcz szmat czasu, samica znikła w wesołym nastawieniu, znowu zostawiając łaciatą samą. Zdecydowanie będzie musiała przywyknąć, jednak nie narzekała.
-Och, szybko się spotykamy ponownie- usłyszała po swojej lewej. Kiedy spojrzała w tamtą stronę, zobaczyła stojącego i zmęczonego Merlina, który mimo swojego stanu, spoglądał na waderę. Instynkt wziął górę, gdyż zaraz obróciła się do niego z troską w spojrzeniu.
-Wszystko w porządku? Może usiądziesz sobie na chwilę?
-Haha, nie zaszkodzi chwila przerwy- uśmiechnął się lekko basior, przy czym faktycznie zajął pozycję siedzącą.- Mogę zapytać co tu robisz?
-Cirilla podczas chęci pokazania mi terenów watahy została porwana do zajęć, więc wróciłam tam, gdzie kojarzyłam- nieco zawstydziło ją to, dlatego jej spojrzenie powędrowało na bok.- W każdym razie jak się czujesz?
-Czyli nie znasz jeszcze terenów?- Zapytał w celu potwierdzenia, na co kiwnęła głową ale sama czekała na odpowiedź.- Teraz lepiej, dziękuję.
-Na pewno?
-Tak, naprawdę... A może bym ci pokazał sam watahę?
-Jesteś pewien? Nie chciałabym...
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku- zapewnił basior.- Może zróbmy tak: pokaże ci tereny ale dam sobie zrobić przerwę gdy uznasz to za stosowne. Widzę jak się upewniasz czy się dobrze trzymam.
-To widać tak bardzo?- Zapytała się lekko uśmiechnięta wadera.
-Twoja troska? Jak na łapie- odparł, na co się cicho zaśmiała, jednocześnie zgadzając się na taki układ.
C.D.N.
>Merlin?<