· 

Początek nowego życia

Siedziałam spokojnie z boku i obserwowałam inne wilki. Jak się czułam? Cóż... nie najlepiej. Znów dopadł mnie swego rodzaju epizod depresyjny. Było to u mnie normą, ale często uprzykrzało mi to życie. Przyczyną tego mogła też być pogoda. Zamiast śniegu, w którym można by było się wytarzać albo pobawić, na ziemi było błoto, a niebo było szare niczym wówczas moja psychika. I to akurat w mój pierwszy dzień w watasze. Akurat w dniu w którym chciałam zdobyć przyjaciół.

Zastanawiałam się nawet czy nie odpuścić sobie dzisiaj i nie iść jeszcze pozwiedzać, ale nawet nie zdążyłam podjąć decyzji. Przyczyną tego było to, że z oczu zaczęły mi się lać charakterystyczne ,srebrne łzy. Było to dość denerwujące bo nie chciałam aby inni pomyśleli że jestem beksą. Ale nic nie byłam w stanie zrobić więc po prostu próbowałam zasłonić swoje oczy. Nagle usłyszałam obok siebie przyjazny głos:

- wszystko w porządku?

Gdy spojrzałam się w tamtą stronę zobaczyłam białego i wysokiego basiora. Chwilę później zorientowałam się że koło niego stoi także czarny, skrzydlaty  wilk.

- Tak. Tak się czasem dzieje - odparłam dalej próbując zasłonić oczy.

- Jesteś nowa?- zapytał tym razem czarny basior.

Pokiwałam głową. Bałam się trochę co o mnie sobie w tym momencie pomyśleli.

- Zatem jak masz na imię?- zapytał biały wilk.

Zawahałam się przez chwilę ale stwierdziłam że nie będzie lepszej okazji do zaprzyjaźnienia się z kimś niż ta teraz.

- Nasari- odparłam i nawet nie zauważyłam że łzy przestały mi lecieć z oczu.

- Miło poznać. Ja jestem Arelion- przedstawił się biały wilk.

Czarny wilk również chwilę się wahał ale potem uprzejmie się przedstawił.

- Aarel, miło mi.

Zaczęliśmy rozmawiać. A raczej oni rozmawiali między sobą a ja słuchałam. Odpowiadało mi to. W pewnym momencie stwierdzili że pójdą do innej grupy wilków niedaleko.

- Idziesz z nami?- zapytał Arelion.

Pokiwałam głową na potwierdzenie i ruszyliśmy w ich stronę. W tej grupce były dwie wadery i jeden basior. Już po chwili poznałam ich imiona mianowicie: Lucas, Alice i Nora. Wszyscy równie mili. Zadawali mi jakieś pytania na które ja rzecz jasna odpowiadałam. Polubiłam ich wszystkich.

Rozmawialiśmy tak przez dłuższy czas a ja powoli czułam się coraz bardziej swobodnie, a moje przygnębienie powoli znikało. Zaczęło się ściemniać, więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że dobrze byłoby wrócić do swoich jaskiń. Pożegnałam się z Arelionem, Alice i Aarelem, a Lucas i Nora zaprowadzili mnie do jaskini przejścia.

- Całkiem przytulnie- pomyślałam patrząc na ogromną jaskinię pełną wilków. Szybko jednak w głowie pojawił mi się pomysł związany ze zmianą jaskini. Nie miałam nic do żadnego z tych wilków. Potrzebowałam czasem spokoju i prywatności.

Atmosfera wydawała się być bardzo przyjemna. A przynajmniej na pewno lepsza niż ta na zewnątrz. Przed snem słuchałam rozmów innych wilków czasem w nich uczestnicząc. Potem wszyscy położyli się spać. Ja długo nie mogłam zasnąć ponieważ zaśnięcie w nowym miejscu zawsze stanowiło dla mnie problem. Wierciłam się i kręciłam aż w końcu udało mi się zasnąć.

 

 

KONIEC