· 

Odważni czy głupcy? cz.10

-Co ty robisz?! Otwórz tą skałę, dobrze wiesz, że się z tym czymś nie dogadam! -wykrzyknąłem uderzając łapami w głaz, jednak bez skutku

- Odpowiem na pytanie jak mnie wypuścisz, co ty na to ? 

 

Nie usłyszalem jednak żadnego odzewu z drugiej strony skały, tylko za sobą delikatne syczenie, które rzeczywiście doprowadzało mnie do małej irytacji.  

 

-Akanos, pomysł jakiś masz?-zapytałem swojego towarzysza, który raz na ruski rok jednak nie spał I ciągle spoglądał do tyłu na gada, który trzymał się za nami.  

-Ja bym najpierw pozbył się tego węża, a później się wydostaniemy-odpowiedział z całą pewnością siebie w głosie, chociaż powinien wiedzieć, że nie jest to możliwe. 

-Dobrze wiesz, że nic nie możemy zrobić temu gadowi, więc siedź cicho, co?-odparłem wyraźnie zirytowany. Nie lubiłem Apollyona, jednak wiedziałem, że muszę unikać konfilktów z nim, czy z nią, nawet nie wiedziałem co to jest. Wygląda conajmniej przerażająco, a nie jak jakiś pupil,

 

co żeś sobie znalazła za towarzysza Red?!  

 

 -Też wasssss nie lubię, jeżeli o to chodzi, więc nie widzę problemu, abyś się odczepił od Red- odpowiedziało, syczące małe stworzenie. 

-Dobrze wiesz, że to nie możliwe, więc po co to mówisz-odwróciłem się w stronę zwierzęcia, dokładnie oglądając jego zachowanie. 

-Jest to prosssstsze niż myślisz 

-Rozjaśnij, zanim Akanos cię zamrozi-Mój towarzysz na te słowa od razu przygotował się do walki

-Wystarczy, że zosssstawisz ją w spokoju, nic trudnego-odpowiedziało stworzenie zwykle oschle jak to stworzenie przystało.  

-Nie.-odpowiedziałem krótko, nie zamierzając wchodzisz dłużej w dyskusje z tym zwierzęciem I odwróciłem się w stronę ściany, zastanawiając się jak wydostać się z tej bardzo ciekawej pułapki.

 

Dokładnie oglądałem ścianę, jednak nie mogłem znaleźć żadnej większej luki, a te małe nie nadawały się do przejścia ani przeze mnie, ani przez akanosa. Zawsze moglibyśmy spróbować wyważyć jakoś siłą, ale brak było punktu zaczepienia. Cholera, co ona znowu wymyśliła I chce żebym jej teraz odpowiedział? 

 

Nie powinno być jakoś bardziej romantycznie ? Tylko zamyka mnie I mojego towarzysza w jaskinii bez wyjścia. Eh, ja tej wadery nigdy nie zrozumiem.  Dobra, czas zrobić to łatwiejszym sposobem.  

 

-Apollyon, tutaj masz większą dziurę, wyjdź I powiedz Red, że się pogodziliśmy, co ty na to? Nie będziemy przecież tutaj siedziesz wieczność, a przecież węże nie lubią chłodu?-mówiąc o tym chłodzie delikatnie uśmiechnąłem się, mając nadzieję, że to bez problemu przekona małego gada. 

-Kazała nam się pogodzić I dopiero wtedy wyjdziemy-zasyczał w moją stronę, choć prostą rzeczą było to, że my się nie pogodzimy tak szybko.  

-Dobra, Akanos pogódź się z gadem I wyjdźmy stąd, ja też mam jakieś plany nie?-odpowiedziałem stanowczym głosem, jednak mój towarzysz nie podzielał mojego entuzjazmu I już miał atakować, gdy z zewnątrz odezwała się Red: 

-I jak ci idzie, Miiiiid?-specjalnie przedłużyła moje imię, nie wiem czego ona oczekuje, ale nie jest to takie proste.  

-Kochasz ją?-usłyszałem to od stworzenia od którego najmniej się tego spodziewałem. 

-A nie mówiłem już tego wcześniej?-odpowiedziałem widocznie zirytowany tym pytaniem, jednak po chwili moje oczy zrobiły się bardzo ciężkie, a łapy powoli opadały do dołu.-Co jest....-

 

 

 

po chwili runąłem w dół na powierzchnie jaskini. Nigdy nie lubiłem tej magii... 

 

 

 

SERIA ZAKOŃCZONA, GDYŻ WILK KTÓRY MIAŁ JĄ KONTYNUOWAĆ OPUŚCIŁ WATAHĘ.