· 

Krwawa piana#2

-Jest to mój brat- odparłam do basiora.

- Jak to? Przecież cała twoja rodzina zginęła- widać było po nim zaskoczenie.

- Nie jesteś na bieżąco, a myślisz jak się stało, że nie mam obroży- wytłumaczyłam mu, po czym ruszyliśmy w drogę.

 

Biegliśmy równym tempem. Po chwili już miałam dość.

-Może zrobimy postój?- spytałam dysząc.

- Tylko krótki- odparł basior i położył się pod drzewem.

 

Odpoczęliśmy chwilę i ruszyliśmy w dalszą podróż. Do Opuszczonego zagajnika dotarliśmy o zmierzchu. Stanęliśmy na chwilę, akurat patrol wilków wyszedł z krzaków. Rozpoznałam z nich brata Storma i dwie siostry Daiki z Selen. Trójka wilków zaczęła się powoli zbliżać, w odpowiednim momencie warknęłam, a rodzeństwo stanęło.

-Adi, czemu nie możemy do was podejść- zaczęła Daiki.

- My właśnie w jednej sprawie- odparł Marston.

- Jakiej?- spytała Selen z przerażeniem w oczach.

- Na terenie Watahy Wilków Burzy pojawiła się jakaś choroba, nie wiemy jaka i jak ją zwalczyć- odpowiedziałam.

- Opisz jej objawy- odparł Forest, który znienacka wyłonił się z krzaków.

- Drgawki i krwawa piana z pyska- odparł Marston.

- Znam tę chorobę, jest to Krwawa piana. Nazwana właśnie od piany z krwią wydobywającej się z pyska. Jest to śmiertelna choroba i są nieznane przyczyny pojawiania się jej. Lekarstwo jest rzadkie, a jest nim liść Wilczej Róży- odparł Forest.

- Znam te roślinę, chyba Max nawet podarował Savilli kwiat tej rośliny- powiedziałam.

- Trzeba zrobić z niego napar i najlepiej jak wlejecie do wszystkich zbiorników wodnych- powiedział Forest.

 

Po ty informacjach szybko wróciliśmy do obozu. Pierwsze co zrobiłam to poszłam spytać Maxa gdzie znalazł kwiat, który dał Savilli.

 

Był już wczesny ranek i do jaskini zaiwalo chłodnym wiatrem niosącym kolorowe liście. Siedzieliśmy w trójkę robiąc wywar. Nie zrobiliśmy uwagi na wietrzny poranek.

 

-Ile jeszcze to zajmie?- spytał Martson.

- Gotowe!- krzyknął Max.

- Ja wezmę pół i po wlewam to do jezior i rzek- odparł, wzięłam część wywaru i szybko wybiegłam z jaskini zmierzając w stronę mojego ulubionego miejsca do pływania.

 

Skończyliśmy w nocy, już miałam się położyć kiedy przyszedł Cywil, chciał wiedzieć gdzie byłam, ale nie miałam zbytnio sił na długą rozmowę.

-Jam tam?- spytał basior.

- Dobrze- powiedziałam i położyłam się na swoim miejscu. Cywil się położył obok i okrył mnie skrzydłem. Wtuliłam się w niego, słysząc rytmincze bicie jego serca. Zamknęłam oczy i już byłam w objęciach Morfeusza.

 

 

Koniec