Po zadaniu pytania przez basiora nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Fakt, waderze również podobał się basior, ale nigdy nie spodziewałaby się, że on odwzajemni to uczucie. Po chwili namysłu odpowiedziała:
- Tak.
Po chwili dostrzegła radość w oczach basiora, sama też się z tego cieszyła - ale w końcu trzeba zgrywać pozory starej, skrytej Savilli. Schyliła lekko łeb, by basior mógł założyć na jej szyję naszyjnik, który chwilę temu dojrzała wśród jego łap. Wiedziała już, że ten naszyjnik będzie jej towarzyszył na co dzień - nie licząc zajęć zwiadowczych, ponieważ mógłby hałasować. Wtuliła się pyskiem w sierść basiora, a że pogoda i otoczenie sprzyjało, nie zamierzała zbyt szybko się stąd ruszać. Rzeka przed nimi podkreślała zbliżający się koniec tego niesamowitego i szalonego dnia, więc ku niezadowoleniu Savilli, Max po chwili się odezwał:
- Może powinniśmy już wracać? Ściemnia się.
- Niech Ci będzie. - jęknęła wadera i podniosła się, po czym rozprostowała lekko zesztywniałe od leżenia łapy.
Gdy obydwa wilki były gotowe do powrotu, powolnym krokiem ruszyły w stronę Jaskini Przejścia. Ich krok był tak bardzo wolny, że gdy dotarli w okolice jaskini, na niebie już jasno świeciły gwiazdy. Savilla przystanęła jeszcze przed jaskinią.
- Kocham Cię, Max. - powiedziała cicho wadera, po czym szybkim i cichym skokiem znalazła się we wnętrzu jaskini, gdzie nie budząc innych, już śpiących wilków znalazła z basiorem miejsce do spania. Wtuliła się w Maxa, bo robiło się coraz chłodniej. Po raz pierwszy od bardzo dawna czuła się naprawdę szczęśliwa. Może to właśnie tego jej brakowało po odnalezieniu Foxilii i Sevilli? Nie miała zbyt dużo czasu na swoje rozmyślania, gdyż błyskawicznie pochłonął ją sen - nie zauważyła nawet, czy jej wybranek zdążył zasnąć.
Przebudziła się tuż po wschodzie słońca, być może z przeżytych poprzedniego dnia emocji lub po prostu wyjątkowo szybkiego wyspania się. Podniosła się nie budząc basiora, lecz chwilę potem niezdarnie nadepnęła mu na łapę, chcąc nie chcąc - zabierając go z krainy snu.
- Oj, przepraszam. - rzuciła skruszonym tonem - Ale jak już wstałeś, to możesz iść ze mną zobaczyć, czy łowcy przynieśli już jakieś jedzonko.
Ledwo co obudzony basior po prostu przytaknął - zdecydowanie nie wyspał się tak szybko, jak Savi. Ruszył powolnym krokiem za tryskającą energią waderą, co jakiś czas leniwie truchtając, by ją dogonić. Cały czas zastanawiało go, skąd ona ma tyle energii wczesnym rankiem. Na szczęście, po chwili dotarli do stosu z zwierzyną. Jak na razie, był dość skromny, ale normalne wilki śpią o tej godzinie - więc nie ma się co dziwić. Wziął na spółkę z waderą tłustego królika i razem odeszli w cień drzewa, by się posilić.
Savilla wręcz sprintem pobiegła pod drzewo, czekając na jaśnie królewicza, który strasznie wolno niósł tego królika - a przynajmniej z perspektywy wadery. Gdy Max nareszcie przyniósł ich posiłek, wspólnie zabrali się za konsumpcję. Słońce powoli wschodziło coraz wyżej na niebie, a dzień zapowiadał się bardzo ładny, mimo jesiennej aury wokół. Wadera miała zamiar wykorzystać go jak najlepiej.
KONIEC