· 

Dolore ty pchlarzu! #3

Basior przebudził się nie mając najmniejszych sił do otwarcia błękitnych oczu. Łeb jak i całe ciało bolało go niemiłosiernie, w uszach słyszał tylko przeraźliwy pisk. Nie zdawał sobie tak naprawdę sprawy o masakrze z poprzedniego dnia. Nie pamiętał dosłownie nic z tamtego wydarzenia, jedyne co, to człowiek, Dolore, Katueki i on we własnej osobie. Jednak potworny ból władający jego ciałem jasno dawał do zrozumienia że coś potwornego miało tam miejsce. 

 

Chwilę po jego obudzeniu po jaskini rozległy się ciche kroki. Basior natychmiastowo zdobył siły by zorientować się kto mógłby go odwiedzić. Nie starczyła nawet sekunda gdy niebieskie niczym ocean oczy natrafiły na czerwone ślepia czarnego wilka. Jedna sekunda utrzymania tego kontaktu wzrokowego dała obojgu niezwykłą ulgę i poczucie chwilowego szczęścia. Jednakże dalszy widok nie był już tak kojący i uspokajający dla nich obu. Czarny wilk imieniem Dolore ostatkiem sił utrzymujący się na łapach zdobył się na najbardziej wymuszony uśmiech w życiu. Wyglądał okropnie. Jedno z jego wyjątkowych, krwisto czerwonych ślepi przeszyte było wielką, gleboką raną ciągnąca się od brwi w dół pyska w skutek czego basior był chwilowo ślepy na jedno oko. Ciało Dolore oszpecone zostało wieloma ranami po ugryzieniach jak i zadrapaniach. Rany nie były głębokie jednak obrażeń było na tyle wiele że niejeden zdechł by z wykończenia. Cały jego grzbiet był praktycznie pokryty obrażeniami. Dolore probojąc zamaskować ból utykał lekko prawą, przednią łapą.  Czerwonooki w życiu nie był w tak tragicznym stanie. 

 

— Nie śpisz już? — Czarno futryny zdobył się na kojący, zatroskany głos oraz chwilowy, szczery uśmiech, który po chwili zastąpił mały grymas bólu.

 

— D-Dolore! Co Ci jest?! — Sun totalnie zdezorientowany i przerażony stanem przyjaciela, zaczął panikować. Jego łapy zaczęły drżeć a głos załamał się przy ostatniej sylabie.

 

Skrzydlaty prawie natychmiastowo, bez wahania podjął próbę wstania, zakończoną porażką. Stan wilka był na tyle tragiczny że na ciele basiora nie było ani jednego nie bolącego miejsca.

 

— nic mi nie będzie Staruchu — Zaśmiał się lekko próbując uspokoić niebieskookiego. Czarny basior nie raz przesmiewczo nazywał tak Sunshine pomimo iż był jedynie o parę miesięcy młodszy. — za to ty wyglądasz jak nietoperz po kastracji.

 

Dolore całe życie  był typem cwaniaczka. Za szczenięcej  młodości, codzień namawiał szarofutrnego do różnego rodzaju żartów i psot. Mimo iż Sunshine zazwyczaj uważał  zachowanie młodszego  za niepoważne i niebezpieczne i tak zawsze ulegał czerwonookiemu któremu wręcz nie dało się oprzeć. Oba wilki były nierozłączne.  Potrzebowali siebie nawzajem niczym kwiat wraz z pszczołą. Pszczoła potrzebuje kwiatu, a kwiat pszczoły, gdy jednego zabraknie, drugie nie wyda owoców swojego życia. Najważniejsze było jednak to że oba basiory były swoimi totalnymi przeciwieństwami. Dusza towarzystwa, lider każdej grupy, przyszła alfa i obiekt westchnień niejednej wadery  na krok nie odstępował cichego, skrytego w sobie  marzyciela bojącego się niemalże każdego prócz Dolore przed, którym był w stanie się otworzyć i pokazać prawdziwe oblicze. Niesamowite połączenie dwóch całkowicie różnych charakterów. A mimo to działali na siebie niczym magnesy. 

 

— przyniosłem Ci zioła — odparł młodszy po czym podszedł do leżącego basiora i usiadł tuż przed nim. Z zatroskaniem wymalowanym na pysku dodał jeszcze — będzie szczypać. 

 

Następnie wziął nieznane do tej pory Sunshine rośliny i zaczął lekko przykładać je do każdej krwawej rany na ciele skrzydlatego. Pracował w ogromnym skupieniu by zadać jak najmniej bólu ten zaś w ciszy starał się ignorować nieprzyjemne uczucie szczypania .W głowie czarnego wciąż pętliły się myśli jak i obawy na temat niebieskookiego. Nie dało się ukryc przerażenia kryjącego się za drżącymi łapami. W czerwonych niczym krew tęczówkach można było czytać niemalże jak z papieru. Strach wymieszany z bólem dodawały krwistym ślepiom mglistą powłokę przerażenia. Jako jeden z nielicznych wiedział co stało się tamtego dnia i jako jedyny był przy tym. Marzeniem było zapomnieć o widoku opętanego rządzą krwi przyjaciela, choć na chwilę.

 

Sunshine mimo ogromnego bólu ani na chwilę nie oderwał wzroku od pracującego w ciszy czerwonookiego. Nurtowało go pytanie co tak właściwie się wydarzyło. Co on robi w jaskini przyjaciela i jak to się stało. Gdzie jest Katueki który tamtego feralnego dnia towarzyszył Dolore? Gdzie jest człowiek?

Nie pamiętał dosłownie nic.

 

— Dolore — szepnął, by czarny basior chodź na chwilę zwrócił na niego najmniejszą uwagę. — co się stało?

 

Tego pytania obawiał się najbardziej, w jego  głowie wciąż przewijały się obrazy z tamtego południa. Nie miał siły odpowiadać, to było dla niego zbyt wcześnie, dobrze wiedział jak bolesna i przerażająca jest prawda. Jedyne  co udało mu się zrobić to lekkie westchnieńcie oraz zdobył się na smutny uśmiech mający dodać otuchy szaremu.

 

— Tamtego dnia, ja wraz z Katuekim — już pierwsze zdanie było dla Dolore zbyt ciężkie mimo iż był to dopiero początek historii — wywęszylismy ciało człowieka, pochodziło z laboratorium. Najprawdopodobniej zostało tam podrzucone. Wraz z Kat'em mieliśmy to ustalić jednak wtedy zjawiłeś się ty — westchnął cicho a w kryształowe oczy zaszkliły się  — gdy tylko ujrzałeś ciało, twoje oczy zalały się czernią a futro przybrało czarną barwę. Byłeś przerażający, bałem się.  — do oczu na pozór silnego psychicznie czerwonookiego napłynęły łzy. Nie chciał tego widzieć, to z pewnością było dla niego o wiele za dużo. Tak silna psychika została stargana w kilka chwil — rzuciłeś się na czlowieka jednak szybko skojarzyłem co chcesz zrobić. Próbowałem cię powstrzymac wgryzając zęby w twój kark — wskazał na największą ranę na ciele Sunshine  — normalny wilk po tym ugryzieniu stracił by przytomność lub zdechł by na miejscu  ale ty się nawet nie wzdrygnąłeś. Pogryzłeś mnie i rzuciłeś gdzieś w kąt. Kiedy Katueki chciał cię powstrzymać, ty... Zabiłeś go, Sunshine.

 

Po ostatnich słowach Dolore zorientował się że mógł powiedzieć wszystko zbyt ostro. Zaczął żałować swoich słów.

Sunshine za nic nie chciał dopuścić myśli że mogłaby to być prawda. To wszystko działo się zbyt szybko, nic nie rozumiał. Przecież on nawet muchy z premedytacją nigdy nie zabił.

 

— Dolore, powiedz mi prawdę. — śmiałość tych słów pochodziła głowie z przekonania że to jakieś farmazony.

 

— nie byłbym w stanie wymyślić na tyle okrutnego kłamstwa jakim jest prawda.

 

Nagle wszystko dotarło do niego niczym potężna fala zalewająca i niszcząca wszystko co miała na drodze. Oczy mu się zamgliły a we łbie się zakręciło.  Zrobił krzywdę Dolore i zabił, zabił z premedytacją swojego kumpla z dzieciństwa. Odebrał życie, piękny dar życia nadany tylko raz.

Mimo wielkiego bólu basior zebrał siły na wstanie jednak  zachwiał się lekko. Wyszedł z jaskini powoli stawiając ciężkie kroki, ignorując krzyki przyjaciela. Światło słoneczne zderzyło się z tęczówkami basiora oślepiając go na chwilę. Gdy oczy się przyzwyczaiły pierwsze co zrobił to rozejrzał się w około. Nic nie rozruzniało  się od zwykłego, gwarnego życia w watasze, nikt na niego nawet nie spojrzał. Działał jak w amoku, szedł przed siebie chcąc zapewne znów ujrzeć uśmiechającego się Katueki'ego. Z niebieskich ślepi mimowolnie popłynęły słone łzy. Żałował, bardzo żałował wyjścia z jaskini tamtego dnia.  Próbował zrozumieć, jak mogło do tego dojść. 

 

 

— Sun! Zaczekaj! — wykrzyczał dobiegający, czarny basior. Dolore mimo bólu zmusił się do lekkiego truchtu by nadążyć za szarofutrnym — Wiemy jak przywrócić Karueki'ego do życia! 

 

W poprzedniej rozmowie Czerwonooki nie zdążył wspomnieć o swoim planie. Podczas snu Sunshine, Dolore wraz z ojcem, alfą tutejszej watahy, wpadli na pomysł przywrócenia wilka do życia. Nie było t o łatwe ale realne do zrealizowania. 

 

Szary wilk otworzył szerzej oczy spoglądając na basiora z niedowierzaniem. Oczywiście był świadomy że takie rzeczy kiedyś były przeprowadzane ale przecież przywrócenie życia jest niemalże nie możliwe.

 

— W j-jaki sposób chcesz t-to zrobić? — szpenął Sunshine drżącym głosem. Dobrze wiedział, że cały proces będzie praktycznie na skraju szaleństwa.

 

— odnajdziemy Starą Szamankę, ona wpędzi z ciebie tego demona i zwróci nam Katueki'ego — wytłumaczył w wielkim skrócie tak by całość zabrzmiała choć trochę racjonalnie. Dolore miał rację. Co zabrał demon  praktycznie zawsze jest do odzyskania.

 

Szary basior mimo ogromnego strachu nie mógł się nie zgodzić. Kiwnął lekko głową w zrozumieniu i utkwił wzrok w zielonej trawie. Wciąż nie był w stanie zrozumieć co się stalo, wszystko działo się zbyt szybko.

 

 

C.D.N.