Po powrocie z luźnego polowania Savilla wrzuciła swoją zdobycz na stos, który powoli rósł, wraz z każdym wilkiem wracającym z polowania. Z racji, że wilczyca do południa nie miała żadnych zajęć, poszła do swojej jaskini odpocząć i umyć się, bo na polowaniu zaliczyła kilka spotkań z błotem po wiosennych deszczach. Usiadła na kamieniu i przystąpiła do porannej toalety, mając zamiar resztę dnia spędzić w miarę towarzysko – w końcu czasem trzeba spędzić trochę czasu z innymi wilkami, szczególnie, że co jakiś czas pojawiają się nowi mieszkańcy watahy.
Około południa, po ogarnięciu się i krótkiej drzemce wadera wyszła na słońce i zaczęła rozglądać się za innymi wilkami, by a nuż dołączyć do jakiejś rozmowy. Po odnalezieniu Foxilii i otrzymania odpowiedzi na męczące ją pytanie jej życie naprawdę zaczęło się układać, ostatnio nawet pewien basior wpadł jej w oko i z tyłu głowy liczyła, że to właśnie go dzisiaj spotka i z nim porozmawia. Całkiem ładną chwilkę zajęło jej dojście z jaskini na środek terenów watahy, ale przynajmniej rozprostowała nogi po wylegiwaniu się na kamieniu. Po drodze zaliczyła kilka krótkich rozmów z innymi wilkami, lecz chyba jej podświadomość naprawdę nastawiła się na rozmowę z tym konkretnym wilkiem, bo kogokolwiek spotkała – rozmowa im się nie kleiła, mimo starań, a więc Savi szukała tego właśnie basiora – bodajże Maxa – niestety pamięci do imion to akurat nie miała zbyt dobrej, a z Maxem rozmawiała jedynie kilka razy.
Po dłuższych poszukiwaniach wadera znalazła tego, kogo szukała, więc podeszła do drzewa, pod którym wylegiwał się basior. Starała się nie pokazywać, że jej się podoba, ale nie była pewna, czy jej to wychodzi, więc przestała się nad tym zastanawiać i zagadała do niego.
- Hejka Max, mogę się dosiąść? – ciężko jej było to powiedzieć, bo przy basiorze zaczynała czuć się nieśmiało…. Czy tak działa miłość?
- Hej Sav, jasne – basior wpadł w lekkie zakłopotanie, a jednocześnie zdziwienie, lecz od razu odpowiedział.
Savilli nie trzeba było prosić dwa razy, już chwilę potem siedziała koło basiora, więc postanowiła kontynuować rozmowę, a przynajmniej próbować.
- Jak Ci minęło przed popołudnie? Masz jakieś plany na resztę dnia? – zagadała do niego, chociaż miała wrażenie, że gada jak poparzona.
- Leniwie, byłem na polowaniu jak praktycznie wszyscy, a potem przyszedłem tutaj; I tu zamierzam zostać do końca dnia, chyba, że będę musiał gdzieś pójść. – powiedział jej w sumie szczerze, bo nic innego nie robił i nie zamierzał robić.
- Oh, prawie tak jak ja! Tyle, że wylegiwałam się w swojej jaskini, a teraz wyszłam poszukać towarzystwa i jak widać znalazłam… Co ty na to, żeby spędzić to popołudnie razem? – zapytała ochoczo, chyba aż nazbyt, ale miała nadzieję, że to nie zrazi basiora.
- Czemu by nie? – wrócił do pozycji leżącej, a Savilla chwilę później do niego dołączyła.
Słońce znikało już za horyzontem, a wadera dalej leżała razem z basiorem, to żartując, a to opowiadając jakieś historie – w skrócie, po prostu rozmawiając. Po pewnym czasie rozmowa stała się tak luźna, że Savi nawet nie zastanawiała się nad tym, jak brzmi i czy nie robi z siebie głupka – liczył się dla niej kontakt z basiorem. Jak miłość może poprzestawiać w głowie.. Aż strach. Wieczorem poszli razem do swoich jaskiń, a tam rozeszli się na swoje legowiska, umawiając się na podobne popołudnie następnego dnia.
C.D.N.
>Max?<