Cholera!-z momentem, gdy Chaos zniknął, wyrzuciłem całą swoją siłą sztylet w drzewo. Co ja ze sobą robię?! Zostawiłem ją i mogę stracić teraz jedyną przyjaciółkę, którą posiadam, jakim ja idiotą jestem? Załamałem się całkowicie, upadłem na twarde skały, całkowicie zniszczony w środku i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Zawsze byłem sam, martwiłem się tylko o siebie, teraz musiało się to zmienić, teraz, natychmiast muszę coś zrobić, muszę ją uratować, tylko jak?! Nie mogę, nie dam rady- z moich oczu wypłynęły strugi łez, których nie byłem w stanie zatrzymać. Dlaczego ja w ogólne płaczę?! Nigdy nie płakałem, przenigdy mi się to nie zdarzyło, co było w niej takiego, że chciałem ją bronić? Poczułem mocne ukłucie w sercu, czułem, jak rozpacz przeżera moje ciało, a ja nie mogłem nic zrobić. Tylko leżałem, bezbronny, zachowywałem się jak te szczeniaki, które trenowałem, z zewnątrz wyglądałem na pewno żałośnie, ale nic z tym nie robiłem. Nie obchodziło mnie już nic, byłem sam, samotny w nieznanym miejscu…
-Długo będziesz tak leżał, czy coś wreszcie zrobisz?-usłyszałem głos z przedtem, ten, którego tak pilnie poszukiwałem, pojawił się całkowicie znikąd.
-Jestem za słaby… Nawet własnej przyjaciółki nie mogłem obronić, jestem nikim-powiedziałem przez łzy, nic mnie już nie obchodziło.
-Może i jesteś nikim, siłą też nie szczycisz, ale czy możesz ją tak teraz zostawić?-usłyszałem w odpowiedzi, która dotarła wprost do głębi mojego ciała, przecież nie mogłem się teraz poddać, to nie był jeszcze ten czas.
- Powiedz mi, czy chcesz stracić jedyną osobę, na której ci zależy, czy ruszysz wreszcie tę dupę i zrobisz cos?-nie wiem, kim była ta osoba, ale od razu odzyskałem swoją wiarę w siebie, poczułem, jak moc przepełnia moje ciało oraz… złość. Za kogo on się niby uważał, aby robić, co się mu żywnie podoba?! Nie wie, z kim zadarł, bardzo rzadko popadałem w gniew, ale teraz to już przekroczył pewną linię.
Ruszę, Ruszę, tylko przy tym przekręcę kark temu śmieciowi-wykrzyknąłem to na cały głos i zacząłem biec z całych sił w stronę kryjówki szczeniaków, która znajdowała się pomiędzy drzewami, musiałem je jak najszybciej zebrać i przygotować do walki, nie było już czasu na treningi, ani przygotowania. Wbiegłem jak podpalony do jaskini i z całych sił obudziłem wszystkich. Początkowo wilki nie wiedziały, co się dzieje, lecz szybko im to wyjaśniłem i wszyscy po chwili byli gotowi do walki, a ja sam zabrałem swoje rzeczy i wyprowadziłem swoją armię przez wąskie i kręte tunele.
-Słuchajcie, bo powiem to tylko raz. Cały plan usłyszycie po drodze, idziemy na walkę, wasza królowa została porwana! Musimy zrobić wszystko, aby ją odbić, słyszycie mnie?-zapytałem swoim doniosłym głosem, który stał się jeszcze głębszy, odkąd popadłem w niepohamowaną złość, która przenikała przez każdy mięsień mojego ciała.
Wilki chyba dopiero zrozumiały co się dzieje, jednak nie doceniłem ich waleczności oraz odwagi, nikt nie zadawał głupich pytań. Idąc w stronę zamku króla Chaosu, ustawiłem w ich odpowiednich szeregach oraz zdradziłem, jak będziemy walczyć. Priorytetem była tutaj Red, którą zamierzałem jak najszybciej odbić, po drodze zdobędę tę księgę i wszyscy razem wydostaniemy się z tego miejsca. Tylko jakby wszystko było takie proste… wiedziałem, gdzie ma zamek i byłem stuprocentowo pewny, że właśnie tam będzie się znajdowała moja towarzyszka. Nie wiedziałem sam, dlaczego była ona dla mnie tak ważna, za każdym razem jak o niej myślałem, czułem troskę, mózg podpowiadał mi, że muszę ją od teraz bronić za wszelką cenę. Teraz ona była najważniejsza.
-Królu… jesteśmy.
Gdy ustawiłem ich i osłoniłem swoją mgłą, zacząłem iść w stronę zamku, szukając miejsca, w którym będę mógł wejść i spróbować odnaleźć moją przyjaciółkę. Plan był taki, aby zaatakowali taktyką, którą z nimi omówiłem dopiero wtedy, gdy wyślę czerwoną lub zieloną flarę w powietrze. Druga oznaczała sukces, dzięki czemu utorowaliby nam wyjście przez główną bramę, jednak pierwsza była znakiem, żeby zbombardować cały zamek wszystkimi możliwymi metodami, a w razie przeszkód od razu uciec do kryjówki. Planując bitwę, musiałem wziąć pod uwagę wszystkie możliwości, każdy szczegół miał tutaj znaczenie, a każdy błąd mógł oznaczać śmierć. Dzięki naukom ojca umiałem zachować się w każdej sytuacji, a teraz było to najważniejsze.
Udało mi się znaleźć malutkie okno, które nadawało się idealnie do cichego wejścia, jako zwiadowca umiałem prześlizgnąć się wszędzie. Zamieniłem się na chwilę w ciemną mgłę i wszedłem do środka, jednak dalej nie lubiłem tego uczucia, jakbyś całkowicie odpływał, coś rozrywało się bez bólu, yh. Znalazłem się w głębi korytarza, który na końcu posiadał schody w górę, a z boków widniały posągi samego Chaosu, no patrzcie jaki narcyz. Tylko pozostawał problem, gdzie obecnie znajdowała się Red, nie miałem umiejętności, aby ją znaleźć, dlatego postanowiłem trochę poszukać, a przy okazji pozwiedzać tę majestatyczną budowlę. Udałem się w stronę schodów i zacząłem się wspinać w najwyższe piętra twierdzy, mogła być zarówno w lochach, jak i zamknięta na górze, na pewno znał jej moce i wiedział, że nie wydostanie się z dużych wysokości. Okazało się, że jej odnalezienie nie będzie łatwym zadaniem…
Gdzie ona mogła się podziać?!-przeszukałem chyba każdy zakamarek i wszędzie było pusto, pokoje wyglądały tak samo, a wejść do niższych pięter nigdzie nie mogłem znaleźć. Wreszcie zatrzymałem się gdzieś na czwartym piętrze, pomiędzy kolejnymi schodami i zacząłem nasłuchiwać każdy dźwięk i wibrację, aby odnaleźć jakiś trop wokół tego labiryntu. Cisza trwała dobre kilka minut, gdy moje uszy oraz cały zamek przyszył niespodziewany krzyk, który nie oznaczał niczego dobrego. Natychmiast zorientowałem się, skąd on dochodził i zacząłem biec w jego stronę, dzięki moim umiejętnościom mogłem szybko tam dobiec, jednak przebiegnięcie z jednego krańca do drugiego zajmowało sporo czasu i nie wiedziałem, czy się wyrobie, jednak sama myśl, że coś się stanie Red przeze mnie, gotowało mi krew w żyłach, czułem ogromną złość, to wszystko było przeze mnie, moja przyjaciółka cierpiała z mojego powodu. Musiałem ją teraz uratować, nieważne co się stanie, ani jak mam do tego się zabrać oraz ile będzie mnie to kosztowało, liczyła się teraz tylko ona. W pewnym momencie zobaczyłem światło, które po wbiegnięciu prosto w nie oślepiło mnie na chwilę, ale po krótkiej chwili zobaczyłem, co się tam wreszcie znajdowało. Zastygłem w miejscu, nie mogłem się ruszać, wszystko przez niego… Na podwyższeniu leżało ciało Red… Spóźniłem się, nie dotarłem na czas, to wszystko przeze mnie. Biedaczka leżała pełna krwi, a nad nią stał Chaos, widocznie zadowolony z tego, co właśnie zrobił.
Spojrzałem na niego i poczułem, jak całe moje ciało ogarnia niepohamowany gniew, cała agresja zebrała na niezwykłej sile, widziałem, jak przez moje futro przeżera się czerwony kolor, tatuaż zaczął rozrastać się we wzdłuż całego korpusu, gałki oczne zapełniły się krwią, a w głowie pojawił się tylko jeden obraz. Zapłaci mi za to, co jej zrobił, będzie konał, zabije wszystkich, co wejdą mi teraz w drogę. Wyciągnąłem sztylet i wystrzeliłem do przodu tylko z jedną myślą…
C.D.N.
>Red Dust?<