· 

It's a new day. cz. 2

Coraz bliżej było do pojawienia się na niebie pełnej tarczy słońca. Basiory miały dzisiaj dzień wolny i chciały go w jakiś sposób spędzić, zwłaszcza czarny, ze względu na to, że rozpierała go energia, a rana wreszcie się zagoiła. W nocy doszło do bardzo ciekawego spotkania, które na pewno wniesie coś ciekawego w życie chłopaków. Nie można zaprzeczyć, że wreszcie spędzili z kimś z watahy dłuższy czas. Już nie mówiąc o tym, że wilczyca była jedną z nielicznych, których znali po imieniu. Mieli okazję chwilę porozmawiać, poznać się w jakikolwiek sposób. Deus jak zwykle był do wszystkiego pozytywnie nastawiony i chętny na rozmowę, jednak unikał bolesnych tematów na temat przeszłości. Dalej gdzieś w swojej głębi nie mógł się pogodzić ze stratą bliskich oraz domu. Malum był wycofany, nieufny. Zastanawiało go jednak, dlaczego wadera nie śpi. Nie chciał jednak zadawać żadnych pytań, nie angażował się jakoś w dyskusję. Nie było to nic nowego z jego strony, bo od zawsze tak miał. Jednak nie unikał żadnej rozmowy z Red Dust, odpowiadał na każde z pytań. Co dziwne, nie był przy tym ani trochę oschły. Było to dosyć wyjątkowe, zwłaszcza, że wczoraj doszło do kłótni między nim a przyjacielem, bo dalej chciał opuścić watahę. Oczywiście ciągle słyszał o tym, że coś obiecał, co zaczęło go już bardzo denerwować.

 

Wilki spotkały się na pewno w bardzo dziwnych okolicznościach, co nie zmienia faktu, że może z tego powstać przyjaźń. Przecież żadne spotkanie nie jest przypadkowe. Na szczęście zderzenie, do którego doszło wcześniej, nie wyrządziło nikomu krzywdy. Spowodowało jednak udaną ucieczkę ofiary. Czarny basior domyślił się, że chodzi o wystające żebra Deusa, który znowu coś kombinował z jedzeniem. Uznał jednak, że nie ma sensu informować wadery o tym, że tak po prostu ten typ ma. Jedno było pewne. Gdyby ktoś sporządził wykres wagi szarego wilka, byłyby to idealne fale morskie, bo wilk bardzo długo przybierał na wadze, by potem utracić ją w bardzo krótkim czasie.

 

Malum nigdy nie odpuści okazji do treningu, zwłaszcza teraz, kiedy musi powrócić do swojej kondycji sprzed niefortunnego wypadku z jeleniem. Leżenie przez bardzo długi czas i ograniczenia ruchu do minimum było zabójstwem dla jego kondycji i siły. Tak naprawdę wilk mógłby to nazwać raczej zabawą, bo nie było to nic poważnego, ale na pewno rozruszało basiora. Starał się nie włożyć w żaden atak zbyt dużo siły, to miał być tylko trening, nieprawdziwa walka. Nie chciał, by skończyło się to jakimiś obrażeniami, było to zbędne. Nie było to jednak tak, że obydwa wilki jakoś bardzo mocno się ograniczały. Pokazywały, na co je stać, ale dozowały siłę ataków.

Deus nigdy nie brał udziału w treningach i jest to chyba normalne i naturalne, że wilk bez zdolności fizycznych i braku jakiegokolwiek pociągu do walki, unika ich jak ognia. Przypatrywał się zwyczajnie i przy okazji obserwował teren wokół.

 

Nie wiadomo skąd pojawił się stwór przypominający zaspę śniegu. Jego ryk przykuł uwagę całej trójki. Malum i Red Dust zatrzymali się obok siebie, basior, widząc pędzącego potwora, odepchnął waderę z toru jego ataku, a sam momentalnie zmienił się w cień, dzięki czemu uniknął jego ataku. Niestety słońce działało już na jego umiejętności, więc musiał się zaraz zmaterializować, żeby się nie przeciążać.

 

- Jakieś pomysły co z tym zrobić? – zwrócił się do towarzyszy.

Spojrzał w oczy Deusa, licząc na to, że coś wymyśli. Zawsze potrafił wybrnąć z takich sytuacji, a o waderze nic tak naprawdę nie wiedział, więc niezbyt chciał na niej polegać. Oczywiście, gdyby powiedziała coś sensownego, wilk posłuchałby się jej planu.

- Najpierw dowiedzmy się, czy potwór to sam śnieg, czy jednak coś jest w środku – rzuciła szybko wadera, unikając kolejnej szarży zaspy.

Nie trzeba było długo czekać na działanie Maluma.

- Odciągnę jego uwagę – rzucił szybko i zaczął biec przed dziwnego stwora.

Gdy znalazł się przed nim, po prostu czekał na moment, w którym zacznie na niego biec, by sprawnie odskoczyć od ataku, a potem znowu to powtórzyć. W tym czasie wadera szukała okazji do bezpiecznego ataku skierowanego w górną warstwę śniegu. Deus przyglądał się całej sytuacji, starając się nie zdradzić swojej obecności, bo mogłoby to spowodować tylko niepotrzebne kłopoty. Zauważył jednak idealny moment na atak. Malum postanowił wzbić się w powietrze, by lekko wynurzyć stwora ze śniegu.

 

- Teraz! – krzyknął w stronę wadery.

Wadera nie czekała, tylko od razu skoczyła na plecy potwora. Zgarnęła bardzo grubą warstwę śniegu i zobaczyła pod nim srebrną, błyszczącą w słońcu sierść. Nie mogła jednak zbyt długo zostać na grzbiecie tego czegoś, więc zeskoczyła na dół. Od razu musiała jednak uniknąć ataku tego czegoś, ale po jej uniku, rozsypał się z niego cały śnieg.

Potwór był dziwny, miał łapy podobne do kreta, wyżej wspomnianą srebrną sierść. Nie posiadał uszu, ale jego pysk przypominał niedźwiedzi.

- Ciekawe, co to za licho – mruknął Malum, dobiegając do boku wadery.

Spojrzał kątem oka na słońce, by zobaczyć, czy jego blask da się wykorzystać do oślepienia potwora. Niestety, było już zbyt wysoko i nie zadziałałoby w oczekiwany sposób. Została więc najzwyklejsza walka, ale utrudnieniem był brak kondycji wilka. Musieli zaatakować razem, obydwoje zdawali sobie z tego sprawę. Nagle jednak potwór zmienił swój kierunek i ruszył w kierunku Deusa.

- To coś sobie chyba ze mnie kpi – warknął Malum i od razu ruszył za potworem.

Szary wilk posiadał jakiś instynkt samozachowawczy i ruszył w kierunku przyjaciela. Minęli się, a czarny wilk postanowił wykorzystać swoją umiejętność i zwyczajnie ugryzł potwora w pysk, uszkadzając jedno z oczu. Dzięki temu atakowi zyskał swoje przyspieszenie oraz wzmocnione ataki. Powrócił do wadery, przy której znajdował się już Deus. Tutaj był bezpieczny. Potwór zatrzymał się za to w miejscu.

 

- Musimy zaatakować go razem, inaczej nie damy mu rady – mruknął ponuro Malum.

Spojrzał na waderę, która odwzajemniła jego spojrzenie.

- Odciągnij znowu jego uwagę, a ja zaatakuję jego szyję. Spróbuję uszkodzić tętnicę, by się wykrwawił – odpowiedziała mu.

 

Basior kiwnął głową i powrócił do roli wabika. Było mu teraz o wiele łatwiej, bo w końcu był szybszy. Biegał wokół niego, co jakiś czas atakując, przez co potwór zajął się totalnie nim, wręcz chyba zapomniał o istnieniu pozostałej dwójki. Malum miał nadzieję, że dzięki temu wadera zyska idealną szansę na udany atak. 

 

C.D.N.

 

< Red Dust <3 >