Spojrzałam na wyraźnie skołowanego Aarela wytrzeszczonymi oczami. Przed chwilą rzucił się na ziemię, krzycząc, abym uważała, podczas gdy wokół nie było absolutnie nikogo poza nami. Tak właściwie nie znałam powodu, dla którego wcześniej zemdlał. Może uderzył się w głowę?
-Dobrze się czujesz...? -spytałam zdezorientowana jego zachowaniem, po czym powoli do niego podeszłam. Nie odrywałam wzroku od jego głowy, szukając jakiegoś guza na potwierdzenie mojej teorii.
-Ty też to widziałaś? -spytał, wpatrując się w pobliskie krzewy, lecz ja mogłam mu odpowiedzieć jedynie miną pełną zdziwienia i niepewności -Um... musiało mi się wydawać -dodał, widząc że nie mam zielonego pojęcia, o czym mówi.
-Może odprowadzić cię do obozu? Wyglądasz na zaspanego -stwierdziłam zatroskana jego stanem zdrowia. Może powinnam wezwać Telishę?
-Pewnie, czemu nie -odpowiedział, lecz wydawało mi się, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.
Ruszyliśmy spacerkiem przez las. Mój nowy kolega okazał się niezbyt rozmowny, wyglądało na to, że cały czas o czymś rozmyśla. Zaintrygowało mnie to, byłam ciekawa, co właściwie sprawiło, że znalazłam go leżącego plackiem na ziemi. Ponadto stanowczo chciałam go lepiej poznać, w końcu przyjaciół i kompanów do potencjalnych niebezpiecznych wypraw nigdy nie za wiele. Mimo iż należał do watahy, wcześniej nie miałam okazji z nim rozmawiać, ani nawet poznać jego imienia, co właściwie nigdy dotąd nie miało miejsca. Ogólnie znam wszystkich członków watahy i potrafiłabym bez problemu stworzyć opis na temat każdego, a z tym jednym, mimo iż wiedziałam, że do nas dołączył, nie miałam okazji zamienić nawet słowa. Wyglądało na to, że ma w zwyczaju chować się samotnie w cieniu i nie zwracać na siebie uwagi. Stanowczo nie był nieśmiały, raczej po prostu przyzwyczajony do samotności, lecz mimo to poczułam, że chcę się z nim zakumulować.
-Tak właściwie to, jak to się stało, że znalazłeś się nieprzytomny na ziemi? Miałeś twarde lądowanie? -zaśmiałam się niezręcznie zażenowana swoim własnym żartem, szczególnie że nie spostrzegłam na pysku basiora nawet minimalnego uśmiechu, ciągle był obojętny.
-Szczerze? Sam nie pamiętam. Wydaje mi się, że wylądowałem normalnie i dopiero później zakręciło mi się w głowie -zrobił krótką pauzę -Znasz takie uczucie, gdy jesteś pewna, że coś ci się przyśniło, ale zupełnie nie potrafisz sobie przypomnieć co?
-Cóż, miałam tak parę razy -zaśmiałam się lekko -Czasem jest to bardzo denerwujące, tak samo, jak gdy coś zgubisz i nawet nie pamiętasz, gdzie to widziałeś ostatnim razem, więc nawet nie wiesz gdzie zacząć szukać. Albo jak masz z tyłu głowy, że powinieneś coś zrobić, ale również nie możesz sobie przypomnieć co.
-Dokładnie -przytaknął -A najgorzej, jeśli masz wrażenie, że było to coś bardzo ważnego... -dodał tajemniczo.
W tym samym momencie oboje wkroczyliśmy do Płomykowego Lasu, musieliśmy przez niego przejść, jeśli chcieliśmy się dostać najszybszą drogą do obozu. Było to jedno z miejsc, w którym wraz z łowcami polowaliśmy najczęściej, gdyż było pełne leśnej zwierzyny, jelenie, sarny, króliki, a nawet łosie, co tylko dusza zapragnie.
Z czasem, gdy zaczęliśmy zagłębiać się coraz bardziej w to tajemnicze miejsce, Aarel zaczął zachowywać się coraz dziwniej. Co chwilę obracał gwałtownie głową, jakby coś widział, mimo iż byliśmy tam zupełnie sami. Mam swoje wady, jak każdy, jestem omylna, ale jeśli chodzi o mój czuły nos, on nigdy nie zawodzi, wokół nie było absolutnie nikogo i mogłabym dać sobie za to łapę uciąć, lecz mimo to kruczoczarny basior zdawał się na coś patrzeć swoimi wytrzeszczonymi, rubinowymi oczami. Normalnie pomyślałabym, że zwariował, ale coś mi mówiło, że on rzeczywiście coś widzi, coś, czego ja nigdy nie byłabym w stanie zobaczyć.
-Na co takiego spoglądasz? -spytałam zatroskana, a jednocześnie zaciekawiona. Basior przez chwilę milczał, jakby nie wiedział co odpowiedzieć.
-Chyba sobie przypomniałem, co mi się wtedy śniło, gdy leżałem na ziemi -zaczął
-Ach tak? Co takiego? -dopytałam. To wszystko zaczynało się robić coraz dziwniejsze.
-Spotkałem swojego patrona, Pluto... i boję się, że to może mieć związek, z tym, co widzę teraz -mówił patrząc gdzieś w dal, przed siebie.
-A co takiego widzisz? -Aarel ponownie przez chwilę milczał i zaczął wpatrywać się pusto w ziemię, jakby bał się, że gdy to powie, to stwierdzę, że zmyśla.
-Wierzysz, że inne stworzenia poza wilkami mają swoje dusze? -spytał -Chociażby zwierzyna łowna?
-Cóż... ja myślę, że tak, jak najbardziej. Wszystko, co żyje, posiada uczucia i odczuwa emocje ma również duszę w tym też stworzenia, którymi niestety matka natura nakazała nam się żywić -stwierdziłam dość filozoficznie.
-A więc wydaje mi się, że właśnie to widzę -rzekł, a ja odruchowo się rozejrzałam.
-Tu, teraz wokół nas...? -spytałam dość zaniepokojona
-Tak, jest ich pełno, właśnie tutaj. Znacznie więcej niż nad Leśnym Potokiem.
-Pewnie to dlatego, że jest to miejsce do polowania... -rzekłam zamyślona, a Aarel posłał mi jakby wdzięczne spojrzenie. Chyba był zadowolony, że nie kwestionowałam jego wyznania -Może odkryłeś w sobie nową moc magiczną?
-Wątpię, jestem wilkiem zła i nocy, a nie wilkiem duszy -odparł -Ale Pluto... on musi mieć coś z tym wspólnego... -zrobił minę, jakby go oświeciło, po czym gwałtownie zawrócił.
-Czekaj, dokąd idziesz? -krzyknęłam za nim.
-Spotkać się ze swoim patronem. Muszę dowiedzieć się, o co chodzi -odpowiedział, już rozkładając skrzydła do lotu.
-W takim razie mogę iść z tobą? -rzuciłam z dziarskim uśmiechem.
C.D.N.
>Ari? Jeszcze raz przepraszam, że tyle to zajęło ;//<