Ta wadera zaczyna mnie powoli irytować, jednak w jej słowach była racja, zostawiłem ją tam. Nie mogłem jej jednak powiedzieć, że szukam głosu, który wcześniej odezwał się do mnie, a teraz sam siedział i milczał jak grób. Musiałem to zignorować i iść dalej, zająć się obecnymi sprawami, które były niezwykle ważne. Zacząłem iść razem z Red w stronę ćwiczących małych szczeniaczków, a ich ćwiczenia wyglądały bardziej na zabawę, trzeba było je dobrze wyszkolić, na co miałem już pomysł. Moje moce zawsze się na coś przydają, także teraz znalazłem dla nich dobre zastosowanie. Gdy przyszedłem, wszystkie słodkie oczka skierowały się w naszą stronę i czekały na polecenia, tak też zacząłem:
-Słuchajcie, od teraz zaczynamy treningi bojowe, z góry uprzedzam, że nie będzie to nic łatwego, z każdym dniem będę zwiększał intensywność. Jeżeli ktoś nie chce uczestniczyć w najbliższej bitwie, proszę droga wolna, tylko proszę później nie narzekać.-wypowiedziałem to jednym tchem i spojrzałem na całą gromadę zebraną w całość, z której zobaczyłem większego wilcza, który podniósł swoją łapę do góry.
-Słucham?-powiedziałem, zezwalając mu na zdanie, którego właściwe się spodziewałem.
-A co właściwie będziemy robić?-to chciałem usłyszeć, jako pierwsze pytanie dla mnie. Uśmiechnąłem się sarkastycznie i zacząłem wypuszczać czarną mgłę, na co szczeniaki zareagowały lekkim zdziwieniem i przerażeniem. One nie wiedziały, co je właśnie będzie czekać. Schowałem się w cieniu i posłałem do przodu swoje iluzje, które wyciągnęły sztylety skierowane w ich stronę.
-Macie pokonać moje iluzje, jak myślicie, co możecie teraz zrobić?-wykrzyczałem głośno, zamierzając uczyć je radzenia w każdej sytuacji, aby nic nie zaskoczyło nas w nadchodzącej bitwie. Wokół wilczków nastała panika, którą szybką zaniechałem.
-Wilki wiatru, do przodu! Zróbcie barierę ze sprężonego powietrza!-Na jednym tchu wykrzyczałem, co mają teraz zrobić, co zajęło im dobre 5 sekund, aby przed grupę wystąpiło kilka szczeniaczków i wytworzyły coś w rodzaju szybkiego wiatru, co nie było to, czego oczekiwałem i szybko złamałem ich słabą ochronę. Używając iluzji, rozłamałem ich obronę i wystrzeliłem przednią straż do tyłu, aby pokazać im, jak słabo zajęły się tym zadaniem. Przerażenie wokół nich tylko wzrosło, co jeszcze bardziej pokazało, że źle były przygotowane do walki, postanowiłem jednak nie odpuszczać i dalej iść w moim planie do przodu.
-Źle! Teraz wilki natury, zróbcie ścianę, zatrzymajcie wroga!- Przed grupę szybkim krokiem wyskoczyły dwa duże szczeniaki i wytworzyły ścianę z ziemi, która szybko okazała się totalnym niewypałem, moje iluzje z łatwością przeszły, dzięki mgle, która złamała ich osłonę. Gdy chciałem wykonać kolejne polecenie, zobaczyłem małą kulkę ognia, która wyleciała z samego tyłu grupy. Wilk ognia, hm? Dlaczego nie, chce zobaczyć ich później w akcji, jednak nie chciałem tego robić już dzisiaj. W głowie miałem tylko sen, który powoli mnie spowijał i postanowiłem im odpuścić do jutra.
-Dobra koniec na dzisiaj, znam ogólnie wasze umiejętności, idźcie spać. Ciemno jest-wykrzyczałem i usunąłem swoje iluzje oraz ciemną mgłę, na co wilczki odetchnęły z ulgą. Oj, nie wiedzą, co czeka ich jutro, nieźle się zaskoczą, jak zobaczą, co im przygotowałem. Powoli zaczęły iść w stronę kryjówki, widocznie zmęczone oraz dalej pod wpływem stresu, w który je poddałem. Za mną znienacka pojawiła się zadowolona Red, która trochę mnie przestraszyła, jednak postanowiłem zachować emocję w środku i niczego po sobie nie poznać.
-Chodź-powiedziałem i oboje zaczęliśmy się kierować za malutkimi szczeniaczkami, które po chwili zniknęły w wejściu. To się dobrze nie zapowiadało, były słabe, nawet delikatnego uderzenia nie były w stanie zatrzymać, a co tu mówić o ataku naszego strażnika. Na szczęście miałem obok siebie Red, która miała jakiekolwiek umiejętności bojowe i mogła je wykorzystać do walki.
-Jak myślisz o nich?-zapytałem jak zwykle oschłym głosem, nie poznając po sobie zażenowania ich poziomem umiejętności
-Mają potencjał, brakuje im doświadczenia i działania w grupie-odpowiedziała bez większego zastanowienia.
W sumie miała rację, tylko potrzebowaliśmy czasu, aby wyszkolić ich na jakichkolwiek żołnierzy, którzy nie zaczną panikować w środku walki, jak niby mieliśmy to osiągnąć ? Teraz jednak zastanowiłem się o czymś całkowicie innym, a dokładnie tym gdzie będę spać, chyba mają jakieś dodatkowe miejsce oprócz tego dla nich? Dopiero jak znaleźliśmy się w Sali głównej, odnalazłem swoją odpowiedź na pytanie. Na środku leżały porozrzucane wilczki, a na podwyższeniu było miejsce dla nas, na szczęście były to dwa materace, chociaż na ziemi też dobrze się śpi, do czego przyzwyczaiłem się podczas dwóch lat koczowniczego życia i spania po drzewach oraz na gołych skałach. Postanowiłem udawać, że śpię, aby uniknąć kolejnego opieprzu od Red, i poszukać odpowiedzi na moje pytanie, które brzmiało „Kim jest ten wilk, który do mnie mówił?”. Ułożyłem się do snu, posłałem w stronę wadery krótkie dobranoc i leżałem tak, czekając, aż moja towarzyszka zaśnie. Dlaczego nic nie jest takie proste? Trafiam do jakiegoś wymiaru, zostaję jakimś królem i mam trenować kompletnie nieogarnięte szczeniaki walki, a do tego ktoś do mnie gada. Jest tutaj tak dziwne, że sam zaczynam się bać, chociaż bardzo rzadko zdarza, żebym czegoś się obawiał. Tyle lat życia w samotności przyzwyczaiło mnie do ciągłego niebezpieczeństwa, trafiania na przeszkody, które sam pokonywałem. To jednak było inne, trudniejsze i bardziej pogmatwane, zapewne Red też nigdy się z czymś takim nie spotkała.
Na moje szczęście wadera zasnęła dość szybko i miałem zielone światło do działania.
Przeteleportowałem się do wyjścia z jaskini i zacząłem iść przez całkowitą ciemność, która szybko odsłoniła się przede mną dzięki przyzwyczajonym oczom do mroku. Postanowiłem pójść w miejsce, w którym odezwał się ten głos i tam zacząć rozmyślać co dalej, jak wymusić kolejne słowa od tej osoby, która raczej niezbyt chciała się ujawniać, jednak ja nie zamierzałem ustąpić, to zdanie siedziało mi ciągle w głowie i nie chciało wyjść. Musiałem jak najszybciej się dowiedzieć kim był ten wilk, czułem jakoś, że muszę to zrobić, coś mnie ciągnęło do poznania prawdy, sam nie wiem, jaka była to siła, nie mogłem jednak się jej oprzeć. Udało mi się odnaleźć miejsce, gdzie usiadłem i zacząłem rozmyślać co dalej, jak mi się udało wtedy zmusić to stworzenie do mówienia. Udało mi się przypomnieć, że zadawałem sobie wtedy pytania, co mam teraz zrobić, może teraz też powinienem to zrobić? Może to zadziała, chociaż gdybym był tym wilkiem, nie chciałbym usłyszeć tego samego, więc postanowiłem zadać proste pytanie, gdy usłyszałem za sobą zbliżające się kroki…
C.D.N.
>Red Dust?<