Nieźle, jesteśmy obecnie w nowym wymiarze, słyszałem, że potężni czarodzieje potrafią coś takiego zrobić, jednak nie spodziewałem się, że kiedykolwiek takiego spotkam. W głowie miałem wizję podeszłego, siwego wilka, z czapką czarodziejską, niż „to”. Właściwie nie wiedziałem jak to dobrze określić, był czymś na kształt naszego gatunku, jednak te wszystkie kończyny były dość dziwne i nietypowe. Próbowałem już teleportować się z tego miejsca, jednak coś ciągle blokowało moją magię i nie mogłem ją poprawnie użyć. W pobliżu musiało być coś, co było prowodyrem tego, jednak postanowiłem poświęcić poszukiwania tego urządzenia na później i zająć się bardziej zwiedzaniem, nie patrząc, to nawet mi się tutaj podobało, ciekawe miejsce. Tylko herbatka nie była zbyt dobra, mam nadzieję, że ma tutaj jakieś inne jedzenie, bądź zwykłą wodę, tylko dlaczego mi się tutaj tak spodobało? Gdyby posiłki przyszły wcześniej, nie byłoby mnie tutaj i ze spokojem zajmowałbym się własnymi sprawami i skończylibyśmy z tą całą sytuacją. Cholera, przecież są patrole, to dlaczego niby zjawili się tak późno? Cholera, wysłałem przecież tę flarę, wcześniej powinni zauważyć co się wokół dzieje i zareagować odpowiednio. Zdenerwowałem się nie na żarty, mieliśmy tylko skontrolować obecność magicznych stworzeń na terenach watahy, a nie bawić się w wymiarze jakiegoś stworzenia, choć teoretycznie te obie rzeczy są połączone. Teraz to już nie wiem jak o tym myśleć, może skupię się chwilowo na znalezieniu czegoś przydatnego tutaj, w sumie nie czułem się tutaj tak źle, mógłbym zostać tutaj na dłużej…
-Midnight?-jak we mgle usłyszałem głos Red, mojej towarzyszki. Wszystko nagle wróciło do normy i spojrzałem jej prosto w oczy i zobaczyłem, że była wyraźnie zdziwiona moją postawą. Coś było tutaj nie tak, jakaś siła próbuje mnie tutaj trzymać i zmienić moje myśli.
-Co?-odpowiedziałem szorstko jak zawsze i zacząłem iść dalej, nie chciałem jej mówić, że nie umiem się oprzeć napływie dziwnych myśli w mojej głowie. Utrzymywanie maski w jej towarzystwie było coraz trudniejsze, znałem ją już długo i zbyt pewnie czułem się w jej obecności.
-Dziwnie się zachowujesz-odpowiedziała jak gdyby nigdy nic i z powrotem szliśmy w stronę ogromnej świątyni, która zdawała się jedyną normalną rzeczą tutaj. Choć później okazało się, że tak nie było, a dokładniej po wejściu niespodzianką był brak jakiejkolwiek grawitacji, pomimo strefy próżni dalej mogliśmy oddychać, co całkowicie zaginało rzeczywistość tutaj panującą. Dalej nie mogłem uwierzyć, że tylko jeden wilk to zrobił, przecież to niezwykłe, tak piękne… Znowu, muszę lepiej trzymać swoje myśli, żeby nie wpaść na jakiś głupi pomysł, gdyby o tym pomyśleć atakowanie „właściciela” będzie bez sensu, mógł tutaj zrobić z nami wszystko, co mógł, a na razie wszystko przebiegało bez problemu, najlepiej, żeby tak to zostało.
-Ciekawe- stwierdziłem pod nosem i podleciałem bliżej kryształu, który znajdował się w budynku i dokładnie się mu przyjrzałem. Był taki sam, jak z pustyni, na którą trafiłem przypadkiem, ćwicząc teleportację i nie wspominając już o Monai, który okazał się z powrotem demonem, ciekawe było również, jak mnie wtedy znalazł. Przynajmniej uzyskałem od niego moc, która być niezwykle silna, jednak posiadać swoje limity. Zbyt długie pozostanie w stanie pochłonięcia, wykańczało całkowicie moje ciało i po kilku minutach padałem na ziemie, żeby przypadkiem nie zasnąć stojąc, nadal właściwie mało wiedziałem o tej magii, ciekawe czy tutaj też będę mógł ją użyć, pomimo blokady nałożonej przez ten świat. Poza tym stał tutaj też tron, prosto wzięty z moich myśli, czyli oznaczało to… Jak mógł próbować zmieniać moje wspomnienia, to też na pewno potrafił je widzieć i analizować, czyli też nici z ataku z zaskoczenia w jego stronę. Pożyjemy, zobaczymy, chwilowo pozostaje mi pozwiedzać i znaleźć tutaj coś ciekawego. Odszedłem, a tak właściwie odpłynąłem od ołtarza i poleciałem w stronę wyjścia, ponieważ Red nigdzie nie widziałem, najpewniej wyszła stąd i udała się w dalszą pieszą wędrówkę. Ciekawe czy mogła używać swojej magii, może dowiedzielibyśmy się, co planuje ten czarodziej, jego intencje nie były do końca jasne. W pewnym momencie usłyszałem i zobaczyłem, jak brama całkowicie zatrzaskuje się przede mną i z bólem spadłem na marmurową podłogę. Wokół panowała całkowita ciemność, jednak nie był to dla mnie żaden problem, mój wzrok oraz rasa idealnie czuły się w mroku i walka nie będzie dla mnie trudnością. Mówiąc o jakiejkolwiek potyczce, zobaczyłem, jak z mroku wyjawia się znany mi już ogromny wilk, który tym razem miał widoczne inne zamiary, niż pomoc nam, a właściwie gdzie jest Red?! Znika, wtedy kiedy jest najbardziej potrzebna, no prawdę nie wierzę w tę waderę. Odskoczyłem do tyłu, żeby zrobić dystans i wyciągnąłem swój sztylet. Był większy, jednak ja pozostawałem zręczniejszy i szybszy w działaniu oraz atakach, nie powinienem mieć problem z powaleniem go. W razie czego mogę użyć swoich mocy, aby wykończyć go całkowicie i szybko je deaktywować, aby nie narażać swojego ciała na zbyt wysoki wysiłek. Pierwszy atak przypuścił mój przeciwnik, na co zareagowałem szybką ucieczką teleportacją w bok i zręcznie rozciąłem mu prawą, przednią łapę, co nie wywołało żadnej reakcji u mojego przeciwnika. Znalazłem się za jego plecami i nagle zauważyłem, jak moje ostrze zaczyna przybierać wzmocnienie magiczne, dokładniej na ostrej stali pojawiły się nowe runy, które okazały się związane z magią wiatru.
-Hm, dzięki panie, którego imienia nigdy nie zapamiętam!-krzyknąłem na całe gardło i zacząłem wymachiwać ostrzem, tworząc cięcia wiatru, których nauczyłem się jeszcze przed znalezieniem watahy. Właściwie zmusiłem się do ich stworzenia, ucieczka przed stadem rozwścieczonych wilków, którym odebrało się ich ulubioną zabawkę i coś tam jeszcze krzyczeli „artefakt”, ale nie zwracałem na to uwagi, przecież zużył się po zaledwie kilku zaklęciach i żaden nie był z niego pożytek. Mam nadzieję, że ten będzie inny.
Mój przeciwnik zrobił szybki krok w bok, unikając wszystkich wysłanych cięć, co całkowicie mnie zdziwiło. Był taki mobilny, pomimo ogromnego wzrostu i wagi? Nagle z jego pyska wydał przeraźliwy ryk, który swoją mocą obalił mnie na ziemię i spowodował, że musiałem uciekać ciągle w różne strony, żeby nie dać mu szansy do ataku. Myślę, że przyda się teraz użyć nowej umiejętności, jaką była tworzenie iluzji, które wyglądały i robiły to samo co ja, może panowania nad nimi nie było zbyt łatwe, jednak dalej się uczyłem jak najlepiej wykorzystać swoją magię. Wilk po chwili przestał i zaczął patrzeć na mnie wyraźnie zdziwiony całym przebiegiem sytuacji, na co pozwoliłem sobie delikatnie się uśmiechnąć. Czas wypróbować nowe sztuczki…
C.D.N.
>Red Dust?<