· 

Praktyka czyni mistrza [1/1]

Dzisiaj rano, gdy wychodziłam z jaskini na poranny trening spotkałam Vesnę, od której dowiedziałam się, że dostaje misję. Chodziło o przyprowadzenie wilka, który popełnił wcześniej parę zbrodni i okradł watahę. Ukradł watasze rzadkie i cenne zioła lecznicze, które o tej porze roku mogą się okazać niezbędne. Telisha dokładnie mi je opisała i powiedziała, że powinny być przechowywane w dość ciepłym i suchym miejscu. Można je trzymać przez krótki czas w innych warunkach, ale niezbyt długo, bo stracą swoje właściwości. Na terenach watahy było tylko jedno takie miejsce więc uznałam, że najrozsądniej będzie skierować się w to miejsce. Piaszczyste wzgórza nawet o tej porze roku były ciepłym miejscem, więc jeśli ten wilk znał się na tych ziołach, a że je ukradł to zgadywałam, że tak, i wiedział, że na terytorium watahy jest pustynia raczej wybrał podróż przez nią. Moje przypuszczenia okazały się trafne, bo po jakimś czasie wyczułam zapach obcego wilka. Był też inny raczej słodki i delikatny. Telisha powiedziała, że tak właśnie pachną te zioła, więc już miałam pewność, że to dobry kierunek. Zapach był bardzo świeży co wskazywało na bliską obecność wilka. Ślady łap, które zobaczyłam na piasku były dość płytkie. Moje były głębsze więc zgaduje, że wilk jest raczej mały. Starałam się iść tak by moje łapy wydawały, jak najmniej dźwięku na piasku i iść jak najbliżej skał, by w razie czego ukryć się. Przebywanie tutaj było trudne ze względu na wysoką temperaturę i piasek. W dodatku tę misję utrudniał mi fakt, że miałam wilka przyprowadzić. Szłam teraz koło jednego z ogromnych kamieni, których na pustyni było dość dużo. Byłam tu już przez jakieś trzy godziny. Miałam nadzieję, że niedługo uda mi się go dogonić. Właśnie w momencie, kiedy o tym pomyślałam po drugiej stronie kamienia rozległ się hałas więc jak najszybciej stanęłam i zaczęłam nasłuchiwać. Poczułam silny słodki zapach i kiedy usłyszałam go ponownie, przykucnęłam i powoli jak najciszej zaczęłam się cofać. To musiał być ten wilk. Dźwięk rozlegał się przede mną więc postanowiłam zajść go od tyłu. Gdy znalazłam się po drugiej stronie zobaczyłam przed sobą wilka. Tak jak przypuszczałam był mały. Miał ciemnobrązowe futro co musiało być tu torturą. Zatrzymał się na chwilę i usiadł. Jak najszybciej wycofałam się za zakręt by mnie nie zobaczył. Gdy usłyszałam, że znowu ruszył dalej ostrożnie wyjrzałam zza kamienia. Wilk był odwrócony do mnie tyłem więc postanowiłam wykorzystać sytuację. Powoli zaczęłam się skradać i gdy uznałam, że jestem wystarczająco blisko skoczyłam na niego. Oczywiście nie spodziewałam się, że będzie tak łatwo więc nie zdziwiłam się, gdy wilk w ostatnim momencie odskoczyłam a ja wylądowałam na piasku. Odwróciłam się do niego i przybrałam pozycję bojową. Zobaczyłam, że w pysku trzyma zawiniątko z liści. To musiały być zioła, które owinął w liście, by nie zmoczyć ich za bardzo śliną. Teraz odłożył je na ziemię i spojrzał na mnie.

- Myślałaś, że dam się tak łatwo podejść? - wark

nął. Po głosie domyśliłam się, że jest basiorem

Nie, ale to nie jest teraz ważne - powiedziałam przesuwając się lekko w prawo. - najważniejsze jest to, że okradłeś moją watahę a ja nie mam zamiaru tego tolerować.

Rzuciłam się na basiora, lecz ten odskoczył. Niestety ciągle trzymał się blisko ziół. Tym razem to on zaatakował. Był bardzo zwinny i szybki a na piasku poruszał się bez większych kłopotów. Najwyraźniej czuł się tu jak ryba w wodzie więc postanowiłam wykorzystać sposób walki, w którym mi idzie najlepiej. Rozłożyłam skrzydła i wzleciałam w powietrze na taką odległość by ten nie dał rady mnie dosięgnąć. Basior przez chwilę stał zdezorientowany co udało mi się wykorzystać. Zleciałam i wgryzłam się mocno w jego bark. Ten zachwiał się, ale szybko odzyskał równowagę. Już się obracał, ale na szczęście znowu udało mi się znaleźć w powietrzu. Nasza walka polegała na krótkich, szybkich walkach, po których znowu odlatywałam poza zasięg jego zębów. Podczas tych ataków udało mi się złamać mu jedną łapę i zadać kilka większych ran. Basior poharatał mi nieźle brzuch i bok, przez co było coraz trudniej latać. Teraz kiedy znowu zleciałam niestety źle wymierzyłam odległość i nie udało mi się na czas skręcić. Wilk rzucił się tym razem na skrzydło najwyraźniej chcąc mnie pozbawić przewagi którą mi dawały. Udało mu się go dosięgnąć i gdy poczułam, że się w nie wgryza nie umiałam już utrzymać się w powietrzu i spadłam. Upadłam na drugie skrzydło i chyba je złamałam, bo usłyszałam nieprzyjemny trzask i poczułam przeszywający ból. Basior rzucił na mnie. Przy moim "lądowaniu" puścił skrzydło i upadł kilka metrów ode mnie. Udało mi się tego uniknąć i jak najszybciej się podniosłam. Próbowałam znaleźć jakiś moment, który byłby dobry na atak, kiedy zauważyłam, że basior odszedł od ziół. Szybko pobiegłam w ich kierunku, a gdy wilk to zobaczył jak najszybciej do nich pobiegł. Byłam bliska wygrania wyścigu jednak basior był pierwszy więc uznałam, że to wykorzystam i zamiast odzyskać teraz zioła zrobię coś innego. Zanim wilk się do mnie odwrócił z jak największą siłą wpadłam na niego powalając go na ziemię. Basior stracił przytomność. Potem sprawdziłam jeszcze, czy na pewno jest nieprzytomny, a gdy się upewniłam wzięłam zioła i usiadłam. Poczekałam aż ten się obudzi i zaprowadziłam go do Vesny która czekała na mnie niedaleko jaskini. Ona odesłała mnie do Telishy a sama zajęła się przesłuchaniem wilka.

 

<koniec>