Spojrzałem na Flarisa. Czułem, że coś knuje. To było po nim widać.
- Może zakończymy ten cały cyrk i oddasz mi Egidę Żywiołów po dobroci?- spytał. Zaśmiałem się po czym spojrzałem na niego.
- Dobry żart. Nie mam zamiaru ci jej oddawać. - warknąłem. Attys zeskoczył z mojego grzbietu i spoglądał wrogim spojrzeniem na upadłego boga.
- Słuchaj szczeniaku. Zaczynam tracić cierpliwość.
- Zdania nie zmienię. - warknąłem. Flaris zacisnął kły.
- Oj gorzko tego pożałujesz. - warknął. Nagle zaczął biec w moim kierunku.
Odskoczyłem na bok, przez co Flaris spudłował. Zobaczyłem jak Attys wskazuje na artefakt. Zrozumiałem, że pewnie chce bym go użył. Przytaknąłem skinieniem głowy. Uniknąłem kolejnego ataku od strony Flarisa i podbiegłem do Egidy Żywiołów. Złapałem ją w swoje łapy. Poczułem jak magiczna energia opanowuje moje ciało. Dobra teraz muszę się skupić i użyć tego jakiś przeciwko Flarisowi. Skoncentrowałem wszystkie myśli na upadłym bogu. Nagle w kierunku Flarisa pognała fala wody. Upadły bóg spojrzał na mnie z nienawiścią.
- Pożałujesz. - wysyczał i znów rzucił się do ataku. Odskoczyłem kawałek dalej, po czym sam rzuciłem się na niego. Wgryzłem się w jego kark, a on zawył z bólu. Złapał mnie i oderwał od siebie. Poleciałem gdzieś w bok. Wstałem i znów ta sama fala pognała w kierunku Flarisa. Jednak tym razem były to rośliny, które go związały. Miałem go jak na talerzu. Uśmiechnąłem się. Ciężko dyszałem przez te uderzenie. Flaris starał się uwolnić. Widząc, że niektóre pnącza się zrywają musiałem się pośpieszyć. Użyłem ponownie artefakty. Woda jednak nic nie zrobiła Flarisowi. Wilk uwolnił się i znów pognał na mnie. Przewrócił mnie i gdy miał się we mnie wgryźć, odepchnąłem go tylnymi łapami. Przekręciłem się na bok i wstałem. Attys widząc, że Flaris znów chce zaatakować skoczył na niego. Upadły bóg jednak szybko się go pozbył. Rzucił o drzewo. Rozległ się pisk bólu. Poczułem jak gorąc opanowuje moje ciało. Zmarszczyłem brwi.
- Tego już za wiele. Może i mnie raniłeś, ale Attysa zostaw w spokoju. - warknąłem. Wściekła czerwień biła z moich ślepi. Flaris lekko się zawahał. Zauważyłem jak moje ciało się nagrzewa. Nagle wydobyła się że mnie fala ognia. Była tak silna, że ledwo ustałem na łapach. Flaris pewnie czuł się podobnie. Ciekawiło mnie, czy to, że był bogiem ognia zmienia jakoś jego odbiór na fale ognia. Raczej odbierze ją jak normalny wilk, przecież jest upadłym bogiem. Gdy fala znikła zobaczyłem Flarisa. Ledwo trzymał się na łapach. Gdy chciał zrobić krok do przodu upadł. Zbliżyłem się obolały do niego. Był nieprzytomny.
- Attys.- zawołałem. Smoczek podszedł do mnie. Wyglądał znacznie lepiej. - Wybacz, że na to pozwoliłem. - powiedziałem z wyrzutem. Attys machnął na to łapką. Uśmiechnąłem się. Pogłaskałem go po głowie.
- Przypilnuj go. Ja pobiegnę po Alessę. - odparłem. Attys przytaknął i usiadł przy Flarisie. Pobiegłem w kierunku watahy. Czułem ból, lecz wiedziałem, że muszę się spieszyć. Flaris może się w każdej chwili ocknąć, a został z nim tylko Attys. Biegiem ruszyłem w kierunku jaskini Alessy. Wpadłem do niej. Alfa widząc mnie lekko się wystraszyła.
- Tarou? Wszystko ok? Jak wyprawa?
- Musimy biec. Mamy Flarisa. - odparłem szybko. Alessa o nic już nie pytając rozkazała mi doprowadzić ją do upadłego boga. Wykonałem polecenie. Gdy znaleźliśmy się na miejscu oddałem Alessie Egidę Żywiołów. Ona za jej pomocą przemieniła Attysa. Okazało się, że było to sam bóg Ozyrys. Byłem tak zaskoczony, że stałem jak słup.
- Dziękuję za pomoc Tarou. Dzięki tobie wataha i wszyscy bogowie są bezpieczni. - odparł. Zaskoczony pokłoniłem się. Bóg również mi się ukłonił co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło.
- Zostaniesz wynagrodzony za twój trud i poświęcenie, lecz najpierw muszę zrobić porządek z nim. Pomyśleć, że dałem mu się zmienić w smoka, gdy dowiedziałem się o jego planie. - odparł patrząc na Flarisa. Wadera podała bogu Egidę Żywiołów, a on wziął ją do łap. Ozyrys wyszeptał jakieś słowa, coś na wzór zaklęcia, które otworzyły portal do Hadesu, a Egida Żywiołów zaczęła mienić się tysiącem kolorów. Spojrzałem na portal i Hades gdzie umieścił Ozyrys upadłego boga Flarisa.
- Tym razem się uciekniesz. Dopilnuje tego. - odparł bóg z powagą. Gdy portal się zamknął Ozyrys spojrzał na Alessę. Ona również na niego spojrzała.
- Zabieram Egidę Żywiołów ze sobą do Doliny Bogów. Tam będzie pilnie strzeżona.
- Dobrze. Lepiej by nie wpadła w niepowołane łapy. - przyznała alfa. Bóg spojrzał na mnie.
- W takim razie tu nasze drogi się rozchodzą. Miło było przeżyć z tobą niezwykłą przygodę, ale obowiązki mnie wzywają. Do zobaczenia wam. - powiedział bóg po czym zniknął.
- Do zobaczenia - wyszeptałem z uśmiechem. - Czyli misja się powiodła? - spytałem.
- Tak. Dziękuję ci Tarou. Wiem, że to było niebezpieczne, ty również o tym wiedziałeś. I mimo to ryzykowałeś swoje życie. Jestem ci bardzo wdzięczna.
- Nie masz za co dziękować Alesso. Dla mojej rodziny zrobię wszystko. - wyznałem i uśmiechnąłem się.
- Czyli wracajmy do domu?
- Tak, mam nadzieję, że to już koniec. Nie chcę ryzykować życia watahy.
- Też tego nie chcę. Ta wataha to mój drogi dom, z którym zdążyłem się związać.
- Cieszę się, że tak uważasz.
- To co? Wracamy? - spytałem.
- Wracamy.- odparła alfa.
Koniec