· 

Wojownicza dusza #2

Gdy obudziła się o poranku w jaskini było już pusto, a przynajmniej nikogo nie udało jej się dopatrzeć. Nie znała jednak wszystkich zakamarków swojego nowego domu, więc była pewna, że po prostu kogoś przeoczyła. Powęszyła nosem w powietrzu w poszukiwaniu zapachu swojego opiekuna, jego woń była jeszcze dobrze wyczuwalna. Zapewniła się w duchu, iż z pewnością basior czeka na nią przed jaskinią. Poranny głód dawał o sobie znak, a sama nie potrafiła jeszcze doskonale polować. Z łatwością łapała tylko zające, gdyż jej silne nogi pozwalały jej biegać szybciej niż długouche zajęczaki. Tyle, że Dremurr nie lubiła zajęczego mięsa. Gdy była mniejsza z braku laku jadała je na śniadania i kolacje, bo bardzo łatwo było się nimi najeść. Najbardziej smakowały jej sarny, najlepiej silne i młode.

 

Niestety samodzielnie nie była w stanie ich złapać. Powtarzała sobie jednak, że gdy stanie się już wojowniczką będzie je jadła codziennie. Gdy wyszła z jaskini pod pobliskim drzewem czekał na nią Raksha. Leżał wygrzewając się w porannym słońcu, które pojawiło się wśród jesiennego klimatu. Drem lubiła takie dni, kiedy kolorowe liście leżały na ziemi oświetlane przez delikatne, ostatnie promyki. Basior miał zamknięte oczy, dla tego nie zauważył jej pojawienia się. Zakradła się najciszej jak potrafiła z zamiarem przyprawienia go o dreszczyk emocji. Gdy znalazła się dostatecznie blisko oddała skok, lądując na puszystym ogonie Rakshy. Basior pozostał jednak niewzruszony. Przez chwilę nawet obawiała się, że nie żyje, ale po chwili podniósł swoją głowę i popatrzył na nią pustymi ślepiami. 

 

-Musisz jeszcze popracować nad skradaniem się. -Jego pysk rozświetlił połowiczny uśmiech. -I nad głodem. Tak naprawdę to zdradziło Cię to burczenie, jeszcze zanim wygramoliłaś się z jaskini. 

 

-Phi! To niebywałe, jeszcze kiedyś uda mi się Cię przestraszyć. -Drem dumnie wyprostowała się, chcąc pokazać mu, że nie przejmuje się porażką. -I masz rację, z wielką chęcią wrzuciłabym coś na ząb, Raksho. 

 

Samiec natychmiast podniósł się na cztery łapy i nakazał młodej waderze podążać swoim śladem. Kroki stawiał długie, ale chodził powoli, więc z łatwością dotrzymała mu tempa. Kierowali się w stronę Leśnego Potoku. Dremurr starała się zapamiętywać wszystkie szczegóły każdego otoczenia, szukała w nich potencjalnych kryjówek, a nawet korzystnych w walce strategicznych punktów. 

 

-Lubisz ryby, Drem? -Raksha przerwał ciszę. 

-Lubię. Najbardziej takie czerwone. Choć ości niezwykle mnie denerwują, nie znoszę gdy wciskają mi się między moje kły. -skrzywiła się na samą myśl o tym okropnym problemie. -Tylko jeszcze nie do końca wychodzi mi ich łapanie. Zawsze wyślizgują mi się z łapek. 

 

Basior odpowiedział ciepłym śmiechem, ale Dremurr się nie oburzała. Przez swoje całe ośmiomiesięczne życie zdołała zauważyć, że lepiej jest żyć z poczuciem humoru i dystansem do siebie. 

 

-Nie martw się, dziś na pewno złapiesz ich bardzo dużo. -Odrzekł przy okazji czochrając jej niezgrabną czuprynę. 

 

W końcu dotarli nad jezioro, a Drem nie była przekonana czy podoła wyznaczonym przez swojego opiekuna zadaniu. Nie chciała zawieść go drugiego dnia pod jego opieką. Raksha stanął nad taflą wody i przybliżył do niej nos. Czekał w bezruchu, a gdy tylko ryby przyzwyczaiły się do jego obecności, w mgnieniu oka zatrzasnął swe zęby na jednej z nich. Dremurr nie do końca była przekonana co do takiego polowania. Było owszem -sprytne, ale nie mogła w nim odnaleźć wojowniczego honoru. Basior natychmiast zauważył jej niepewność.

 

-Widzę, że tego typu sztuczki nie leżą w Twojej naturze. -Podrzucił złapaną rybę pod jej pyszczek. -Zjedz choć kawałek, a potem spróbujemy mniej cwaniackiej walki. 

 

Gdy tylko pojawił się wątek boju Drem jakby ożyła. Natychmiast spałaszowała część ryby, nawet nie zważając na przeszkody w postaci ości. Chwilę później Raksha pokazywał jej kolejny sposób na złapanie ryby. Polegał na zagonieniu jej w kierunku lądu, aby następnie szybko wyłowić ją z pomocą własnych szczęk. Drem uznała, iż taka metoda jest bardziej honorowa, bo nie opiera się na żerowaniu na naiwności ryb. No i dawała im szansę ucieczki. 

 

-Musisz pamiętać, Drem. Zjedz, lub bądź zjedzona. Niestety natura rządzi się swoimi prawami, choć czasami ciężko nam zabić, musisz pamiętać, że nie robimy tego dla przyjemności. Polowanie na ryby nie ma w sobie zbyt wiele gracji, czy ważnego dla Ciebie honoru. Ale jest łatwe, dzięki czemu można szybko się najeść. Gdy podrośniesz i nabierzesz sił zapolujemy na sarnę, a może i nawet łosie. Nie wiem czy Ci wspominałem, ale łosie są moim ulubionym smakołykiem. 

 

Dremurr pokręciła przecząco głową. Miło było dowiedzieć się czegoś nowego o Rakshy. Choć opiekował się nią dopiero jeden dzień zauważała w nim cechy, za którymi mogłaby kiedyś podążyć. Basior z pewnością był dobrym nauczycielem, nawet jeśli jego lekcje były dla niej trudne. Nie poddawała się jednak i po chwili postanowiła pochwalić się przyswojoną wiedzą. Naśladując Rakshę nachyliła swój pysk nad taflą wody, a gdy ryby już jej zaufały pochwyciła jedną z nich zgrabnym klapnięciem pyska. Przez chwilę czuła się z tym nieswojo, ale zrozumiała, że było to konieczne.

 

Raksha pochwalił ją i podzielili się jej zdobyczą. Miała wrażenie, że ta ryba smakowała dużo lepiej od wszystkich poprzednich. Po południu Raksha zostawił ją pod opieką Alice, gdy sam poszedł zająć się jakimiś sprawami. Drem nie miała nic przeciwko, ponieważ po drodze napotkała też Beiu i wspólnie mogły się trochę pobawić. Raksha odebrał ją pod wieczór i gdy wspólnie wracali rozmawiali sporo o gwiazdach i minionym dniu. Dremurr uwielbiała noc, więc wiedziała o ciemnościach niemal wszystko. 

 

-Mówiłem Ci już, że jestem po części wilkiem snu?  -Zapytał wyprężając dumnie pierś. 

-Nie! Nie mówiłeś! Ale to musi być super! Czy wędrujesz w swoich snach tam, gdzie na ziemi się nie da? Na przykład po chmurach, albo pod wodą? -Drem miała w zanadrzu jeszcze kilka pytań, wstrzymała się jednak z zadaniem ich. Odnosiła wrażenie, że basior nie lubi gdy zalewa go falą różnych wątków, na które musiał szukać odpowiedzi.

-Czasami się zdarza. Kiedyś w snach wędrowałem po gwiazdach, które tak Ci się podobają. Z bliska są jednak... mniej pokazowe. 

 

Tej nocy Dremurr zasnęła bardzo szybko, zmęczona całym dniem i emocjami z nim związanymi. Nie miała nawet siły się wymykać. Zastanawiała się przez chwilę, czy basior jakoś nie dowiedział się o jej wybryku i celowo nie zagospodarował dnia w ten sposób. Postanowiła jednak o tym nie myśleć i spróbować tak jak on odwiedzić nocą którąś z gwiazd.