· 

W niewoli #8

Gdy się obudziłam rozglądać w poszukiwaniu Alice, ale nic nie mogłam dojrzeć w tej ciemności. Po zapachu jednak wywnioskowałam, że już jej nie ma. Podniosłam się, ziewając poszłam w stronę tunelu. Przynajmniej myślałam, że idę w jego kierunku. Po chwili wpadłam w ścianę. Zdezorientowana zaczęłam iść wzdłuż ściany, aż trafiłam na wyjście. Poszłam tunelem do większego pomieszczenia, z którego wczoraj przyszłam z Alice. Gdy dotarłam zobaczyłam waderę, żywo dyskutującą z Dalią i Argei’em. Słyszałam, że mówią o mieszankach ziół i ich działaniu. Erin leżała niedaleko dając im leciutkie, zielone światło. Gdy weszłam, Alice przywitała mnie ciepłym uśmiechem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam, że Erin podniosła łeb i przywołuje mnie machnięciem ogona. Lekko spięta podeszłam i położyłam się obok niej.

- Jak się spało? - zapytała mnie wadera. Miała zaskakująco miękki i melodyjny głos.

- Nawet dobrze dzięki-odpowiedziałam trochę zmieszana. - a co u ciebie?

- Raczej nudno-powiedziała smutnym głosem-ja nie mam tu zbyt dużo do roboty. Przez większość czasu tylko tak leże. No, chyba że ktoś ma ochotę na trening.

- A czym właściwie się tu zajmujesz?

- Ja ochraniam tamtą dwójkę, gdy wychodzimy-wskazała ogonem na dyskutujące wilki. - nie jest to zbyt ciekawe, ale ktoś musi pilnować, by ich nie złapali. Teraz przynajmniej będę miała pomoc. Bo zgaduje, że nie znasz się na ziołach.

- Nie, nie znam.

- Świetnie w końcu ktoś z kim będę mogła ćwiczyć więcej niż dwa razy w tygodniu- powiedziała wadera, ziewając. - przepraszam, miałam kiepską noc. Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli się zdrzemnę?

- Nie.

- Świetnie.

Potem położyła głowę na łapach i zamknęła oczy. Ja przewróciłam się na bok i przysłuchiwałam się trójce wilków. Po chwili też już spałam.

- Irni! - obudziło wołanie Alice, która trącała mnie łapą. - Irni wstawaj przyszedł Sułak ze śniadaniem.

Podniosłam głowę i potrząsnęłam nią, by odegnać zmęczenie. Zobaczyłam, że Erin i Dalia jedzą wspólnie jednego zająca a Argei przywłaszczył sobie drugiego. Trzeci leżał obok Alice. Na widok pulchnego stworzonka ślinka napłynęła mi do pyska i poczułam, że burczy mi w brzuchu.

- Sułak powiedział, że w nocy postara się jeszcze coś przynieść-powiedziała wesoło wadera, przysuwając do mnie zwierzątko.

- Dzięki Alice-odwzajemniłam uśmiech i przyłączyłam się do jedzenia.

Podczas śniadania (bo wydawało mi się, że jest pora śniadania) wadera opowiedziała mi, czego się dowiedziała. Jak wygląda normalny dzień i wychodzenie na powierzchnię. Po jedzeniu ja i Erin trochę trenowałyśmy. Stwierdziłam, że mogę się od niej sporo nauczyć. Potem usiadłyśmy zdyszane, a wilczyca opowiedziała mi, na czym będzie polegać moje zadanie. Chodziło o to, by pilnować, żeby nikt się nie zbliżył i nie zauważył wilków, które zbierają zioła. No i oczywiście nas. Jeśli ktoś się zbliżał to miałyśmy pobiec do Argei'a a on wtedy tworzył iluzję, by nas ukryć. Jednak gdyby ktoś zobaczył któregoś z wilków, trzeba było zadbać by nikogo nie powiadomił. Na szczęście jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. Wilki zbierające zioła zazwyczaj chodziły blisko siebie a Erin z Sułakiem krążyli wokół nich. Jak na to, że byłyśmy poszukiwane dzień minął dość przyjemnie. Gdy już leżałyśmy w małym pomieszczeniu, gdzie spałyśmy wcześniej, zaczęłam się zastanawiać, kiedy wyjdziemy i kiedy znowu zobaczymy naszą watahę.

 

<Alice?>